KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

StalGorzów2013-fani10 najbardziej irytujących typów pasażera komunikacji miejskiej, 10 najbardziej wkurzających typów fejsbukowicza. Kojarzycie? Niby głupawe to, infantylne, a jednak chętnie czytamy i śmiejemy się. Czasem do rozpuku. Szybko też przychodzi do głowy refleksja p.t. kurczę, coś w tym jest. Po czym myślowym susem znajdujemy w tych opisach siebie, kumpli, znajomych... "No tak, to ja zawsze robię za kamerzystę na imprezach, Marek łupie na gitarze, Gruby wpiernicza pizzę, a Krzychu i tak skończy w toalecie". Mecz żużlowy, stadion - to też impreza. Dzisiaj damy Wam niepowtarzalną szansę, abyście znaleźli samych siebie, swoich przyjaciół, albo tylko ludzi znanych sobie z widzenia. Operację "Szufladkowanie" czas zacząć!

Słowo wstępne: Siłą rzeczy, swoje wywody oparłem na doświadczeniach z mojego ulubionego stadionu - gorzowskiej Stali. Wiem, że każdy z nich, tych ekstra, pierwszo i drugoligowych, ma swoją własną specyfikę. Tym lepiej. Może 50 typów to za mało? Ba, jestem przekonany, że za mało. Komentarze stoją otworem - każdy z Was tę typologię może uzupełnić. Aha, żeby nie było wątpliwości: przypisane numery mają jedynie charakter porządkowy.

1. Ultras

Ultrasi na gorzowskich trybunach zasiadają na wyjściu z pierwszego łuku na trybunie górnej. Obowiązkowo są wyposażeni w żółte koszulki oraz szaliki. Znakomitą większość tej grupy stanowią nastoletni fani. Zdzierają gardła na meczach, jeżdżą na wyjazdy, organizują oprawy, wywieszają transparenty, biorą też aktywny udział w akcjach charytatywnych. Szalikowcy Stali są skonfliktowani z piłkarskimi ultrasami Stilonu Gorzów, mają za to zgodę z piłkarską Kotwicą Kołobrzeg, zapewne w dużej mierze z tego powodu, iż ich najwięksi antagoniści - kibice Falubazu mają zgodę z "kosą" Kotwicy - Flotą Świnoujście. Przynajmniej w okresie wakacyjno-plażowym - atrakcje zapewnione. Nawiązanie do piłki nożnej nie jest przypadkowe, gdyż najaktywniejsza część widowni na Śląskiej, wzorem ultrasów w całej Polsce, upodabnia się do "młynów" czy "kotłów" piłkarskich. A to z kolei nie zawsze podoba się tzw. "piknikom" (patrz niżej), krytykującym młodszych kolegów za zbyt wulgarne przyśpiewki, czy "krojenie" flag drużyn przeciwnych.


2. Piknik

Ogólnie piknikiem jest ten, kto nie jest ultrasem (wątek czysto "chuligański", marginalny w żużlu, pomińmy milczeniem). Akurat na gorzowskim stadionie sprawa podziału na linii ultrasi - pikniki jest nieco bardziej skomplikowana, ale o tym w dalszej części. "Piknikowcy" są krytykowani przez ultrasów głównie za to, że są kibicami sukcesu. Za to, że przywiązują się do nazwisk, zamiast wyłącznie do barw klubowych. I za to, że po pierwszym 1:5 "w plecy" nie chce im się już wydzierać gardeł. Chociaż... tu też nie wszystkim

2a. Trybuna wysoka

Na trybunie wysokiej panuje totalny spokój. Przychodzisz, płacisz więcej za bilet, dostajesz widok zapierający dech w piersiach. I rzadko kiedy podrywasz cztery litery do góry. Taka jest specyfika tych trybun, nie licząc oczywiście wyjątku - czyli sektora ultrasów, z definicji wulkanu energii.

2b. Trybuna niska

Totalna odwrotność trybuny wysokiej. Szczególnie uwzględniając drugą prostą i wyjście z pierwszego łuku. Choć odwiedzają ją pikniki, są cały czas aktywni. Stoją podczas każdego biegu niezależnie od wyniku, machają szalikami, podłączają się do śpiewania z ultrasami, tańczą "labado".


3. Gniazdowy

Lider ultrasów, odpowiada za prowadzenie dopingu na stadionie. Gorzowski gniazdowy jest dodatkowo wspomagany przez system nagłaśniający, stąd słyszy go niemal cały stadion. A to pozwala na lepsze zgranie pikników z ultrasami i efektywniejsze dopingowanie.


4. Don Juan z młyna

Jedna z najbardziej irytujących postaci w sektorze ultrasów dla własnych kolegów z sektora. Chodzi tam bardziej po to, by zaimponować i poflirtować z koleżankami z klasy. Sam mecz też jest ważny, choć jest tylko pretekstem do spotkań towarzyskich, robienia sobie "słit foci" i zademonstrowania przed otoczeniem, jakim to się jest "hoolsem".


5. "Wieśniak"

 W taki niezbyt grzeczny sposób są nazywani kibice Stali Gorzów rozsiani po okolicznych wioskach i miasteczkach. Głównie przez przeciwników żużla skupionych przy Stilonie. W ich głowach utarło się przekonanie, iż na żużel chodzą wyłącznie "wieśniacy" z Murzynowa, Starego Polichna czy innego Zwierzyna. I że miasto Gorzów wyrzuca pieniądze w błoto, fundując rozrywkę ludziom spoza Gorzowa. Bo przecież "elita" zamieszkująca w mieście od trzech pokoleń wybiera mecze piłki nożnej, a nie sport, gdzie "czterech idiotów jeździ w kółko". Cóż, fan cluby były, są i będą. Tacy kibole Lecha są dumni z tego, że do Poznania na mecze Kolejorza zjeżdża cała Wielkopolska. A nawet sami Stilonowcy szczycą się wieloletnim fan clubem z Lubniewic, jednego z najmniejszych miast w Polsce.


6. Palacz

Od dziecka żużel kojarzył mi się nieodłącznie z dwoma zapachami. Przyjemnym aromatem spalin zmieszanym z okropną wonią papierosów, masowo palonych na trybunach. Dzisiaj zaszły pewne zmiany w tym zakresie. Palacze, ku mojej nieopisanej radości, dostali zakaz kopcenia na trybunach. Uciekają więc w każdej krótszej przerwie na koronę stadionu czy w okolice toalet. Gorzej, że dobrano się również do zapachu motocyklowych spalin przez użycie nowych tłumików. Moja ulubiona woń, uszła tak samo, jak znienawidzony dym z papierochów.


7. Pijus

Dla tego typu kibiców mecz żużlowy jest doskonałą okazją do libacji alkoholowej. Zaczynają jeszcze przed zawodami, żłopiąc piwo w drodze na stadion. Miłośnicy mocniejszych trunków spotykają się w okolicach garaży przy kamienicach przy Śląskiej. Gdy zabraknie "paliwa", zawsze można się wyposażyć w spożywczym ulokowanym vis-a vis kas stadionowych, nierzadko konsumując swoje zakupy "na miejscu". Jest to chyba najbardziej wesołe miejsce przed meczem, do którego ustawiają się kolejki chętnych, zaś sam sklep w żużlowe niedziele nigdy się nie zamyka, nawet w dni ustawowo wolne od handlu. Odpowiednio "zdopingowani" przed meczem fani są bardzo aktywni na trybunach intonując przyśpiewki (zazwyczaj mało parlamentarne) w pojedynkę lub małych grupkach. Ich przekaz, w miarę jak bąbelki zaczynają wypierać hemoglobinę, niekiedy jest tak żenująco prosty... że aż zabawny. A zachęcony widokiem reagujących na niego sąsiadów "zapiewajło" swój skromny repertuar ochoczo prezentuje do końca meczu.


8. Nałogowy Dłubacz Słonecznika

W dawnych czasach, gdy nie dystrybuowano miejsc numerowanych, kibice szturmowali najlepsze miejsca często tuż po otwarciu bram stadionowych. Co można było zrobić, kiedy do meczu tyle czasu? Wyjść na piwo, porozmawiać na koronie? Nie bardzo, bo przecież ktoś za chwilę zajmie nasze ciężko wywalczone miejsce. Po piątym przeczytaniu program zawodów stawał się już nudny, a ręce czymś trzeba zająć, więc oprócz wspomnianych papierosów dłubano słonecznik, który w jakimś stopniu potrafi pomóc w obniżeniu poziomu stresu. Choć dziś na trybuny przychodzi się na ostatnią chwilę, tradycja dłubania słonecznika do końca nie zginęła i raczej nie zginie. Są nawet stadiony, gdzie lobby słonecznikożerców jest tak silne, że liczyć się z nim muszą i klubowe władze, i zarządcy obiektów. Ba, samiśmy się do tego przyłożyli (Lekko prażony problem polskiego żużla). Inna sprawa, że ta forma "kibicowania" nie jest najbardziej chlubną ze względu na śmieci, które po słonecznikowej libacji pozostają, a w naszych realiach posprząta je dopiero październikowy wiatr.

9. Konsument

Widząc ten typ kibica, zawsze zadaję sobie pytanie: Czy on przyszedł obejrzeć żużel, czy po to, żeby się najeść?! Bo w Gorzowie raczej regułą jest, że jedno wyklucza drugie. Chociażby z powodu kosmicznie długich kolejek do gastronomicznych stoisk. Przyjście bez obiadu na Śląską jest również nieopłacalne finansowo, bo ceny kiełbasek znacznie przewyższają ceny rynkowe. Dziwnym trafem, kolejki jednak nie maleją, a po trybunach wciąż kręcą się "giganci", bijący rekordy nie tylko w ilości kursów, ale także w ilości przenoszonych tacek, kiełbach, kubeczków, frytek, popcornów oraz kolb kukurydzy jednocześnie. Lepsze są tylko mieszkanki Afryki Równikowej z dzbanami noszonymi na głowach.


10. Źródło Świadomego Żużlingu

Na gorzowskim stadionie jest to już gatunek wymarły, a i żywot jego nie był zbyt długi, bo trwało to raptem kilka lat. Przed 2000 rokiem na drugim łuku usypano ziemny wał, który był przedmiotem drwin kolegów z południa województwa (zanim na nowej trybunie "K" w Zielonej nie wyrósł słup oświetleniowy). Krzesełka dobudowano dopiero pod koniec sezonu 2007, zaś do tego czasu wał ziemny zdążył zarosnąć trawką i być obsadzonym przez stałą grupę bywalców. Najczęściej wybierali się na mecze całymi rodzinami, przynosili ze sobą piknikowe koce, kanapki, piwo, czasem też własne, rozkładane krzesełka. A że sektor ten był zajęty głównie przez "koneserów" w nielicznych grupkach, atmosfera w tym miejscu przypominała zawody miniżużlowe z Wawrowa. Należy nadmienić, że koce były bardzo popularne również na pozostałej części stadionu. Raz, że chroniły nasze szanowne cztery litery przed drzazgami ze spróchniałych ławek; dwa - niejako "znaczyły teren", zajmując miejsca dla spóźnialskich członków paczki. A trzeba pamiętać, że nikt wtedy nie marzył o miejscach numerowanych i przychodzeniu pięć minut po prezentacji.

11. Dachowiec

Kolejny, wymarły już niestety, gatunek kibica. W latach 90. część widowni oglądała mecze Stali z... dachów kamienic przy Śląskiej. Cóż, widok niemal, jak z lotu ptaka, w dodatku nie trzeba było płacić za bilet. Dziś gorzowskie koty - dachowce z konkurencji mają jeszcze kominiarzy.

 Gorzów-dachowcy

Rys. 1. Tak to się robiło w Gorzowie…


12. Parapeciarz

Tak jeszcze a'propos kamienic. Dawny obiekt Stali miał zupełnie niepowtarzalny klimat, bo żaden inny stadion w Polsce nie stał w tak bliskiej odległości od przedwojennych zabudowań. Poniemieckie domy służące dawniej robotnikom przemysłowej części Landsberga były doskonałym miejscem do oglądanie meczów. Wyobrażacie to sobie, ruszyć się w klapkach sprzed telewizora, wyjrzeć przez okno i zamiast zielonej trawki zobaczyć żużel na żywo? W kamienicach przy Śląskiej (drugi wiraż) i przy Jasnej (za wieżyczką sędziowską) mieszkali, i pewnie mieszkają do dzisiaj, pełnoprawni fani Stali. Często wywieszali przez okna szaliki oraz żółto-niebieskie flagi. Magia tego miejsca prysła po 2008 i 2011 roku, kiedy wybudowano kolejne części wysokiej trybuny. To właśnie z powodu kamienic na Jasnej nie można było zamknąć górnej trybuny do końca, gdyż najpierw trzeba by było te budynki wyburzyć.

Gorzów-kamienice
Rys. 2. Gorzowski stadion w wyjątkowym otoczeniu kamienic


13. Barierkowicz

W przeciwieństwie do przyspawanych do krzesełek, barierkowi za nic na świecie nie zajmą miejsc siedzących. Wolą stać przez całe zawody i oglądać mecz z perspektywy korony stadionu, co w przypadku obiektu Stali oznacza miejsca za najwyższym rzędem niskiej trybuny. Czasem trzeba nieźle się rozepchnąć, gdyż chętnych do wygodnego rozłożenia ramion nie brakuje. Wśród osób preferujących ten typ oglądania można wyróżnić dwa podtypy kibiców. Do pierwszych można zaliczyć osoby, które samotnie wybierają się na mecz, a miejsce przy barierkach stwarza im doskonałą okazję do wymiany poglądów z sąsiadami, którzy... też by chcieli z kimś pogadać o meczu. Miejsce na koronie wybierają też często kibice w wesołych grupach, którym oglądane spotkanie może i nie jest obojętne, ale jest raczej tylko dodatkiem do kontynuowania towarzyskiej schadzki i wymiany mało żużlowych wrażeń, choćby z właśnie zakończonego, suto zakrapianego sobotniego wieczoru. Ci przynajmniej nie mają problemu, nawet kiedy stoją w drugim rzędzie i co jakiś czas śmigną im pędzące kaski. - To nasi wygrali? Ekstra. Ty, a wczoraj, to w sumie o co temu debilowi chodziło...

14. "Laseczki Staleczki"

Na ich temat powstał już niejeden artykuł w miejscowej prasie. Chodzi o dziewczyny, najczęściej w wieku licealnym, które zasiadają na niskiej trybunie, tuż przy wyjeździe z parku maszyn. Jedne się znają ze sobą, inne nie. Ale łączy je to, że są młode, atrakcyjne, zakochane w żużlowcach, ale przede wszystkim w samym żużlu, na którym z reguły naprawdę się znają (w przeciwieństwie do ich niektórych koleżanek ze stadionu przychodzących latem, żeby się poopalać). Wiedzą co to KSM, rezerwa taktyczna, ZZ-ka i inne. Żywo reagują na wydarzenia na torze, a zawodnicy czasem się im odwzajemniają, rzucając w ich stronę kwiaty, które dostali na prezentacji. Są też pierwsze, gdy chodzi o załatwienie autografu od swojego pupila. Zdarza się, że są to "kumpele" juniorów Stali ze szkoły. Trzeba też nadmienić, że w tej grupie fanek istnieje największa rotacja. Co roku ktoś dochodzi, co roku odchodzi, ale tradycja jest kontynuowana.

15. Znajomy królika

Siedzą przy wyjeździe z parku maszyn, ale z przeciwnej strony niż "laseczki". Zresztą istnieje nawet dla nich wyznaczony i wygrodzony z pozostałej części trybun minisektor, przeznaczony dla osób funkcyjnych, zawodników biorących udział w meczu czy trenerów. Wchodzą tam też znajomi i rodziny osób związanych z klubem. W Gorzowie z racji nowoczesnego obiektu problemu nie ma. W niektórych miastach prezesi zachodzą w głowę, jak to jest możliwe, że licząc "pogłowie" frekwencja na obiekcie wynosi 6 tys., akredytacji wydano 150, a według informacji z kas biletów sprzedano 4500...


16. VIP

Ich miejsce to trybuna przy starcie oraz galerie na wieżyczce sędziowskiej. Najczęściej są to ludzie związani z Business Speedway Club oraz ekipą prezydenta Gorzowa, Jędrzejczaka. Miejskie legendy mówią o tym, że podczas meczów, szczególnie na wieżyczce, balanga trwa w najlepsze, a alkohol leje się strumieniami. Raz nawet podobno, ktoś z "plebsu" na dolnej trybunie został oblany piwem, lecącym właśnie z wieżyczki. Nie jest to w smak zwykłym kibicom, gdyż oni sami mogą się wyposażyć jedynie w piwo z obniżoną zawartością alkoholu. Jak widać są równi i równiejsi.


17. Parkingowiec

Po zakończonym meczu pojawia się w parku maszyn. Kiedyś mógł to zrobić praktycznie każdy, kto chciał. Sam zresztą pamiętam tę ekscytację, gdy jako dzieciak poprosiłem Jasona Crumpa o wspólne zdjęcie. Dziś zaszczyt ten dotyczy wybrańców - fanów wykupujących bilety VIP-owskie. Taki kibic najczęściej robi sobie fotki, prosi o autografy, czasem poklepie zawodnika po plecach i w poczuciu spełnienia wraca do domu. Z drugiej strony płacąc wyższą cenę wspiera klubowy budżet.

18. Paralotniarz

Jeżeli widok z trybuny górnej zapiera dech w piersiach, to co można powiedzieć o widoku z lotu ptaka, bo na takie wrażenia polują paralotniarze? Nad Śląską są oni obecni od kiedy pamiętam i stanowią ciekawy dodatek do meczów. A przy coraz większej liczbie meczów odwoływanych, przekładanych, przerywanych czy kończących się aferami - niekiedy są jedynym pozytywnym aspektem widowiska.

19. Ochroniarz

Niby nie kibic, a często kibic. Wśród ochroniarzy możemy rozróżnić dwie podgrupy. Ich zadanie polega na tym, by stać tyłem do toru. I właściwie... tylko na tym, gdyż jeśli przychodzi co do czego, ochrona jest zazwyczaj bezradna. Ta rola idealnie pasuje do kibiców Stilonu, którzy potwierdzają swoją niechęć do Stali w sposób dosłowny (odwracając się do niej plecami), a jeszcze przy tym dorabiając parę groszy. To dziwne uczucie, gdy cały stadion podskakuje z radości, a ty kątem oka widzisz ochroniarza, który się gapi właśnie na ciebie. I patrzy z jakimś dziwnym politowaniem na twarzy... jakby widział stado idiotów. Do drugiej grupy ochroniarzy można zaliczyć osoby kibicujące Stali, choć na tyle skąpe, by nie płacić za wejściówki. Ich można z kolei poznać po tym, że niewłaściwie wykonują swoją robotę, co rusz odwracając głowę i spoglądając na wydarzenia na torze. Są też ochroniarze na bramie głównej stadionu. Ich zadaniem jest… wymacanie kibica. Najmniej przyjemna część zawodów żużlowych, przynajmniej dla mnie.

20. Spóźnialski

Najbardziej rozwijająca się liczbowo kategoria. Od kiedy wprowadzono miejsca numerowane, duża część fanów melduje się na trybunach na ostatnią chwilę. Co gorsza, od kiedy Ekstraliga wprowadziła idiotyczny przepis przesuwający oficjalną godzinę rozpoczęcia zawodów z prezentacji na pierwszy wyścig, ludzie przychodzą na mecze jeszcze później. A to powoduje pustawe trybuny na prezentacji zawodów, co jeszcze lepiej oddaje przykład toruńskiej Moto Areny, gdzie niedługo podczas prezentacji nSport dostanie chyba "prikaz" nie pokazywania niczego poza twarzami zawodników. Czy włodarze Ekstraligi nie potrafili tego przewidzieć?


21. Przyspawany do krzesełka

Opisywani osobnicy mają wiele cech wspólnych. Zazwyczaj są w wieku około 50 lat, wyposażeni w programy, często wąsaci. Noszą zwiewne koszule i dumnie prezentują swoje siwiejące włosy na torsie. No i najważniejsze, twierdzą, że skoro zapłacili za miejsce siedzące, to żaden kibic nie ma prawa im zasłaniać toru, choćby nasi w wyścigu dnia jechali na 5:1. Uwagę zwraca też ich ubogi zasób słów, który składa się z dwóch wyrazów. "Siadaj!" lub w wersji rozbudowanej "Siadaj baranie!". Gdy takie zawołanie spotka się ze wzrokiem i odwzajemnieniem z ust nakręconego nastolatka, nieszczęście gotowe. I dobrze, gdy kończy się tylko na wulgarnych wyzwiskach.

22. Stacz

Największy wróg przyspawanego do krzesełka. Choć posiada miejsce siedzące, w ogóle z niego nie korzysta. Chyba nawet nie wie, że można z niego skorzystać. Stoi nawet wtedy, gdy na torze jeżdżą ciągniki, a wokół wszyscy siedzą. - A przeszkadza tak ci to?! No, to o co chodzi?

23. Cichociemny

Na pierwszy rzut oka, zwykły piknik. Nie emocjonuje się zbytnio meczem, ale to tylko pozory. Dla niego liczą się tylko wyjazdy, na których staje się stadionowym zwierzęciem. Na ogół ma gdzieś około 30 lat i za dzieciaka kibicował w ultrasach. Dziś ma już swoje lata, często małe dzieci, służbowe obowiązki. Ale raz na ruski rok, w Lesznie, Zielonej Górze czy Wrocławiu, zapomina o trzecim krzyżyku i przypomina sobie stare dobre czasy w sposób praktyczny. Byle nie skończył na komendzie. Żona już dzwoni do mamusi...

24. Maruda

Choćby miejscowa drużyna prowadziła trzydziestoma punktami już przed nominowanymi, on i tak będzie niezadowolony. Bo juniorów nie puszczono, bo słaby mecz, bo tor do dupy... Jeszcze gorzej, gdy drużynie Stali nie idzie. Bluzgom, żółci oraz wściekłości nie ma końca. Jego zachowanie wygląda mniej więcej tak:


25. Niespotykanie spokojny człowiek

Odwrotność kolegi powyżej. Nie marudzi, nie wybrzydza, nie przeżywa. Po prostu cieszy się dobrym żużlem, wynik swojej drużyny odkładając na dalszy plan. Wygramy - super, przegramy - trudno, to tylko sport i zabawa. Nie posiada naturalnych wrogów. W Polsce spotykany w śladowych ilościach, za granicą częstokroć zdominował ekosystem.


26. Wierny po porażce

Gdy wszyscy inni poszli już w pośpiechu do domu po zawstydzającej porażce u siebie, on zostaje z garstką mu podobnych, by mimo wszystko poczekać na zawodników, pozdrowić i pokazać, że jest nadal z nimi. Z reguły wywodzi się z rzędu ultrasów, ale bywają i inni. To oni przyjdą na ostatni mecz sezonu w liczbie tysiąca, by zobaczyć spotkanie o pietruszkę.

27. Kamerzysta

Ofiara rozwoju technologii. Przychodzi na mecz z aparatem lub kamerą i namiętnie nagrywa, czasem wszystkie 15 wyścigów. Dobre ujęcie jest dla niego tak ważne, że często sam nie wie, kto wygrał i dlaczego. Ważne, że się nagrało. Trudno prowadzić z nim konwersację. Kamerzysta nie może też wyrażać żadnych emocji w czasie trwania biegu, bo nagranie zagłuszane przez autora straciłoby swoją wartość "artystyczną". A już poruszony obraz zniweczy nawet radość z wysokiej wygranej swoich. Stąd łatwo go namierzyć. Przy wiwatującej widowni tylko on jeden nie podskakuje i nie krzyczy.

28. Reporter

W Tarnowie trzy-dwa dziesięć po siódmym, Kildemand już czternaście, ale Włókniarz przegrywa ośmioma... Kiedyś, z napięciem oczekiwano na słowa spikera "Pan Rysiu z Radia Zachód ma dla nas wyniki z innych stadionów". Dziś, w dobie nowoczesnych technologii, metody tradycyjne też są kultywowane, z tą różnicą, że szybsi od spikera są "reporterzy" na trybunach, którzy na bieżąco wyłapują wyniki korzystając ze swoich smartfonów. Często taki reporter dzieli się swoją wiedzą z kibicami siedzącymi wokół niego. Często też w sposób bardziej fachowy od spikera.

29. Śmieciarz

Zawsze zostawia po sobie syf, gdy wychodzi z trybun do domu. Porozwalane kubeczki od napojów, pestki słonecznika, gazety... wszystko ląduje na mini-wysypisku pod krzesełkiem. Nawet z programu zawodów potrafi zrobić pierwszej klasy śmieć. Niestety, tacy widzowie nie należą do wyjątków, a jest to niemal reguła na stadionie Stali.


30. Łowca skór


Kolejny gatunek wymierający, choć w latach 90. brylował na większości stadionów. Najczęściej zaliczano do niego młodych chłopców w pośpiechu goniących za zawodnikiem po upadku. Kto pierwszy przy bandzie, ten lepszy. Plus obowiązkowy rzut na płot i pochylenie głowy. Trzeba było naocznie dowiedzieć się w jakim stanie jest ofiara upadku. Patrząc z boku, wyglądało to trochę tak, jak stado os zlatujących się do miodu.


31. Krzykacz znad parkingu

Wspominałem już kiedyś o "ścianie płaczu", za którą robi kratka na koronie stadionu, tuż nad parkingiem, przez którą ma się doskonały rzut na całe to miejsce. W czasie meczu zbierają się tam najagresywniejsi i najbardziej podpici frustraci, którzy wulgaryzmami wyrażają swoje opinie, najczęściej na temat drużyny gości. A jeszcze chętniej, gdy za gościa robi Falubaz. Ten sezon był wyjątkowo bogaty w bluzgi z tamtej strony, ale też trzeba przyznać, że niejeden trzeźwy nie wytrzymywał, gdy odwoływano zawody półfinałowe po dwóch godzinach oczekiwania w zimnie. Co gorsza, mikrofony telewizyjne są na tyle czułe, że te "wyrazy dezaprobaty" doskonale wyłapują. Dolaniem oliwy do ognia można też nazwać przenosiny boksów Stali na drugi koniec parku maszyn. Bo agresorzy mają bliżej do gości. Na aktywność fanów znad parkingu miało również wpływ pojawienie się na niektórych spotkaniach znanej powszechnie reporterki NC+. Ale to już z zupełnie innych powodów…

32. Prowodyr

Zawsze na sektorze znajdzie się jakiś odważny, potrafiący porwać za sobą tłum. Czasem taki charyzmatyczny lider zaintonuje przyśpiewkę, którą podłapie cały stadion, czasem poderwie ludzi do meksykańskiej fali. Bez udziału spikera oczywiście. Za czasów I ligi pamiętam taki mecz, gdy pewien facet zasugerował, by na znak protestu odwrócić się od toru podczas jazdy Stali Rzeszów na 5:0 po kontrowersyjnej decyzji sędziego. "Odwracamy się" - przeszło po trybunach. I cały stadion się odwrócił. Można było poczuć wspaniałe poczucie solidarności i wyjątkowość chwili. A mecz ten wywołał nieprawdopodobne emocje, również te niezdrowe. O czym przypomina - możecie sprawdzić - artykuł w TŻ nr 36(720) z 5.9.2004 pod znamiennym tytułem "Latające puszki i kamienie". A kto z nas nie pamięta słynnych jogurtów lecących na tor po przegranej Apatora z Włókniarzem? Zawsze ktoś pierwszy musi rzucić kamień, a tłum to kupi i naśladuje.

33. Taktyk

Zawsze wyposażony w program, który szczegółowo wypełnia podczas zawodów. Nagminnie krytykuje (delikatnie rzecz ujmując) menadżera swojej ulubionej drużyny za złe, jego zdaniem, decyzje taktyczne. A to nie tego powinien puścić ze zmiany, a to nie tego zastąpić, a to nie czekać dłużej na taktyczną, a to lepiej ułożyć zestawienie na nominowane, a to sugeruje, że lepiej teraz przegrać wyścig, by nie dopuścić do podwójnej taktycznej rywala... Swoimi wrażeniami chętnie dzieli się z sąsiadami na trybunach. Przypadkowy, niezorientowany widz uprzejmie się uśmiechnie, przytakując sąsiadowi, gorzej gdy taktyk trafi na drugiego taktyka. A kiedy ten ma odmienną wizję prowadzenia zespołu... !#!&%&^$%$#$%


34. Mistrz ciętej riposty

Największy dowcipniś na sektorze. Zawsze celnie i kąśliwie skomentuje wszelkie wydarzenia na torze czy lapsusy stadionowego spikera. Chętnie zabawia publiczność i lubi być w centrum uwagi.

35. Sentymentalista

Do grupy kibiców z tej kategorii należy najstarsza gwardia, pamiętająca pasma sukcesów z lat 70. Potrafią do znudzenia powtarzać i wybrzydzać, że teraz to już nie żużel, tylko jego podróbka - i pewnie sporo racji trzeba im przyznać. "A pamiętasz pan, jak to w sześćdziesiątym dziewiątym było?". "A pamiętasz, jak Jarmuła wszystkich kosił"? Starsi kibice Stali Gorzów byli tak obrażeni na drużynę po pierwszym spadku w historii (2002), że część z nich przestała chodzić na mecze. Dziesiątki razy można było usłyszeć od przyzwyczajonych do sukcesów Stali, że "druga liga" ich nie obchodzi.


36. Niecierpliwy

Osobnik z tej kategorii siedzi zazwyczaj na pierwszym wirażu, skąd najdalej do głównej bramy stadionu. Zdaje sobie sprawę z zatorów, jakie powstają na koronie po zakończeniu 15. wyścigu oraz drogowych korków, stąd nie może usiedzieć do końca zawodów. Zbiera się do wyjścia już po 13. wyścigu, kierując się w stronę drugiego wirażu, skąd najbliżej do wyjścia. Co nie znaczy, że nie obejrzy dwóch ostatnich biegów. Obejrzy, ale tłocząc się przy barierkach z kilkuset innymi zapobiegliwymi. W rezultacie część trybun na pierwszym łuku robi się w biegach nominowanych przerzedzona.


37. Tancerz

Nie ustoi w miejscu dłużej niż 5 minut, być może z powodu wrodzonego ADHD. Chciałby tańczyć cały mecz, choć często trudno te jego chaotyczne sekwencje ruchowe tańcem nazwać. Bywa łączony z podgatunkiem pijus, co nie jest regułą, ale zazwyczaj sprawdza się w 90 procentach przypadków.


38. Niesforne dziecko

Zabrać malucha na mecz, to nie lada kłopot. Małe dzieci są zachwycone żużlem i szybko go chłoną, choć problem pojawia się w czasie przydługich przerw. A to biegają bezpańsko po stadionie, a to wchodzą na ogrodzenia, a to bujają się na barierkach, a to bawią się w berka z innymi i po sekundzie znikają z oczu. Do tego są narażone na wulgaryzmy ze strony starszych, albo co gorsza - jeszcze do niedawna - zadymy. Sam w 2006 roku byłem świadkiem strachu w oczach pewnego ojca, który próbował ulotnić się ze stadionu z dzieckiem na plecach. Bo na ulicy Śląskiej właśnie leciały kamienie, toczyły się wielkie kontenery ze śmieciami i operowała policyjna polewaczka, próbująca obronić gości z Zielonej Góry, do których chcieli koniecznie "zawitać" gorzowscy fanatycy. Na szczęście obecnie sami amatorzy mocniejszych wrażeń zrozumieli, że jeśli prać się po mordach, to we własnym gronie, gdzieś na uboczu, a i same kluby zaczęły mocniej stawiać na tzw. sektory rodzinne i krzewienie sympatii do żużla już od najmłodszych lat.

39. Sektor rodzinny

Że o młode pokolenie w klubie się dba, nie trzeba przekonywać. Pozytywna propaganda polega na darmowych biletach dla grup zorganizowanych ze szkół, wizytach trenera i zawodników w przedszkolach i szkołach, promocjach cenowych dla rodzin z dziećmi itd. Powstają nawet serie gadżetów klubowych dedykowanych tylko najmłodszym, takie jak szaliki, piórniki, worki do w-f, figurki żużlowców. Widziałem nawet obiekty na place zabaw, jak kołyszący się motorek. Co by nie mówić, lwią część fanów Stali stanowi młodzież szkolna. I tylko trochę przykro, że lata mojego dzieciństwa przypadły na okres posuchy, gdy o darmowych biletach na Stal rozdawanych w szkole, można było usłyszeć tylko z historycznych relacji starszych kolegów z osiedla. Wracając do samego sektora rodzinnego - jest usytuowany na górnej trybunie przy drugim wirażu. Dzieciaki są bardzo aktywne w dopingu i świetnie się bawią. Gorzej ma tylko opiekunka, która sto razy musi je przeliczyć. I tylko "klatka" gości znajdująca się nieopodal, często zakłóca koncepcję rodzinności tego miejsca. Niestety, akcja spotyka się z reakcją, i - czy to nam się podoba, czy nie - jak często podkreślają "złośliwi", dzieci w Gorzowie najpierw wypowiadają słowo mama, potem tata, a potem... "zdechł pies Falubaz".

40. Gembara

Jeżeli w środku lata spotkasz na trybunach przy Śląskiej Świętego Mikołaja, do tego przebranego na...niebiesko, prosimy nie regulować odbiorników. Gorzej, że prezentów nie rozdaje. Jego przydomek bierze się z napisu na bębnie, w który jest wyposażony. A chodzi tu pewnie o firmę fundatora tego instrumentu. Pan Jan, bo tak ma na imię nasz bohater, podobno grywa też na saksofonie. Skomponował  piosenkę zagrzewającą orłów Smudy do Euro 2012, ale traf chciał, że nie wypłynęła ona na szersze wody. Szkoda, bo słowa bardziej wyrafinowane, niż w siermiężnym koko-spoko. Poniżej, jedyne znalezione w sieci nagranie tego unikatowego utworu wykonane na, uwaga, jednej z sesji Rady Miasta Gorzowa Wlkp.

"Mikołaj Gembara" i hymn o Orłach Smudy - występ a'capella przed Radą Miejską Gorzowa

Pan Jan od lat pojawia dosłownie na każdym stadionie i hali sportowej w Gorzowie i kibicuje solidarnie wszystkim gorzowskim, oraz jak słychać na powyższym nagraniu, narodowym drużynom.


41. Klaun

Nie mylić z osobą powyżej. Wygląda jak sympatyczna postać z cyrku, z tą różnicą, że jego strój jest dziwnie żółto-niebiesko monotonny. Oprócz obowiązkowego zestawu kibica w postaci szalika, maluje sobie twarz, zakłada perukę, wymyślny lub humorystyczny strój. Najczęściej wszystko w jednym.

42. Biznesmen

Mecz żużlowy jest dla niego okazją do zarobku. Często można spotkać domorosłych sprzedawców kalendarzy żużlowych, którzy grasują między krzesełkami w nadziei na zarobek. Do tego grona można też zaliczyć sprzedawców słonecznika. Zdarza się, że oferują swoje usługi daleko przed stadionem, polując na kibiców idących na mecz, a jeszcze lepiej, na zawody międzynarodowe typu GP. Często są to bardzo młode, przedsiębiorcze szczawiki.


43. Łowca

Czasami zdarza się, że można na trybunach coś upolować. Do zeszłego roku włącznie rzucano do kibiców szaliki, czasem zawodnicy pozbywają się swojego ekwipunku rzucając triumfalnie rękawiczki. Wśród kibiców znajdują się tacy, którzy zacierają ręce na myśl o takich sytuacjach. Już zawczasu wybierają dogodną pozycję wyjściową, a dla zdobycia wymarzonej pamiątki są w stanie nie tylko odepchnąć innych, ale nawet pobić się.


44. Skarbniczka

Młode dziewczyny z ultrasów zbierające po stadionie drobne datki do puszki "na oprawy", czasem na akcje charytatywne. Ich urok osobisty połączony z poczuciem zaufania są na tyle skuteczne, że podobno zbierają więcej od facetów.


45. Niepełnosprawni

Kibice Stali poruszający się na wózkach inwalidzkich zostali dostrzeżeni przez architektów po przebudowie stadionu. Wybudowano dla nich wygodny podjazd na koronę, udostępniono specjalne miejsca, z których nikt nie będzie im zasłaniał widoku na tor. Zasiadają na koronie drugiego wirażu, tuż przy bramie głównej stadionu


46. Trębacz

Osoba, która mocno naraża się ultrasom. Wszelkie trąbki są uznawane przez nich za zło, czynnik zagłuszający doping. Narzekało się masowo na toruńską Moto Arenę, ale po powrocie do Ekstraligi trąbki w Gorzowie były prawdziwą plagą i tworzyły nieuporządkowaną kakofonię. Dziś nie są już na szczęście tak popularne, choć problemem nie były trąbki same w sobie, tylko kibice bezrozumnie dmiący w plastikowe tuby w każdej sytuacji.


47. Rolkarz

Inną ciekawostką w Gorzowie jest też niemal całkowity brak serpentyn, mimo że od lat 90. były nieodłącznym elementem żużlowego widowiska. Ech, przypominają się czasy chodzenia do hurtowni artykułów biurowych po rolki. "Chłopcy, ale po co wam to? Chyba nie prowadzicie sklepu”? Poza Gorzowem to jednak wciąż żywy gatunek. Niekiedy wykorzystywany przez najwyższe instancje, z władzami klubu włącznie. No bo co zrobić, kiedy nasz lider spóźnił się na samolot i gna na złamanie karku autem, a tutaj już przezentacja...

48. Obieżyświat

Stal Gorzów jeździ dzisiaj na wyjeździe? Pojadę do Zielonej na Falubaz. Kolejarz Rawicz ma dzisiaj wolne? Żaden problem, jadę na Leszna na Ekstraligę. Podobnie może też być na linii Bydgoszcz, Toruń, Grudziądz. Dla takiego kibica lokalne animozje nie istnieją. A nawet jeśli wie, że istnieją, to tylko go śmieszą. Do każdego miejscowego podejdzie i zagada. Liczy się tylko to, żeby w niedzielę być na stadionie i zobaczyć mecz. A jaki? To już schodzi na dalszy plan.


49. Niedoszły milioner

Stal wygrywa kolejny mecz 60:30, na trybunach radość, wszyscy w euforii. No, prawie wszyscy. - Nosz kur..., jak on mógł wj...ć się w tą taśmę? Przecież przywiózłby ten jeden punkcik, z kim on miał tam w ogóle przegrać, no z kim? A tak over 10,5 i ch... - biadoli nad programem, sprawdzając po raz ostatni czy T,2',3,3,2' na pewno nie da jedenastu. Opcjonalnie, zamiast taśmy, na drodze do bogactwa stają: defekt, upadek i wykluczenie (oczywiście zawsze niesłusznie zinterpretowane przez sędziego). Rzadko kiedy przyznaje się, że źle oszacował szanse. Z reguły winien finansowej wtopie jest przypadek, sprzęt, tor do dupy, niespodziewany deszcz, albo nawet sprzedanie meczu. Czasem (acz jakby rzadziej) bywa odwrotnie, markotni kibice po ostatnim wyścigu opuszczają trybuny, a on triumfuje: - A nie mówiłem? Gówno jeżdżą przecież, mówiłem. To było pewne... Z tą pewnością jutro uda się na podbój Elite League, we wtorek ma już upatrzonego pewniaka w Szwecji, w środę "Piraci" z Poole jadą z takimi leszczami, że over 11,5 Warda pewny, a w sobotę... ha, w sobotę to dopiero będzie żniwo. Hampel jest w ciężkiej depresji. Kumpel, co chodzi do klasy z laską brata jego mechanika mówił. Ta olimpiada ostatnio to nie przypadek. Under biorę i to grubo!


Michał (Gorzów)

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43