KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Robiliśmy wszystko, żeby było lepiej, ale zabrakło i niestety przegrywamy. Pojechaliśmy słabe zawody, niektórzy nie podołali psychicznie i sprzętowo. Byliśmy słabsi od Rybnika i dlatego pozostajemy w Metalkas 2. Ekstralidze.
Tomasz Bajerski dla Canal+

falubaz gniazdo"Sebastian Niedźwiedź prosto ze stadionu został przetransportowany do zielonogórskiego szpitala, gdzie przeszedł szczegółowe badania. Na szczęście nie wykazały one złamań. Najbardziej ucierpiała łydka Sebastiana, która jest mocno stłuczona. Sebastian doznał także lekkiego wstrząśnienia mózgu. Z kontuzją mecz zakończył także junior ROW-u Rybnik Lars Skupień. Według pierwszych informacje jest to uraz przedramienia" - tak o skutkach fatalnie wyglądającego karambolu w pierwszym meczu barażowym Falubaz - ROW poinformował dzień po spotkaniu portal falubaz.com (zdj.). Dyskusja o całej sytuacji dopiero się jednak rozpoczyna.


Jej osią nie jest sam upadek (jakkolwiek to bezdusznie nie zabrzmi, bywały już równie groźne), ale ciąg zdarzeń, który doprowadził do tego, że krótko potem poszkodowany junior Falubazu wyjechał programowo do swojego kolejnego wyścigu, którego zresztą nie ukończył z powodu... No właśnie, tutaj już zaczynają się "schody".

Sam Sebastian Niedźwiedź kilka godzin po meczu, zapewne jeszcze pod wpływem emocji, w dosadny sposób skomentował całą sytuację, zalecając "niektórym" zimną wodę, ochłonięcie i zastanowienie się nad zawodem. Dodał też, że według niego:
- Lekarz nie jest niczemu winny... Mój stan pogorszył się podczas drugiego wyścigu. Po porostu doszło obciązenie i stan sie pogorszył. Nie mam do nikogo żalu decyzja była moja niestety mój stan pogorszył się w wyścigu 4. [pisownia oryginalna].

Nie ma powodu, by nie wierzyć zawodnikowi, który pisze, że jego stan pogorszył się podczas drugiego biegu (w domyśle: wcześniej czuł się dobrze, a przynajmniej na tyle dobrze, by kontynuować zawody), natomiast ze zdaniem "decyzja była moja", trudno się bezrefleksyjnie zgodzić. Na szczęście w sporcie żużlowym to nie zawodnicy decydują, czy są zdolni do jazdy, czy nie. Przynajmniej z punktu widzenia medycyny. Może natomiast zajść taka sytuacja, w której lekarz uzna, że żużlowiec jest w stanie bezpiecznie jechać, ale sam zawodnik wyjazdu na tor odmówi. I takie historie też polski żużel pamięta. Najpewniej Sebastianowi chodziło właśnie o tę drugą decyzję - osobisty wybór zawodnika: jadę/nie jadę. Nie ona jest jednak głównym wątkiem w tej dyskusji.

Temu, że "osłabnięcie" w drugim starcie miało coś wspólnego (mało powiedziane - było następstwem) wydarzeń z biegu wcześniejszego, nie zaprzecza w swojej wypowiedzi sam Niedźwiedź. Czy zatem wyjazd na tor niedługo potem nie stanowił zagrożenia dla zdrowia młodego żużlowca oraz jego rywali, skoro sam klub oficjalnie informuje dziś o "lekkim wstrząśnieniu mózgu" - pozostawiam do oceny każdemu z Czytelników. Ja bym wolał, żeby żużlowcy ze wstrząśnieniem mózgu pod taśmą nie stawali. Choć mam świadomość, że wielu odbiorców tego sportu odpowie tradycyjnym w takich przypadkach: "to nie sport dla panienek, przerzuć się pan na szachy". I wyszuka z pamięci kilka przykładów, kiedy pokiereszoway zawodnik nie tylko wystartował, ale zdobył ważne punkty, zyskując aplauz trybun i dozgonny szacunek fanów. Świetnie, ale wolałbym nigdy nie dostać do ręki kontrargumentu w postaci zakończenia czyjejś kariery po upadku, w którym udział wziął zawodnik mający od kilkunastu minut objawy wstrząśnienia mózgu. A szachy bardzo lubię, skądinąd.


Wielu kibiców (chyba nie będzie przesadą napisać, że większość) popiera takie zdanie i jest oburzonych decyzją o dopuszczeniu młodego żużlowca do startu po tak groźnym upadku. W podobnym tonie wypowiedział się też klubowy menadżer Niedźwiedzia. - Jeżeli otrzymałem od lekarza informację, że jest zdolny, to uznałem, że jest zdolny. Okazało się, że jest inaczej - mówił po meczu trener Adam Skórnicki. Co istotniejsze, stanowczo wypowiedział się w tej sprawie sam wiceprezes zarządzającej rozgrywkami spółki Ekstraliga.

- Decyzja podjęta w Zielonej Górze była skrajnie nieodpowiedzialna - grzmi Ryszard Kowalski cytowany przez sportowefakty.wp.pl. - Będziemy rozmawiać z GKSŻ o wprowadzeniu licencji dla lekarzy orzekających na zawodach. Być może, jeżeli sytuacje będą się powtarzać, będziemy wnioskować o pozbawianie lekarzy klubowych prawa do decydowania o niezdolności zawodnika.

Ostro, jak na przesadnie zazwyczaj dyplomatycznych włodarzy rozgrywek. Błędem byłoby jednak zakładanie, a priori, złej woli czy kombinowania jednej ze stron rywalizacji. Takie sytuacje miały miejsce, nie łudźmy się. I zazwyczaj dotyczyły zawodników ekip przyjezdnych. Tak jakoś wychodziło... Tylko w samej końcówce sezonu 2018 dwóch żużlowców (drużyn gości, a jakże) wykluczonych z zawodów przez lekarza, nie tylko protestowało słownie, ale wykonywało istną pantomimę, by udowodnić, że nic im nie dolega. Zdaje się, że w obu przypadkach nie pojechali. I w obu ich drużyny minimalnie przegrywały. Czasami jednak lekarz bez żadnego drugiego dna mógł popełnić błąd (lekarzom nie zdarzają się błędy?) lub po prostu nie mieć wystarczająco dużo czasu i możliwości, by coś niepokojącego zauważyć. Niepokojącego na tyle, aby swojemu pacjentowi (tak, w danej chwili nasz żużlowy as jest jego pacjentem) zabronić dalszej jazdy.

Dwa lata temu, przy okazji pamiętnej sytuacji z Peterem Kildemandem, wówczas zawodnikiem Unii Leszno (zdaje się, że nawet prowadzonym przez tego samego menadżera co Sebastian Niedźwiedź obecnie), a także wspominając kilka innych historii, apelowaliśmy do decydentów, żeby oddzielić wreszcie funkcję lekarza od danego klubu i miasta. Dlaczego? Bo nie wierzyliśmy, że w lidze, w której pieniędzy z roku na rok jest coraz więcej (do wygrania lub do przegrania) samoistnie znajdzie się hamulec, niechby nawet moralny, by nie chwytać się każdej możliwości i każdej drogi, z ryzykowaniem zdrowia włącznie, aby finalnie "nasze było na górze". Liczyliśmy, że już wtedy pojawi się funkcja niezależnego lekarza, nie związanego z żadnym z klubów, ani tym bardziej z miastem gospodarza meczu, którego decyzja byłaby ostateczna i niekwestionowana. Obligatoryjnie, z nakazu (niestety, inaczej się nie da). Nie jest to tak łatwe, jak się na pozór wydaje, bo tych nici ewentualnych powiązań kibice odszukać mogą wiele, ale nie jest też niemożliwe. Także finansowo. Nie przemawia argument, że to zbyt duże dodatkowe koszty. Tych meczów nie mamy aż tak wiele, nie jesteśmy brytyjską Premiership. Połowa klubów kończy sezon w sierpniu. Ani spółka Ekstraliga, ani kluby nie powinny od tego zbankrutować. A jeśli brakuje pieniędzy, to może właśnie teraz, jesienią, obiecać kuszonym gwiazdom o ułamek kwoty za podpis mniej. To w końcu dla ich dobra. Chyba zrozumieją?


Najważniejsze, że Niedźwiedziowi i jego kolegom z toru nic (arcy)groźnego się nie stało. "Seba Miś" dość już ma naznaczone operacyjnymi bruzdami ciało, w tak młodym wieku, natomiast nie powinniśmy jako środowisko zbiorowo westchnąć w poczuciu ulgi, że tym razem się udało. Przeciwnie, powinniśmy potraktować tę sytuację jako przyczynek do poważnej, konstruktywnej dyskusji. To naprawdę ostatni dzwonek, by sytuację lekarzy w żużlu i dopuszczania zawodników do startów omówić i rozważnie uregulować. Nie po tragedii, a teraz. Pora sprzyja. Zostało kilka meczów, kilka turniejów i pędzący ekspres pod nazwą "speedway" wyhamuje. Do roboty, panowie działacze. Nasz głos znacie.


Jakub Horbaczewski

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Robiliśmy wszystko, żeby było lepiej, ale zabrakło i niestety przegrywamy. Pojechaliśmy słabe zawody, niektórzy nie podołali psychicznie i sprzętowo. Byliśmy słabsi od Rybnika i dlatego pozostajemy w Metalkas 2. Ekstralidze.
Tomasz Bajerski dla Canal+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43