Jeżeli to faktycznie był ostatni wyścig Tomasza Golloba w Grand Prix, kłaniamy się nisko, chylimy czoła - i dziękujemy! Ciężko nawet zebrać na gorąco wszystkie ważne chwile związane z Gollobem. Większość z nas to właśnie on i jego walka ze światową czołówką ukształtowały jako kibiców - świadomych odbiorców speedwaya. Od etapu kaset VHS, które "zdobywało się" swoimi kanałami od znajomego, który miał pierwszy magnetowid z funkcją "rec". Niejednemu łezka się zakręciła w oku, kiedy 18 kwietnia 2015 roku ponownie usłyszał hitową pod koniec lat 90. przyśpiewkę "Jeszcze tego lata..."
Chyba jednak nie na takie pożegnanie zasłużył Tomasz Gollob. W najbardziej żenującym Grand Prix w historii. Nie na rundę honorową przy pustawych trybunach, bo wściekli, zmarznięci kibice mieli już dość tej farsy. Uśmiechał się, dziękował, zaciskał pięści w geście triumfu - zupełnie jak wówczas, gdy 22-krotnie dawał nam tyle radości - ale przecież musiał to widzieć. To takie pożegnanie z niedosytem.
A może... Czy ktoś usłyszał, żeby Tomasz Gollob jasno wyartykułował słowa "to koniec"? Czyżby ta furtka pozostała niedomknięta? Pewne jest jedno: parowiec HMS BSI utknął na wiślanej mieliźnie, z której bez dobrego holownika szybko się nie podniesie.
Slajdy: Canal+Sport/YouTube