Dziewczyny. Brunetki, blondynki, rude. Niskie, wysokie, szczupłe, puszyste. Młode i dojrzałe. Każda znakomicie spełniająca się w roli przedstawicielki płci pięknej. Mimo iż żużel to sport typowo męski, bez kobiet byłby... no właśnie, jaki? Jakie funkcje przynosiła białogłowym ewolucja "czarnego sportu"?
Wiele razy pochylano się już nad sprawą dziewczyn, które zamarzyły zmierzyć się z zawodnikami. Niczym odważne księżniczki poskromiły ziejącego metanolem smoka, następnie zaś rzuciły rękawice królewiczom dosiadającym białych rumaków. Kto wyszedł zwycięsko z tej potyczki? Zdania są podzielone, niczym motocykl Tajskiego. Kładę zimny okład na każde spuchnięte męskie ego: nawet, jeżeli kiedyś stwierdzimy, iż "samiec nasz wróg", żużel będzie ostatnim sfeminizowanym sportem. Sprawę tę omawiali już wszyscy krewni i znajomi królika, dlatego tym razem oszczędzę słów konstruktywnej krytyki skierowanych do speedway women. Mimo wszystko życzę im sukcesów; trzymajcie się mocno! Dosłownie.
Badania nad funkcjami przedstawicielek płci pięknej rozpoczęłam od przeprowadzenia twitterowej sondy. "Kobiety w żużlu jedynie elementem estetyki?” - to pytanie, na które szansę odpowiedzi dostali wyłącznie mężczyźni. Oto najciekawsze z kontr:
Ponieważ zdania były podzielone, ja również pozwoliłam sobie na pewien podział zadań żużlowych białogłowych.
O – obrazotwórcza
Zacznijmy od tych najbardziej "niewinnych" kobiet, które uwieczniają nasz sport na fotografiach. Zawdzięczamy im sporo - nie raz złapały któregoś z żużlowców na gorącym uczynku. Skąd w tych artystkach pomysł na takie konsumowanie speedwaya? - Żużel to od dawna moja ulubiona dyscyplina sportowa. Tato od dziecka zabierał mnie na mecze leszczyńskiej Unii, lecz fotografię wprowadziłam w te wyjazdy dopiero w technikum. Najpierw robiłam zdjęcia z trybun. Od ubiegłego sezonu mam już akredytację. Dodam, że na spotkania jeżdżę regularnie z młodszymi siostrami - odpowiada nam Karolina Łukaszewska, fotoreporterka Byczków. Kiedy odkryłam bloga naszej młodej rozmówczyni byłam zachwycona! I zdruzgotana, że tak utalentowana osoba nie ma szans na rozwój kariery. Obecnie Karolina spaceruje swobodnie po parku maszyn, wywołując uśmiechy na twarzach zawodników. A może nie tylko uśmiechy? - Nie jestem podrywana; jeśli zawodnik mnie zaczepi, raczej prowadzimy swobodną rozmowę.
Chociaż wrażliwość na piękno kojarzy nam się głównie z płcią nadobną, nawet w tym temacie mężczyźni musieli zdominować panie. Przynajmniej ilościowo. - Koledzy fotoreporterzy nigdy nie dali mi odczuć presji, mimo tego, że jest ich dużo więcej niż kobiet. Przecież w żużlowym świecie można zauważyć coraz więcej dziewczyn, np. fotoreporterek czy dziennikarek - opisuje swoje odczucia Karolina.
Podsumowując - doceńmy pracę młodych kobiet, które przechadzają się po murawie, uzbrojone w aparaty. Są tak blisko rozpędzonych zawodników, iż na pewno czują nutkę adrenaliny, a ja sama drżę o ich zdrowie, obserwując motocykle rozpadające się na dwie części. I do tego te neonowe kamizelki... W takich barwach nikomu nie jest do twarzy.
N – nadawcza
Kiedy jej zabrakło wszyscy spanikowali. Portale społecznościowe huczały i trzeszczały, ludzie żądali natychmiastowego powrotu jej pięknej osoby. O kim mowa? Oczywiście o niezastąpionej Darii Kabale-Malarz, dziennikarce nc+, którą zna każdy kibic "czarnego sportu". I nie tylko!
Już od dawna nie wyobrażamy sobie żużlowej niedzieli bez przyjemnego głosu oraz jeszcze przyjemniejszego widoku, jaki zapewnia pani Daria. - Na pewno początki nie należą do najłatwiejszych. Świat męskich sportów jest dość hermetyczny. W takiej sytuacji środowisko bywa nieufne - wspominała w jednym z wywiadów dla portalu zuzelend.pl. - To był świadomy wybór i szczęśliwy przypadek jednocześnie. Po rozpoczęciu studiów w Warszawie ogromnie mi brakowało żużla. Dziennikarstwo, podobnie jak sport, było moją wielką pasją. Na moje szczęście Canal+Sport uważał, że kobieta w tak męskim otoczeniu to ciekawy pomysł. Wszystko zaczęło się od stażu... I trwa tak 11-ty rok. Chwała niebiosom!
O odpowiednią oprawę zadbała również angielska telewizja Sky Sports, obdarowując żużlowych kibiców blondwłosym aniołkiem, Charlie Webster. Smukła, wysportowana, lekka kobieta wśród ciężkich maszyn, spalin i kurzu - niezły kontrast. A może w Elite League po prostu łatwiej o tytuł żużlowej dziennikarki? - Za każdym razem muszę udowadniać, że naprawdę znam się na tym sporcie. Zaczynając pracę w Sky Sports musiałam się rozprawić z kilkoma stereotypami. - czytamy w obszernym wywiadzie, jakiego 6 lat temu udzieliła innej białogłowej, Sandrze Rakiej. - Choć przede mną niejedna kobieta była reporterką, to ludzie zaangażowani w ten sport i tak każdą dziennikarkę traktują jako prezenterkę telewizyjną, która niekoniecznie ma o żużlu pojęcie. Ja wiedziałam o czym mówię, bo speedway towarzyszył mi od lat.
Kobieta, która czuje, że powinna o żużlu mówić i wyrażać własne zdanie, nigdy nie będzie miała lekko. Trudno jest zaimponować mężczyznom, szczególnie, że ci wytkną nawet najmniejszy błąd. - Ludzie na pierwszy rzut oka widzą bowiem powierzchowność i myślą: co ta blondynka może wiedzieć o żużlu? Trzeba mieć więc dużo uporu i determinacji, żeby udowodnić, co tak naprawdę ma się w głowie. Mimo wszystko nigdy w siebie nie zwątpiłam, bo byłam pewna swojej wiedzy, wierzyłam, że sobie poradzę - podsumowuje Webster.
Jestem niesamowicie rada, że ktoś zauważył talent obydwu pań i pozwala nam się nim cieszyć. Ich słowa mogę tylko potwierdzić - świat żużlowy bardzo niechętnie dopuszcza do siebie kobiety, które mają coś do powiedzenia. Nic nie stanowi jednak takiej przyjemności, jak docenienie przez zawodników oraz kolegów dziennikarzy. Mimo iż panowie wciąż podnoszą nam poprzeczkę, jesteśmy w stanie pokazać, że ani pomalowane rzęsy, ani nawet nagie ciało Grzegorza Zengoty nie zasłoni nam widoku na tor.
E – estetyczna
Czas na wisienkę na torcie: drodzy Panowie, ten z was, który nigdy nie pochwalił skąpych strojów podprowadzających, znakomicie opinających się na ich kształtnych ciałach, niech pierwszy rzuci goglami! Wychwalamy piękne panie organizując konkursy, kręcąc spoty reklamowe, a podczas meczów transmitowanych przez telewizję - zaglądając im w nieco odsłonięty biust. Czyż nie są piękne? Kobiety, nie piersi.
A co mówią o tym same zainteresowane? - Jak się jest na murawie i widzi się te tłumy na trybunach, gdy czuje się zapach spalonego metanolu to drzemią we mnie takie emocje, że mogę dosłownie wybuchnąć. Moim zdaniem żużel z perspektywy kibica nie jest aż tak bardzo ciekawy, co z życia podprowadzającej. Każdej dziewczynie życzę stanięcia po taśmą i poczucia tych niesamowitych emocji - relacjonuje podprowadzająca Klaudia z Częstochowy podczas wywiadu udzielonego dla przemospeedway.blogspot.com. Lwy zmagają się w tym sezonie z niemałymi problemami, dlatego tej sympatycznej dziewczynie nie grozi eksplozja. Na szczęście!
- Praca jako podprowadzająca jest jedną z lepszych rzeczy, jaka mogła mnie spotkać. Dzięki niej poznałam żużel i zobaczyłam jaki to wspaniały sport, czuję, że zbliżyłam się sercem do żużla, którego wcześniej nie doceniałam - potwierdza druga z częstochowskich dziewczyn, Paulina. Gdyby zmierzyć odległość, sercem bliżej zawodników jest tylko kierownik startu.
Kiedy już nacieszymy oko czterema okazami "90-60-90”, rozglądamy się po trybunie. I oto są - słowiańskie perełki, a właściwie bursztynki. Piękne dziewczyny, może ubrane trochę cieplej i luźniej, lecz urodą nie ustępujące żadnej z podprowadzających. Odziane w klubowe szaliki i koszulki pozwalają cieszyć nam oko swoimi wdziękami.
Za wyłapywanie tych najpiękniejszych odpowiada administrator fanpejdża 'Najpiękniejsze Żużlowe Fanki" oraz autor wywiadu z umbrella girls, Przemek Ciućka. - Pomyślałem, że założenie strony tylko o fanatyczkach oraz dziewczynach spod taśmy zrobi niezłą furorę w żużlowym świecie. Tak się stało! W Toruniu spotkałem się z SEC Girls, to istne cuda. Są miłe, uśmiechnięte, chętne do zdjęć. Większość podprowadzających i fanek jest bardzo miłych, zdarzają się jednak takie, z którymi kontakt jest praktycznie niemożliwy.
Większość z nas pamięta wpadkę jednej z podprowadzających, która w programie "Na żużlu pytamy", poświęconym gdańskiej rundzie SEC, oznajmiła, że wyścig żużlowy składa się... z trzech okrążeń! Czy dziewczyny są w ogóle zainteresowane speedwayem? - W pierwszej chwili wydawało mi się, że Agata nie wie co to żużel. Później przyjąłem, że po prostu żartowała - odpowiada Przemek. - W zeszłym sezonie miałem wrażenie, że część dziewczyn stoi pod taśmą dla kasy i sławy. Można to łatwo zaobserwować kiedy trwa bieg: prawdziwe fanki obracają głowy za zawodnikami, a nie oceniają stan swoich paznokci.
Stawkę zamykają panie oznaczone kropką. Kim są? To wszystkie fanki, mamy, dziewczyny, narzeczone, żony, koleżanki i siostry odpowiedzialne za sukcesy zawodników. Są potrzebne, zarówno te piekące pyszną kaczkę a la Kasprzakowie, jak i te, które wraz z zawodnikami śmigają po torze – w tym wypadku przoduje mama Patryka Dudka. Stanowią podporę dla swoich mężczyzn, przesiadując z nimi w parkach maszyn, niczym pani Michalska-Chrzanowska musowo obecna w boksie Daveya Watta. Całości dopełniają rozentuzjazmowane tarnowskie fanki, które piskami dopingują co przystojniejszych zawodników.
Czyli jak to jest z tymi kobietami w żużlu? Potrzebne, czy nie? Na te pytania musicie odpowiedzieć sami. Mam jednak nadzieję, że od dzisiaj zaczniecie zauważać nie tylko piękne podprowadzające, ale także równie piękne dziennikarki, fotoreporterki i inne funkcyjne kobiety. Może nawet spojrzycie łaskawym okiem na kierowniczkę startu, która podczas ubiegłorocznego Grand Prix Finlandii machnęła szachownicą po trzech okrążeniach. Przecież od dawna wiadomo, że "z kobietami wielka bieda, lecz bez kobiet żyć się nie da”.
Weronika Gębka
(Twitter)