Nicki Pedersen chyba się obrazi, ale wyjątkowo nie zaczniemy dziś od zwycięzcy ostatniej rundy Grand Prix. Toruńska eliminacja miała bowiem innego bohatera. Mowa oczywiście o Taiu Woffindenie, dzięki któremu już po raz 7. w historii poznaliśmy najlepszego żużlowca globu już przed ostatnią rundą. We wszystkich wcześniejszych przypadkach, oprócz roku 2006, zawodnicy zapewniali sobie mistrzostwo w przedostatnim turnieju. We wspomnianym sezonie 2006 fenomenalny wówczas Jason Crump wywalczył swój drugi tytuł na... 3 turnieje przed końcem. Wyobrażacie sobie to dzisiaj, kiedy nawet 40 pkt. przewagi to za mało, by świętować na dwie rundy przed ostatnimi zawodami? To żeby było jeszcze mocniej, dopowiemy: w owej australijskiej masakrze piłą mechaniczną po turnieju w Pradze, na trzy rundy przed finałem, "Rudy" miał na swoim koncie 170 pkt., podczas gdy "goniący" go Greg Hancock...99.
Przyjrzyjmy się wszystkim siedmiu (arcy)mistrzowskim epizodom. W nawiasie podaję liczbę punktów zawodnika po rundzie, w której zapewnili sobie mistrzostwo świata oraz stan punktów zawodników zajmujących w tym momencie drugie miejsce.
[2015] Toruń: Tai Woffinden (151) – Greg Hancock (126)
[2011] Gorican: Greg Hancock (154) – Andreas Jonsson (118)
[2010] Terenzano: Tomasz Gollob (163) – Jarosław Hampel (131)
[2007] Krsko: Nicki Pedersen (187) – Leigh Adams (142)
[2006] Praga: Jason Crump (170) – Greg Hancock (99)
[2005] Bydgoszcz: Tony Rickardsson (171) – Jason Crump (134)
[2002] Vojens: Tony Rickardsson (173) – Ryan Sullivan (147)
"Power" na czele
Pomimo tego, że Nicki Pedersen nie wywalczy tytułu IMŚ, jest w tym sezonie fantastyczny. "Power" wygrał w Grand Prix już po raz 16., w tym po raz 6. w Polsce. Toruń został 12. miastem, w którym na najwyższym stopniu podium pojawił się Nicki Pedersen, w Polsce zaś królował już... w 5. miastach. Nie każdy kibic zdoła je wszystkie wymienić. Jak dobrze wiemy, zwycięstwo w Toruniu było jego trzecim w tym sezonie. Oznacza to, że rok 2015 po tym względem jest jego drugim najlepszym w karierze. Więcej zwycięstw odniósł tylko w roku 2007, kiedy to wygrał czterokrotnie i został Indywidualnym Mistrzem Świata.
Jak już wspomnieliśmy Pedersen zaliczył hattricka i mimo tego nie zdobył mistrzostwa. Wydawałoby się, że sytuacja trudna do zaistnienia, ale jak pokazuje historia, już kilka razy miała miejsce. Prześledźmy statystyki, kiedy to późniejsi nie-mistrzowie wygrywali trzykrotnie w jednym sezonie. Pierwszej takiej sytuacji daleko nie musimy szukać:
[2014] Krzysztof Kasprzak (wicemistrz)
[2013] Jarosław Hampel (wicemistrz) i Emil Sajfutdinov (6 miejsce)
[2008] Tomasz Gollob (3 miejsce)
W roku 2011 oraz 2007 (kolejno Andreas Jonsson i Leigh Adams) nie zdobyli mistrzostwa, a wygrali po 3 razy, jednak ówcześni mistrzowie wygrali czterokrotnie. W 2009 roku mistrz świata Jason Crump oraz trzeci w klasyfikacji generalnej Emil Sajfutdinow wygrali po 3 rundy Grand Prix.
Wróćmy jeszcze na moment do zwycięzcy toruńskiej rundy Grand Prix. Trzeba przyznać, że Nicki Pedersen był bardzo szybki oraz skuteczny na Motoarenie, ostatni raz bowiem co najmniej 19 punktów zdobył w Auckland w 2014 roku, co dało mu drugie miejsce. Warto też wspomnieć, że "Power" po raz 30. wygrał bieg półfinałowy. Co ciekawe po tej "trójce" Nicki Pedersen w Grand Prix zwyciężał 11 razy.
Duńska siła
Toruń nie był do te pory szczęśliwy dla Duńczyków. Zwycięstwo Nickiego Pedersena było pierwszym triumfem zawodników tej narodowości na Motoarenie. Łącznie zawodnicy z kraju Hamleta wygrali w Polsce już 9 razy, a poprzednim razem duński hymn na polskiej ziemi został odegrany w Lesznie w 2011 roku. Wygrał Pedersen, przed Gollobem, Sajfutdinowem i Hampelem.
Trzeba przyznać, że generalnie jest to dobry rok dla duńskiego żużla. Zawodnicy z tego kraju mają najwięcej zwycięstw w danym sezonie w historii duńskich startów w Grand Prix. Zawodnicy znad Morza Północnego wygrali w tym roku już 5 razy. Do tej pory ich najlepsze sezony to 2006 oraz 2007, kiedy to zanotowali po 4 zwycięstwa
Niespodzianki i porażki
Słówko należy poświęcić niespodziance toruńskiej rundy GP, a więc Jasonowi Doyle'owi. Australijczyk zaliczył swój pierwszy finał w Grand Prix. Stał się tym samym 62. zawodnikiem w historii, który jechał w najważniejszym wyścigu dnia, oraz 52. żużlowcem, który stanął na podium GP.
Przypomnijmy, że po odpadnięciu Taia Woffindena po rundzie zasadniczej, Greg Hancock, by dalej liczyć się w walce o mistrzostwo, musiał między innymi awansować do finału. Jak to się potoczyło, wszyscy wiemy. Teraz, po fakcie, możemy już na spokojnie przeanalizować, co przed tym decydującym - jak się okazało - wyścigiem mówiła matematyka. Otóż Greg Hancock 38 razy wygrał półfinał, 32 razy zajął w nim drugie miejsce, 22 razy był trzeci i czwarty. Czyli 70 vs 44 - tak mniej więcej wyglądały szanse Taia na świętowanie tytułu już w trakcie toruńskiej imprezy. Nic dziwnego, że odstawił na murawie taki happening :)
Piernikowe występy
Za rundą w Toruniu nie przepadają na pewno Chris Harris oraz Troy Batchelor. Obaj mają fatalne statystyki na Motoarenie. Niestety, nasz ulubiony Brytyjczyk nie przełamał swojej serii i w 5. występie na Motoarenie nie awansował po raz pierwszy do półfinału. Chris Harris nie imponuje średnią w Toruniu, wynosi ona 0,720. "Bomber" na Motoarenie tylko raz wygrał bieg, 2 razy był drugi, 11 razy był trzeci i czwarty. Dodajmy, że Chris Harris w Toruniu zrównał się pod względem występów w GP z Rune Holtą. Obaj panowie z dorobkiem 91 zaliczonych turniejów zajmują 8. miejsce. Jeżeli już na siłę szukać czegoś więcej, to "Bomber" okrasił to okrągłą liczbą w nic nieznaczącej statystyce. Harris zdobył 150. jedynkę w Grand Prix.
Drugim zawodnikiem, któremu nie pasuje Motoarena jest Troy Batchelor. Australijczyk w Toruniu odjechał już 15 biegów i... ani razu nie wygrał. O niemocy w piernikowym mieście może też powiedzieć Matej Zagar, mimo, że w Toruniu jeździł już 3. razy ani razu nie był w półfinale.
Rozmaitości
Andreas Jonsson dzięki dwóm drugim miejscom (1,3,2,3,2,0) zrównał się z Tomaszem Gollobem w statystyce zdobytych "dwójek". Polak oraz Szwed mają w tej chwili po 221 drugich miejsc. Jonsson w Melbourne zapewne wyprzedzi Polaka, jednak ciężko będzie mu się przebić wyżej w tej klasyfikacji. Trzecie miejsce zajmuje wciąż uciekający Nicki Pedersen, ale zerknijmy na tabelę:
[290] Greg Hancock
[254] Jason Crump
[239] Nicki Pedersen
[221] Tomasz Gollob
[221] Andreas Jonsson
Mały sukces odniósł też Niels Kristian Iversen. Duńczyk pojawił się w finale po raz 10., w których: 4. razy był pierwszy, raz drugi oraz trzeci i 4. razy ostatni.
W Toruniu Polacy przełamali barierę 600 występów w Grand Prix, natomiast Australijczycy przekroczyli barierę 500 uczestnictw.
Michael Jepsen Jensen przekroczył liczbę 100 odjechanych biegów. Stał się tym samym 43. zawodnikiem oraz 8. Duńczykiem z setką na koncie. Gratulujemy. I w zasadzie na tym wypadałoby poprzestać, jednak toruński występ "Liglada" był dość osobliwy (3,2,0,0,0). Od 2005 roku, po tak znakomitym rozpoczęciu turnieju (czyli zdobyciu co najmniej 5 punktów w dwóch pierwszych seriach), tylko 38 zawodnikom "udało się" nie awansować do półfinału.
Krzysztof Gurgurewicz Twitter