Nie żartujemy. Ten Davidsson. Jonas, nie Daniel, dla jasności. I wcale nie gościnnie w szwedzkiej Allsvenskan, nie w Lidze Adriatyckiej, ani w sparingu z MSC Diedenbergen. Trzasnął trójkę w regularnym ligowym spotkaniu Elite League Swindon-Lakeside. Jutro będzie to news dnia.
Chcielibyśmy napisać, że aż takie ogórki (przepraszamy Jędrzejaka) na tych Wyspach nie jeżdżą, więc zawsze coś... Ale akurat w tym przypadku szczegóły przełomowego wydarzenia nieco stopują entuzjazm. Rywalami byli Bjerre (niestety, Lasse), całkiem nieźle w tym roku jeżdżący Peter Kildemand, a partnerem z drużyny Fin Kauko Nieminen. Jak opisuje reporter forum, z którego zrzynają wyniki wszystkie polskie serwisy, Kildemand wyrwał do przodu, ale na ostatnim okrążeniu zaliczył spektakularne salto. W powtórce nasz bohater uporał się z Lasse B.
Kiedy ostatnio Davidsson wygrał jakiś bieg na polskiej ziemi? Jak nam się nie chciało, tak sprawdziliśmy. W barwach Falubazu było to 27 maja, przeciwko Unii Leszno (3,0,-,0). Później, w pierwszej połowie czerwca, były jeszcze dwa zabawne wyniki w turniejach indywidualnych. W Gnieźnie w walce o Koronę Chrobrego - 0,0,3,0,0. I w Tarnowie - 0,3,0,0,0. Taki to ten Davidsson w tym roku. Cecha szczególna: bezkompromisowość.
Ironiii nigdy za wiele, ale tak poważnie, coś nam się zdaje, że przy całej obecnej mizerii drugiej linii Falubazu, i tak to właśnie Szwed jest nadzieją na lepsze jutro. Teraz pora sprawdzić Krzysztofa Jabłońskiego. Pora najwyższa, a rywal po temu idealny. Ale z dwójki: beznadziejnie słaby Holta - otumaniony Davidsson, to inwestycja w tego drugiego wydaje się być lepszym wyborem. Brak powołania do kadry Szwecji (z czym do ludzi...) może mu wyjść na dobre. Tak czy inaczej, ma nad czym myśleć Dobrucki.
W ostatnim meczu po dwóch startach Jonas mógł już iść pod prysznic. Tylko, czy to znaczy, że startujący z wewnętrznych pól Holta był lepszy?