No, nie tak do końca leniuchują, bo kilku "stachanowców" ochlapywało się wczoraj błotem w deszczowej Danii, elita zaś zbiera się właśnie w drogę do szwedzkiej Malilli, tym niemniej druga część tytułu - jak najbardziej prawdziwa. W kraju letnią kanikułę urozmaica juniorski maraton. Ciekawie było dziś w Łodzi, gdzie bracia Pulczyńscy rywalizowali z Damianem Adamczakiem, Łukaszem Cyranem oraz Krystianem Pieszczkiem (i trzeba przyznać, że ten ostatni robi postępy). My wybraliśmy się zaś do Wrocławia, gdzie przyjechali Piotr i Przemek Pawliccy, a ich rywalami byli Patrykowie: Dolny i Malitowski oraz Adam Strzelec z Falubazu. To biegi między tymi zawodnikami rozstrzygnęły losy rywalizacji. Choć po prawdzie specjalnej rywalizacji nie było, bo kiedy tylko bracia P. wyjeżdżali wspólnie na tor, pozamiatane było już w połowie pierwszego okrążenia. Jak w prezentowanym, kluczowym dla losów rywalizacji, wyścigu 14. (Pi. Pawlicki-cz., Prz. Pawlicki-nieb., Dolny-biały, Malitowski - ż.).
Nawet bojowe okrzyki z trybun nie pomogły zbliżyć się miejscowym do nieprzyzwoicie szybkiej młodzieży z Leszna, jeżdżącej tym razem ku chwale Warszawskiego Towarzystwa Speedwaya i firmy Nice. Patrzyliśmy na te popisy "SpeedBrothers" także pod kątem - podnoszonej przez wielu - zasadności powołania Pawlickich do seniorskiej kadry już w tym roku. Czy dali by radę? A przynajmniej jeden z nich? Za rok, najpóźniej dwa, się dowiemy. Hampel, Kołodziej, Pawliccy, Janowski - to przyszłość biało-czerwonych. Na razie pozostaje trzymać kciuki za Krzyśka Buczkowskiego. I to mocno.
Słówko jeszcze o pozostałych uczestnikach wrocławskiej rundy MDMP. Otrzaskany już w ekstraligowych bojach Adam Strzelec w pierwszej fazie zawodów przegrał tylko z Malitowskim oraz z Przemkiem Pawlickim. Potem był naprawdę szybki.
Ale o tym, że Strzelec jeździć umie kibice Falubazu dobrze wiedzą. Natomiast ciekawi są zapewne, jak spisywał się w przededniu ekstraligowego debiutu młody Remigiusz Perzyński. No więc możemy uspokoić - spisywał się dobrze. Do poziomu Pawlickich jeszcze dużo pracy, inauguracyjna porażka z dzieciakiem, Mike'em Trzensiokiem ciut boli, ale po przeregulowaniu ustawień było już naprawdę dobrze. Bojowo usposobiony tego dnia Łukasz Bojarski z Opola starał się i walczył ile sił na torze Stadionu Olimpijskiego, a mimo tego dwukrotnie musiał uznać wyższość Perzyńskiego. Zatem, falubazy, jak się młody nie spali (a coś Huszcza zdradził, że psychika nie jest najmocniejszą stroną tego chłopaka) - nie powino być źle. A i rywal wymarzony na taki debiut.
Piotr Pawlicki
Łukasz Bojarski siedzi na kole Remigiusza Perzyńskiego z Falubazu
...do czasu. Na trzecim okrążeniu przewaga jest już wyraźna.
Marcin Riedel w barwach Kolejarza RAWAG Rawicz
Znajomy kevlar
Bojowy Łukasz Bojarski z Kolejarza Opole
Najlepszy ze zdrowych - od wyniku Adama Strzelca zależeć będzie wiele w najbliższym meczu
W drugiej fazie zawodów para Strzelec-Perzyński nie traciła już punktów
Wrocławski Monster - Mike Trzensiok
Atlas odżył? Mariusz Węgrzyk wznawia karierę? Nic z tych rzeczy. Ale co to za zawodnik?
Mała zagadka na koniec.