"Przegląd Sportowy" w wolny od żużla mundialowy czas wziął na tapet problem szkolenia. Problem wymierny i palący, już nie tylko - tradycyjnie - dla zatroskanych o przyszłość żużla, zakochanych w nim kibiców, ale także dla tych, którzy za chwilę powinni zapłacić naprawdę wysokie kary za brak szkolenia - czyli praktycznie wszystkich klubów PGE Ekstraligi i Nice PLŻ. Klubom E-ligi grozi zapłata prawie 1 mln zł, w PLŻ, choć bazowa wysokość kary za niewyszkolenie juniora jest niższa, uzbiera się podoba suma, bo są takie ośrodki jak Łódź, gdzie klub i szkolenie to oksymoron. I co teraz?
PZM miał słuszną koncepcję. Skoro napominania, prośby i operowanie pięknym acz wyświechtanym "dobrem polskiego żużla" w starciu z komercyjną, biznesową ligową materią guzik dawały, to wprowadził konkretne kary. Kluby równie konkretnie je olały, pewnie świadome tego, jak niewiele(?) stracą w porównaniu do nakładów na szkolenie, a także nauczone kolejnymi komunikatami z karami "w zawieszeniu", "warunkowo", "odroczone" itd. Oczywiście, każdy klub (pewnie poza Lesznem) błyskawicznie wymieni pełną litanię powodów, dla których szkolenie jest niemożliwe. Od "pokolenia playstation" poczynając, na bojaźni rodziców i ww. kosztach kończąc. Ciekawe, że te same argumenty znikają, kiedy owe kluby występują jesienią do magistratów o dotacje, także w ramach "wychowania młodzieży poprzez sport".
Ma zagwozdkę PZMot. Słowo się rzekło (a nawet spisało) - kary powinien wyegzekwować. Tu i teraz. Jeśli po raz "n-ty" usłyszymy o sankcjach odłożonych "na świętego nigdy", to będzie czytelny komunikat. Dla klubów, dla całego środowiska, dla kibiców. Ci ostatni zresztą od dawna widzą, co w trawie piszczy i jak to szkolenie naprawdę wygląda. Przecież też by chcieli iść na mecz i kibicować - jak dawniej - "swojakom" w składzie. Taki jak położy mecz w niedzielę, to przynajmniej jest szansa, że nie spłynie to po nim jak po kaczce, bo w poniedziałek będzie musiał wyjść z domu. nie każdy ma syna, jak pewien trener, który skoczy do "Żabki" zrobić zakupy. Realia są takie, że w Rzeszowie adepci chodzili z czapką po trybunach, w Łodzi odbijali się jak groch od ściany, a we Wrocławiu wydarzeniem dekady stał się debiut własnego juniora w meczowym składzie.
Po Wrocławiach czy Toruniach te kary spłyną, jak po przysłowiowej kaczce, ale dla mniejszych klubów tych kilkaset tys. zł będzie już poważnym problemem. W Nice 1. PLŻ zapisano "tylko" 60 tys. zł kary za każdego niewyszkolonego zawodnika w klasie 500 ccm i 20 tys. zł za zawodnika w klasie 250 ccm. Niby nie tak wiele, ale pokażcie prezesa klubu z nizin tabeli, który bez problemu wypłaci 200 tys. zł. Aha, 200 tys. zł w tym roku, 200 tys. zł w kolejnym i tak w kółko, bo jakie są szanse, że coś się nagle odmieni? Ci, którzy szkolenie mieli od lat "w poważaniu", nadal je tam mają.
Jak to się skończy? Pewnie tak, że działacze klubowi zaapelują do centrali, by w poczuciu "troski o los klubów" dała im drugą szansę. Tej samej troski, która przyświecała wspomnianym zapisom. Kibice też się w tej walce przydadzą, bo jeśli sprawa stanie na ostrzu noża, ktoś będzie musiał wywrzeć odpowiednią presję. "PZM grabarzem naszego klubu!" brzmi wymownie. Nie zabraknie chętnych do ustawienia się z tym transparentem.
Tak swoją drogą, to ciekawe, że wciąż jest w naszej pierwszej lidze jeden kub, który jakoś nie ma problemów ze szkoleniem. Co więcej, ten klub nie pochodzi z 750-tysięcznej metropolii, jak Kraków czy Łódź, a z miasta 10 razy mniejszego. I nie dostaje przelewu na 2,5 mln zł z pieniędzy mieszkańców (jak w Rybniku), bo jego cały jego roczny budżet wynosi mniej. A kiedy w 2016 r. pojawiły się problemy, całe miasto deliberowało nad poratowaniem rezerwą w wysokości... 100 tys. euro. Na "deser" ma jeszcze zapewnione najdłuższe trasy dojazdu na wszystkie zawody młodzieżowe (bo na własnym torze nie może robić żadnych). Efekt: najlepsza szkółka w lidze, co roku wysyp adeptów odważnie wstawianych do składu, a wyróżniający się młodzieżowiec na klubowym (zupełnie "nieprofesjonalnym") motorku tłucze polskich seniorów. Może by tak spojrzeć poza linię Bugu?
Jakub Horbaczewski