PoKredzie.pl to od zarania portal publicystyczny i jeżeli choć na chwilę przejmujemy rolę serwisu informacyjnego, to należy się spodziewać, że coś się dzieje. I niestety, dzieje się. Dzieje się bardzo źle i może skończyć się bardzo smutno.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć i - co ważne - potwierdzić w kilku niezależnych od siebie źródłach, Polonia Piła ma minimalne szanse, by wystartować w rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej w sezonie 2020.
Przy podawaniu takich informacji należy być ostrożnym i gotowym na to, że finalnie może się ona nie potwierdzić, bo czasami - zwłaszcza w mniejszych miasta i w warunkach 2-ligowych - potrzeba naprawdę niewiele, by nastąpił nagły zwrot akcji. Wystarczy nagły przypływ "sympatii" lokalnego establiszmentu. Z prezydentem miasta na czele. A i na samego prezydenta ktoś też może wpłynąć. O tym, jak zawiła i zmienna jest sytuacja polityczna i biznesowa wokół pilskiego sportu, pisał w 2017 roku red. Jakub Sierakowski w felietonie "Piła miastem sport? Wolne żarty". I szczerze powiedziawszy, bardzo byśmy sobie życzyli, żeby taka zmiana nastąpiła, lecz niestety wydaje się ona w tej chwili bardzo mało prawdopodobna.
KIM TU JECHAĆ...
Pierwszym problemem pilskiej Polonii jest fakt, że praktycznie nie mają w tym momencie zawodników. Do ostatnich godzin 14 listopada z każdego niemal ośrodka spływały informacje o nowych kontraktach - o Polonii nie zająknął się nikt. Oczywiście, kilka umów jest ważnych, ale jazda w takim zestawieniu mogłaby być przysłowiowym gwoździem do trumny dla pilan. Nie dość, że ciągną się za nimi długi z poprzednich lat, to bardzo szybko mogłyby się pogłębić.
I ZA CO JECHAĆ?
Drugim, a tak naprawdę ważniejszym problemem, jest brak gwarancji co do wysokości miejskiej dotacji. Z prasowych przekazów dało się wywnioskować, że to właśnie od niej, czyli de facto od prezydenta miasta Piły, Piotra Głowskiego, zależy los pilskiej Polonii. Działacze oczekiwali wsparcia na poziomie ok. pół miliona złotych. Przypomnijmy, że jest to mniej więcej połowa kwoty, jaką Polonia otrzymała na sezon 2019. Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że przelewu w oczekiwanej kwocie z miasta nie będzie. Co gorsza, niewiele wskazuje na to, że może nastąpić nagła zmiana sytuacji.
Na listopadową petycję "Chcemy żużla w Pile", którą podpisało do dziś prawie 400 osób, prezydent miasta jak na razie nie odpowiedział. Tymczasem kontraktowy zegar tyka, a w zasadzie już wybił godzinę dwunastą. Owszem, nadal istnieją kontrakty "warszawskie", będą jeszcze możliwe wypożyczenia, niemniej ci klasowi zawodnicy swojego pracodawcę chcą znać już teraz. Jak Jonas Jeppesen, który właśnie podpisał umowę w Zielonej Górze.
FALUBAZIE - RATUJ!
I właśnie ścisła współpraca z Falubazem jawi się jako ostatnia deska ratunku. Działacze "Myszy" nie ukrywają, że utalentowanego Duńczyka chętnie sprawdzą przy Wrocławskiej 69, jednak biorą pod uwagę jego dalsze starty w niższej lidze. A oprócz Jeppesena Falubaz ma także liczne grono swoich juniorów, ma Sebastiana Niedźwiedzia, który już w ubiegłym sezonie jeździł dla 2-ligowej Wandy, ma też nowy nabytek znad Wełtawy - bardzo zdolnego 18-latka Jana Kvěcha. A przypominamy, że pomysł z umożliwieniem startów w PGE Ekstralidze juniorom zza granicy ostatecznie nie przeszedł. Wszyscy wymienieni zawodnicy z pewnością nie będą szczęśliwi z oglądania Protasiewicza i kolegów z parkingu. Będą szukać możliwości regularnych startów i jakiegokolwiek zarobku. Mariaż z Piłą mógłby dać im i jedno, i drugie (nawet jeśli to drugie bez wielkich szaleństw). Ale nie od dziś mówi się, że Piła, nawet przy tego typu fuzji, musi też wnieść określony wkład własny.
Część sympatyków pilskiego speedwaya, obawiając się, że w tym roku magistrat nie zagwarantuje nawet tych skromnych środków, zastanawia się głośno, czy nie udałoby się przejechać całego sezonu za rozsądne pieniądze z Zielonej Góry, a jako wkład pilan przeznaczyć pieniądze z biletów i od drobnych, lokalnych sponsorów? Przy poszanowaniu historii i klubowej tradycji Polonii.
Czy tak się stanie? Wydawać by się mogło, że czarne lata polskiego żużla mamy już za sobą. Upadały kluby w Częstochowie, Lublinie, Gnieźnie, Ostrowie. Prawie upadła bydgoska Polonia. Na szczęście we wszystkich wymienionych miastach znaleźli się kompetentni ludzie, którzy zbudowali kluby na solidnych fundamentach i wprowadzili zarządzane przez siebie kluby do wyższych klas rozgrywkowych. Obserwując z boku działania polonistów, wydawało się, że w Pile dzieje się dobrze. Po kilkunastu latach tułaczki po drugoligowych stadionach, kibice w Pile mogli znów jeździć na pierwszoligowe areny i obserwować niezłe poczynania swoich ulubieńców. Pilanie dwukrotnie zajmowali miejsce tuż za strefą play-off, aż przyszedł rok 2018, bolesne perturbacje i powrót do żużlowego czyśćca ze sporym bagażem na plecach.
MIĘDZY 18 a 24 LISTOPADA WSZYSTKO SIĘ WYJAŚNI
Jaka przyszłość czeka Polonię? Czy zostanie powołany szósty już żużlowy byt w historii Piły (według innych fanów "dopiero" piąty)? Na połowę grudnia br. planowany był wielki powrót legendarnego Turnieju Gwiazdkowego, lecz w obliczu ostatnich wydarzeń - z tego, co udało nam się ustalić - jest on bardziej niż niepewny. W przypadku takiej imprezy, oprócz kwestii oczywistej - pieniędzy, przez którą organizacja wisi na włosku, obowiązują jeszcze odpowiednie procedury. Imprezę należy zgłosić najpóźniej 30 dni wcześniej w magistracie. A do wniosku dołączyć gruby plik 10 dokumentów, w tym informację o prognozowanej liczbie widzów oraz opinie m. in. policji, straży pożarnej i pogotowia ratunkowego.
Skontaktowaliśmy się dziś (tj. 15 listopada) z wiceprezesem Polonii, Remigiuszem Kają, prosząc o komentarz w tej sprawie. - Nie umiem w tej chwili odpowiedzieć. Jako zarząd Polonii wstrzymujemy się z wszelkimi decyzjami do przyszłego tygodnia, kiedy to miasto ma określić ewentualne wsparcie - wyjaśnił. Nie chciał się też odnieść do artykułu w "Przeglądzie Sportowym" pod wiele mówiącym tytułem "To koniec Polonii Piła?".
- Nie komentuję doniesień dziennikarskich, bo często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. W swoim czasie wszystko będzie wyjaśnione.
Pozostaje czekać na moment, aż zarząd zdecyduje się oficjalnie poinformować kibiców o sytuacji klubu. Wciąż trzymamy kciuki za zwrot akcji o 180 stopni, a jeśli ten nie nastąpi... to za jak najszybszą odbudowę tego zasłużonego dla żużla ośrodka.
Jakub Horbaczewski