Miał być ciekawy debiut i zarazem test w roli ligowego menadżera, ale niestety, Piotr Świst nie poprowadzi do boju MSC Wölfe Wittstock. Zamiast niego szykowany jest do tej roli inny zawodnik znany z naszych torów - Marcin Sekula. W Wandzie Kraków funkcję menadżera z występami dzielił (i to zazwyczaj z powodzeniem) Stanisław Burza, może to samo uda się znanemu choćby z opolskiego toru Sekule? Niemieckie "Wilki" bowiem, wbrew pozorom, wcale nie są skazane na bycie "czerwoną latarnią" ligi i komplet upokarzających porażek.
Jedno jest pewne - o "punktówkę" żużlowcy niemieckiego beniaminka nie będą się zabijać (mają mieć płacone ryczałtem), skład jest niespotykanie szeroki - aż 19 seniorów, Niemców, Czechów, Duńczyków, Holendrów, Rosjan, Polaków... m.in. jest w tej grupie doświadczony Gafurow, są znani Busch, Smetana, Kościelski, Holub, Moeser), mają też solidnego juniora - Lukasa Fienhage, a przede wszystkim bardzo długi 400-metrowy tor, na którym wyścigi trwają po 70 sekund. Dla porównania w takim Rawiczu rekord to 59,5 s. No i już w połowie maja zaczęli trenować!
Źródło: Wölfe Wittstock FB
Jeśli 2. liga faktycznie ruszy, to kilka ekip może mieć w Brandenburgii trudniejszą przeprawę, niż to się wielu wydaje. I fajnie. Dla całego naszego żużla.
MSV "Wölfe" WITTSTOCK 2020
Seniorzy:
Robert Baumann (Niemcy)
Iwan Bolszakow (Rosja)
Emil Breum (Dania)
Geert Bruinsma (Holandia)
Tobias Busch (Niemcy)
Renat Gafurow (Rosja)
Zdeněk Holub (Czechy)
Romano Hummel (Holandia)
Marcin Kościelski (Polska)
Danny Maassen (Niemcy)
Steven Mauer (Niemcy)
Dominik Moeser (Niemcy)
Wiaczesław Monachow (Rosja)
Marius Nielsen (Dania)
Marcin Sekula (Polska)
Ondřej Smetana (Czechy)
Sandro Wassermann (Niemcy)
Mirko Wolter (Niemcy)
Juniorzy:
Lukas Baumann
Ben Ernst
Lukas Fienhage
Celina Liebmann
Lukas Wegner
Ten skład mógł być jeszcze dużo ciekawszy i mocniejszy - z naszych informacji wynika, że w okienku transferowym (tym przed koronawirusem) trwały rozmowy i sondowanie oczekiwań kilku niezłej klasy zawodników, jak choćby Tero Aarnio, który miał świetne mecze w Wandzie Kraków 2019. Dlaczego się nie dogadano? Nihil novi... Zawodnicy przyzwyczajeni od wielu lat do stawek oferowanych przez polskich prezesów, nawet tych z nizin II-ligowej tabeli, rzadko kiedy mają ochotę na niemiecką wizję prowadzenia klubu. Czyli prowadzenia żużlowego biznesu. Bo w Brandenburgii to, co zarobione (z dnia meczowego i od sponsorów) musi się równać temu, co obiecane ludziom. W najgorszym wypadku równać - najlepiej, żeby coś zostało. Nikt tam nie planuje jesiennego marszu na ratusz i szantażu w stylu: albo miasto pokryje nasze długi, albo nagłośnimy, że prezydent jest "grabarzem żużla", kochanego przez tysiące mieszkańców. Nikt też nie zakłada dopisania "TŻ" do nazwy i zakładania co kilka lat nowego klubu, oczywiście nie mającego nic wspólnego z tym starym. Poza stadionem i podmiotem przelewającym miejską dotację...
Trzymamy kciuki za niemiecką watahę. Początki są zawsze trudne, a biednemu wiatr w oczy... ale czy było inaczej, kiedy w polskiej lidze pojawiał się łotewski Lokomotiv Daugavpils? Wtedy też było sporo komentarzy powątpiewających w sens i powodzenie tego kroku - finansowe i sportowe. Okazało się, że pod wieloma względami to nasi prezesi mogliby uczyć się od Zila, Szydłowskiego i Kokina. Dwukrotnie wywalczony na torze awans do Ekstraligi, kariera Andżeja Lebiediewa czy robiący komplet w lidze junior Michajłow - cokolwiek by się nie wydarzyło, "Loko" zapisało już piękną kartę w historii naszej ligi. Wittstock jest jeszcze kopciuszkiem, ale to stan na rok 2020. Od czegoś trzeba zacząć, a w Brandenburgii nie licytują sie, nie nadymają, wiedzą na jakim są etapie i potrafią brać przykład z lepszych. To dobrze wróży.