Napytał sobie niemałej biedy trzykrotny indywidualny mistrz świata. Wieść o tym, że Duńska Federacja Motocyklowa (DMU) zawiesiła Nickiego Pedersena aż na pół roku, czyli do 5 stycznia 2022, gruchnęła jak grom z jasnego nieba. W Polsce, bo w Danii sprawa była znana od ponad miesiąca. Niewiadomą był tylko termin ogłoszenia i sankcja, na jaką zdecyduje się duńska federacja. Bo w to, że pewne zachowania nie mogą ujść płazem, raczej nikt nie wątpił.
To konstatacja prawie taka, jaką musieli mieć telewidzowie Motowizji, oglądający w niedzielne południe 4 lipca mecz w Dyneburgu i reakcję niezgadzającego się z decyzją arbitra Olega Michaiłowa (zobaczymy, czy PZM okaże się równie stanowczy). Tyle że wychowanek Lokomotivu poprzestał na nieładnych gestach na murawie - nie wybrał się szturmować wieżyczki sędziego, a trener Kokin raczej nie wpadłby na pomysł, żeby wraz z nim obrażać i zastraszać arbitra. Jak wynika z raportu DMU, w tej sprawie tak właśnie było. Co spowodowało taką wściekłość Pedersena?
Kluczowy dokument, podpisany przez Jespera Søe Bergmanna (koordynatora Komisji Dyscyplinarnej DMU), znajduje się tutaj.
Do sprawy odniósł się już duński klub Pedersena, Holsted Tigers - oświadczenie klubu.
Działacze "Tygrysów" nazywają sankcję DMU ciężkim wyrokiem dla klubu i zawodnika (oprócz Pedersena na dwa miesiące zawieszono także menadżera drużyny) oraz zapowiadają już złożenie odwołania. Na razie nie skomentował decyzji sam główny zainteresowany, ale należy się spodziewać, że w najbliższych godzinach zamieści oświadczenie na swoich kanałach społecznościowych. Wszak wyrok uderza nie tylko w samego Duńczyka i w Holsted Tigers, ale także w mający tysiące kibiców jego polski klub z Grudziądza. Jeśli DMU podtrzyma swoją decyzję, będzie to oznaczało koniec sezonu dla trzykrotnego Mistrza Świata.
Wieczorem 2 czerwca na Moldow Speedway Arena w Holsted miejscowe "Tygrysy" w półfinale pucharu ligi podejmowały Team Fjelsted, Region Varde i Nordjysk Elite Speedway. W Danii ze względu na pandemię, która wymusiła okrojony terminarz, rozgrywki pucharowe odbywają się w formule czwórmeczów. Nicki Pedersen jest liderem Hosted Tigers. A mając u boku Rasmusa Jensena, René Bacha, Mariusa Nielsena i Sama Jensena lideruje teamowi co najwyżej średniej klasy, który punktów musi szukać zwłaszcza na własnym torze.
Nie inaczej było tym razem, a rozłożona na kocykach i krzesełkach duńska publiczność oczekiwała na "trójki" najbardziej utytułowanego spośród swoich żużlowców. Tego dnia jednak Nickiemu szło fatalnie. Przegrywał wszystkie wyjścia spod taśmy, co wymuszało późniejszą jazdę. Protokół z tych zawodów jest tutaj. Sam półfinał trwał trzy godziny (22 wyścigi), całej imprezy nie ma sensu recenzować. Zawody o podobnej atmosferze oglądamy czasem w Niemczech i Czechach - istotne dla sprawy są te wyścigi z udziałem Pedersena, w których "się działo". I tak, kolejno:
Wyścig nr 4, od krawężnika: Kildemand, Pedersen, Tobias Thomsen, Gapiński
Nicki z pierwszego wirażu wyjeżdża tylko przed Thomsenem. Ale nie tym, którego znamy z gorzowskiej Stali. Gapiński odjeżdża w siną dal, a "Dzik" na drugim okrążenia napędza się i próbuje wejść pod łokieć Kildemandowi. Kończy się to upadkiem tego mniej utytułowanego Duńczyka.
Sędzia nie ma wątpliwości i szybko wyklucza "Powera". Co ciekawe, sam Pedersen chyba także ich nie ma, bo podjeżdża do "Pająka", przeprasza go jeszcze na torze, a potem podchodzi do niego już w parkingu i w ładnym geście poklepuje po plecach. Pełny Wersal.
Wyścig nr 18 - Pedersen, Lahti, Jakobsen, Protasiewicz
Pedersen pomimo atutu w postaci pola A, przegrywa start z Timo Lahtim. Fin nie jedzie jednak agresywnie, nie zamyka zdecydowanie rywala "w krawężniku", pozwala się nieco wypchnąć w stronę środka toru, a tym samym rozpędzić Pedersenowi i finalnie przez moment nawet zrównać się ze sobą.
Nicki oczywiście próbuje wykorzystać nadarzającą się okazję i wejść pod Fina. Finału można się domyślić. Po chwili Lahti ląduje w bandzie, wpada w niego Jakobsen, zaś Pedersen mknie do przodu. Czujący chyba pismo nosem Protasiewicz trzyma się od tej draki na bezpieczny dystans.
Tym razem nie ma już czego chwalić - po przerwaniu wyścigu Nicki przejeżdża szybko obok leżących zawodników, nie zwracając na nich uwagi. Kilka minut później umieszczony w parkingu mikrofon wyłapuje dobrze słyszalne kroki i czyjeś krzyki.
Wyścig nr 20 - Łoktajew, Jonas B. Andersen, Pedersen, Birkemose
Tutaj już Wersal definitywnie się kończy. Nicki kompletnie przegrywa start i przebija się do przodu z 4. pozycji. Dość szybko wyprzedza Jonasa Andersena, kolejnym jest jadący w niebieskim kasku Birkemose...
Kraksa ma większy wymiar, bo - podobnie jak wcześniej - zawodnik jadący na końcu stawki nie jest w stanie wyhamować i wpada w tego leżącego na torze po walce z Pedersenem. A już zupełnie nieprzyjemne rzeczy zaczynają się dziać, kiedy obaj leżący wstają. Birkemose najpierw podchodzi do Andersena, przepraszając go, ale jednocześnie pokazując, że to nie on był winny. Następnie szuka wzrokiem Pedersena i czekając na niego wykonuje gesty, z których co najmniej dwa są zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną - pukanie się w kask oraz "okulary" vel przecieranie oczu. Nicki chyba nie zamierza skorzystać z tej okulistycznej propozycji, bo przejeżdża ze sporą prędkością tuż przed stopami młodszego rywala i znika w parkingu.
Po chwili słychać stamtąd już konkretny wrzask. Kto zna język duński, ten sobie przetłumaczył. Do druku niekoniecznie się to nadaje.
Skąd to wszystko wiemy? Bo całe zawody są do obejrzenia - tutaj. Namiary na konkretne sytuacje podaliśmy w nawiasach.
Wyścig nr 4 (na filmie 31:45)
Wyścig nr 18 (2:11:45)
Wyścig nr 20 (2:36:23)
Dorobek Pedersena w czerwcowym półfinale wyniósł 5 punktów (w,3,2,w,w). Ten najlepszy wyścig to triumf nad zawodnikami o nazwiskach Benjamin Basso, Jonas Brøndum Andersen i Tim Sørensen. Czyli indywidualnie jeden z gorszych występów w karierze (dwa tygodnie wcześniej Nicki wykręcił komplet 18 punktów), ale ekipa Holsted i tak zajęła II miejsce przegrywając tylko z Team Fjelsted.
Co ciekawe, nie ma nic o tych zawodach na oficjalnym profilu Pedersena na fejsbuku, na którym często zamieszczane są informacje nawet o największych drobiazgach (choć wspomnieli o nich kibice, życząc pod innymi postami "otrząśnięcia się po wczorajszym sędziowskim skandalu").
Za co konkretnie DMU zawiesza Pedersena? Jak czytamy, "za groźby, niesportowe zachowanie i bezprawny dostęp do wieży sędziowskiej". Na niekorzyść Pedersena działa fakt, że dopuścił się tych zachowań dwukrotnie - zarówno po wyścigu 18., jak i po biegu nr 20. Przy czym obaj (zawodnik oraz menadżer) mieli świadomość, że posuwają się zbyt daleko, bowiem sędzia już po pierwszym incydencie nałożył na nich przewidziane regulaminem kary porządkowe za niesportowe zachowanie. Jak wyjaśnia Komisja Dyscyplinarna DMU: "w żaden sposób nie można zaakceptować, żeby arbitrzy byli obrażani i zastraszani podczas wykonywania swojej pracy. Menadżer drużyny ma zaś obowiązek kontrolować siebie i swoich zawodników".
Sam Pedersen milczy, za to jego duński klub oraz współpracujący z zawodnikiem prawnik poprzez skandynawskie media już zapowiedzieli złożenie odwołania. Argumentem reprezentującej zawodnika kancelarii mają być m.in. niewspółmiernie duże w stosunku do popełnionego występku straty finansowe, jakie trzykrotny indywidualny mistrz świata musiałby ponieść nie mogąc startować za granicą, głównie w Polsce. Pedersen jest wciąż na liście startowej Indywidualnych Mistrzostw Europy, jednak prawdziwie gwiazdorskie apanaże pobiera jeżdżąc dla klubu z Grudziądza.
Oczywiście w tej chwili w Danii dzieje się dokładnie to samo, co u nas w takich sytuacjach - to znaczy kibice w internecie są wściekli na federację i pytają masowo "a na ile zawieszony zostanie sędzia", który według nich skrzywdził swoimi decyzjami Pedersena i sprowokował Mistrza Świata do gwałtownej reakcji. Być może zbyt ostrej i na pewno niesportowej, ale znając impulsywność Pedersena - usprawiedliwionej.
Czy ta presja fanów przyniesie efekt i kara zostanie zmniejszona lub zawieszona, jak to często w żużlu się zdarza? Dla kibiców GKM-u największym minusem jest upływający czas - odwołanie musiałoby zostać rozpatrzone pozytywnie w iście ekspresowym tempie, bo kluczowy mecz z eWinner Apatorem zaplanowano na 9 lipca. W przypadku porażki z torunianami, kłopoty Pedersena nie będą już tak istotne.
zdj. tytułowe: Holsted Tigers FB