Niestety, już na 8 miesięcy przed finałem drużynowych (parowych) mistrzostw świata, wiemy, że już druga z reprezentacji z bardzo ograniczonego kręgu tych, które są w stanie walczyć o medale, tym razem o złocie najpewniej będzie mogła pomarzyć. Tą pierwszą są oczywiście Rosjanie, którzy z wiadomych względów w czempionacie w ogóle nie wezmą udziału. Dzisiaj as atutowy Szwedów, multimedalista Mistrzostw Świata, Fredrik Lindgren, poinformował, że na przełomie września i października zamiast #Motoarena Toruń wybierze... życie rodzinne.
- Wraz z z rodziną zdecydowaliśmy, że nie będę uczestniczył w #SoN w październiku 2025. Uprawiam #żużel przez większość roku, ale ważne jest dla mnie życie rodzinne i w tym roku zdecydowałem, że nie będę przedłużał sezonu o turniej zaplanowany na październik. Życzę szwedzkiej drużynie wszystkiego najlepszego - przekazał Freddie w swoich mediach społecznościowych.
O tym, jak duży jest to cios w szanse Szwedów najlepiej świadczą żużlowe rankingi z ostatnich lat - żaden z pozostałych reprezentantów Trzech Koron nawet nie zbliżył się do poziomu prezentowanego przez Lindgrena. Zaś w kontekście drużynowych czempionatów trzeba zauważyć dwa fakty:
🇸🇪 Szwedzi to medaliści dwóch ostatnich finałów SoN (2022 Vojens🥉 2024 Manchester 🥉)
🇸🇪 Historycznie patrząc, w XXI wieku niemal nie schodzili z podium, zwłaszcza przed wprowadzeniem drużynowo-parowej rywalizacji SoN, która zastąpiła klasyczny format. W latach 2001-2017 na 17 rozegranych finałów, poddani Karola XVI Gustawa aż 13-krotnie odbierali medale, w tym złoty w 2015 roku, gdy na torze w Vojens sprawili psikusa faworyzowanym gospodarzom, pokonując także młodą kadrę Polski ze Zmarzlikiem i Janowskim na czele.
A jak to skomentować? Cóż, kolejny bolesny dowód na to, jak niszowym sportem w skali globalnej jest #speedway. Władze FIM&Grand Prix robią co mogą, żeby dać szansę rywalizacji jak największej liczbie krajów - ograniczają składy, żonglują klasycznym formatem DMŚ... a potem i tak jedna kontuzja albo czyjaś rezygnacja powodują, że w gruncie rzeczy mistrzostwa można by ograniczyć do jednodniowego finału. Na półfinały i tak nikt nie przychodzi.
Niedawno z zadumą zerkaliśmy na naszych szczypiornistów, którzy z marsowymi niemal minami odbierali puchar za zwycięstwo w turnieju pocieszenia MŚ. Tylko oni walczyli o miejsca 25-32, a w rankingu Handball World sklasyfikowanych jest 96 reprezentacji. Nikomu też nie przychodzi do głowy ograniczać składy do czterech na boisku...
* * *
Skomentuj na Facebooku