Na sobotę i niedzielę zaplanowano we Wrocławiu turnieje zaplecza kadry juniorów. Takie żużlowe ostatki. W tym samym czasie w Austrii sezon inaugurowali narciarze alpejczycy. W zasadzie to trener Dobrucki zamiast opon mógł rozdać swojej młodzieży narty biegowe i uprzedzić inaugurację sezonu tych hołdujących klasycznej odmianie narciarstwa, bo Stadion Olimpijski wyglądał tak:
Swoją drogą, kupa szczęścia, że rzutem na taśmę udało się tydzień temu rozegrać rewanżowy mecz o 3. miejsce. Gdyby obsuwa w terminarzu była o kilka dni większa, brązowego medalistę DMP 2012 poznalibyśmy zapewne w okolicach kwietnia 2013.
I jeszcze dygresja od dygresji. Te turnieje zaplecza kadry w lepieniu bałwana odbyć się mogły i powinny. 9 i 10 października. Na przeszkodzie stanęła "awaria trafostacji". To była jedna z ciekawszych awarii w historii Stadionu. Wysłużony transformator wysiąść musiał niczym silnik Holdera - tuż po szczęśliwym utrzymaniu wrocławian w elicie, bo na niedzielnym meczu z GTŻ prądu miejscowym nie brakowało. Ale już w poniedziałek rano w siedzibie PZM w Warszawie wiedziano, że we Wrocławiu we wtorek i środę zasilania nie będzie. I tak słabo. Byli tacy, co wiedzieli o tym już podczas niedzielnego barażu.