Sporo było ostatnio o żużlu na drugiej półkuli. Taki teraz czas. U nas nic się nie dzieje i na dobrą sprawę na przełomie starego i nowego roku nikt szlaką nie żyje. A tam właśnie ruszyły Mistrzostwa Argentyny, jeszcze wcześniej tor w Bahía Blanca gościł najlepszych juniorów globu. Podśmiewujemy się czasami z tego żużlowego trzeciego świata. Jak tam muszą wyglądać treningi? Ktoś na mieście pożyczy polewaczkę, inny załatwi opony, szybka zrzutka na metanol... Kasa? Jaka kasa? Nie to, co u nas, w najlepszej lidze świata. No więc gdyby ktoś jeszcze chciał dorzucić się do spłaty zaległego wynagrodzenia dla bydgoskich juniorów, podajemy nr konta: 35132011172046548320000009. W tytule przelewu wystarczy wpisać „Darowizna na rzecz ŻKS Polonia Bydgoszcz”.
Zbiórka trwa od września, czyli piąty miesiąc. Owsiaka, zdaje się, w kompleksy nie wpędzi. Jak na razie zebrano "astronomiczną" kwotę ponad 9,5 tys. zł. Z czego po tysiącu na dzień dobry wpłacili solidarnie (i nie z podatków bydgoszczan) prezydent Bruski i wiceprezydent Chmara. Czyli inni (40 osób) dorzucili 7,5 tys. Jacy inni? Tego niestety nie wiemy.
- Pieniądze przeznaczone zostały na pokrycie ostatnich zobowiązań wobec młodzieżowców oraz zapłacenie zaległych faktur za części do motocykli dla juniorów - powiedziała Ekspressowi Bydgoskiemu Magdalena Mendel, rzecznik prasowy żużlowej spółki, przy okazji dziękując w imieniu klubu za wszystkie wpłaty. Przynajmniej nie owija pani Magda w bawełnę, że zbierają na podniesienie poziomu szkolenia lub "cele statutowe".
To oczywiście chwalebne, że tacy dobroczyńcy się znaleźli. Duch w narodzie (ratuszu?) nie ginie. A Woźniak z Curyłą oraz ich jeszcze młodsi koledzy zdrowo nagimnastykowali się w minionym sezonie, żeby Polonia przynajmniej w biegach młodzieżowych nie zbierała w kaczy kuper. Warto by więc wypłacić im to, co sami ciężką pracą podnieśli z toru.
I pewnie właśnie dlatego odzew wśród fanów Polonii jest, jaki jest. A zebrana kwota tak niska. Nie ma co kalumniami ciskać w kibiców znad Brdy. Fani żużla nie raz pokazali, że kiedy cel szczytny, otwierają i serca, i portfele. W Rzeszowie, na szybkiego, bez żadnego wsparcia prominentów i tekstów we wszystkich gazetach, zebrali więcej dla rodziny tragicznie zmarłego Lee Richardsona. A potem jeszcze poszli na Memoriał i zapłacili drugi raz, kupując wcale nie tanie bilety i gadżety. Ale jakoś nikt nie lubi, kiedy szczytną ideą zbiórki ratować trzeba czyjąś niekompetencję. W przypadku Polonii skrajną. Panie prezydencie Bruski, może po prostu mniej polityki w tym klubie, a nie trzeba będzie kolejny raz w blasku fleszy wyciągać z portfeli po tysiaku...