Hasłem "niewytypowalny" określiliśmy sobotni turniej GP w Bydgoszczy, ale to samo określenie jak ulał pasuje do wybranych przez nSport jako szlagiery meczów we Wrocławiu i Rzeszowie. Tydzień temu telewizja pokazała dwa najsmutniejsze spotkania, tym razem selekcja powinna być właściwa. Konia z rzędem temu, kto bezbłędnie wytypuje wyniki, za to na pojedynki Emila Sajfutdinowa z miejscowymi cieszy się chyba każdy fan żużla. Ciekawie powinno być także w Zielonej Górze, gdzie przyjeżdża ex-lider miejscowych Hancock oraz uwielbiany przez fanów Łoktajew. Przy W69 panuje pozorny spokój, ale fatalny występ Hampela i Jonssona w GP mógł zasiać ziarno niepewności, w dodatku nikt na dobrą sprawę nie wie, jaka jest prawdziwa siła Polonii.
Druga wiosenna kolejka zacznie się we Wrocławiu, gdzie miejscowi fani apelowali ostatnio głównie o jedno: wcale nie o renesans formy Jędrzejaka, a o rozmontowanie sterczących z murawy niczym monstrualne odgromniki... bramek do futbolu amerykańskiego. Operacja się udała - bramki legły na trawie. Czy polegnie również rywal z Tarnowa? Tutaj prognozy trudniejsze.
Gospodarze są już po dwóch wyjazdowych porażkach, goście dopiero trzy dni temu rozpoczęli sezon. Jak na razie nad Odrą panuje "atmosfera zrozumienia". Dwa wyjazdowe spotkania zakończyły się niższymi porażkami, niż u progu wiosny przewidywali sceptycy. Za wrażenia artystyczne punktów jednak nie przyznają, a drzwi do bonusów, choć teoretycznie otwarte na oścież, w obu przypadkach należy uznać za co najwyżej uchylone. Faktem jest ostatnie miejsce w ligowej tabeli, stąd wrocławianie zrobią wszystko, by wykorzystać atut własnego toru.
Dotąd to właśnie owal przy al. Paderewskiego był głównym atutem ekipy trenera Piotra Barona. Było to skuteczne (we wszystkich meczach ubiegłego sezonu wrocławianie przekraczali 43 punkty), z drugiej zaś strony momentami ciężkostrawne. Emocje wynikały z będącego wciąż "na styku" rezultatu, rzadziej z efektownej walki na torze. Jest szansa, że to się zmieni. Już na pierwszy rzut oka widać, że podniesiono nieco łuki na wrocławskim owalu. Sami zawodnicy mówią, że zaczyna chodzić szeroka. I to chyba najważniejszy bodziec, by kibice zawitali w zdwojonej sile na "Olimpijski".
Sportowo? Tutaj może być bardzo różnie. Zwycięstwo żadnej ze stron nie będzie niespodzianką. Wrocławianie mają niesamowitego Taia Woffindena, świetnie spisującego się dotychczas Troya Batchelora - i już samo obserwowanie ich poczynań na torze warte jest zainwestowania 30 zł w bilet. Czy do ich poziomu dostroi się niemrawy ostatnio Tomasz Jędrzejak? Jaskółki nad "Olimpico" ćwierkają, że kapitan Sparty nie jest najlepiej przygotowany sprzętowo do tego sezonu. Ale rok temu również miał słabszy moment (m.in. przegrany ze Szczepaniakiem bieg barażowy o awans do finału MPPK). Okazało się, że przyczyną był jeden techniczny drobiazg. Później zaczęło się pasmo sukcesów. Teraz silniki również nie ciągną jak należy. Poszukiwania trwają. Podobnie jak u Zbigniewa Sucheckiego, który pół soboty spędził na torze, gdzie do bólu trenował moment startowy. To właśnie ten element przyniósł mu dwie "trójki" w Gnieźnie. Nie wyglądały te próbne starty źle, a na trasie "Suchy" trzymał gaz. W tym czasie grzebał przy swoich motorach Peter Ljung. Kibice nie są przekonani co do jego możliwości na wrocławskim torze, ale sam Szwed, ku pewnemu zaskoczeniu, twierdzi, że bardzo mu się spartański tor podoba i znalazł już z nim wspólny język.
Pytanie, na kim te punkty mają wrocławianie przywozić. Bo tak: przyjeżdża do nich trener, który... ten tor im zbudował. Przyjeżdża na swój owal i do setek swoich kibiców Maciej Janowski (choć już jako senior). Przyjeżdża Leon Madsen, który o tym torze zapewne wie więcej, niż połowa obecnego składu Sparty. Do tego Martin Vaculík, który zawsze we Wrocławiu notował występy lepsze, niż mu wróżono, a na dokładkę Janusz Kołodziej, którego akcja po szerokiej sprzed roku była długi czas ozdobą naszej strony. Zostaje Artiom Łaguta. Beznadziejnie spisał się we Wrocławiu w barwach bydgoskiej Polonii. Teraz trener Cieślak zainwestował w niego mnóstwo swego czasu, ma być dobrze, ale to wielka niewiadoma i właśnie na parze Janowski-Łaguta zechcą wrocławianie skoncentrować swój atak.
Języczkiem u wagi, tradycyjnie, mogą być juniorzy. We Wrocławiu smutnym przyzwyczajeniem ubiegłego sezonu było rozpoczynanie meczów od wpisania w program dwu lub czteropunktowej straty po biegu młodzieżowym. Ale z kim mają miejscowi juniorzy wygrywać, jeśli nie z parą tarnowską? Mateusz Borowicz czy Ernest Koza na dobrą sprawę dopiero uczą się żużlowego rzemiosła, a Kacper Gomólski nie jest rywalem nieosiągalnym. Z drugiej strony, akurat jemu, zaprawionemu już w bojach na angielskich "agrafkach", tor we Wrocławiu może leżeć dużo bardziej niż tarnowskie "lotnisko". Informacja to jeszcze nie potwierdzona, ale z tego co udało nam się ustalić, parę miejscowych utworzą Patryk Dolny i Łukasz Bojarski. Odpocząć ma tym razem, "niezastąpiony" dotąd, Patryk Malitowski.
Betard Sparta Wrocław:
9. Tai Woffinden
10. Peter Ljung
11. Tomasz Jędrzejak
12. Zbigniew Suchecki
13. Troy Batchelor
14. Patryk Dolny
Unia Tarnów:
1. Artiom Łaguta
2. Maciej Janowski
3. Leon Madsen
4. Martin Vaculík
5. Janusz Kołodziej
6. Kacper Gomólski
Nasz typ: 46:44
W Lesznie Fogo Unia zechce odbudować się po bolesnej wycieczce do Tarnowa. Z kolei gnieźnianie podbudowani premierową wygraną w Ekstralidze z pewnością klękać na torze im. Smoczyka nie będą. Tym bardziej, że wyjazd niedaleki, a mobilizacja kibiców czerwono-czarnych spora. To jednak Unia jest murowanym faworytem. Nam wydaje się, że szczęściem w nieszczęściu leszczynian jest fakt, że akurat teraz trafiają na takiego rywala i to na własnym torze. Sparingi oraz mecz w Tarnowie pokazały, że "Byki" są w poważnym kryzysie. Być może najpoważniejszym od wielu lat. Gdyby nie dość niespodziewany renesans formy Grzegorza Zengoty oraz waleczni juniorzy Piotr Pawlicki i Tobiasz Musielak mecz w Tarnowie zakończyłby się kompromitacją. Straniero, w osobach Lindgrena i Bjerre, nie istnieli. W dodatku wczoraj rozsypał się "Fredce" najlepszy motocykl. Nawet jeśli na ligę ma komplet innych, to także powoduje nerwowość. Oczywiście na własnym torze obaj powinni pojechać zupełnie inaczej, bardziej jednak od kameleonów ze Skandynawii gwarancji sukcesu Unii upatrujemy w czyś mniej mierzalnym - "byczym charakterze" miejscowych. Po prostu, trudno nam wyobrazić sobie Damiana Balińskiego objeżdżanego na Smoczyku przez Bjarne Pedersena. Trudno przyjąć do wiadomości, że w decydujących momentach bracia Pawliccy ujmą gazu. W dodatku w formacji juniorskiej jest nie tyle różnica, co przepaść. Przewaga uzyskana w pierwszej fazie spotkania powinna unistom wystarczyć, acz Matej Žagar zapewne będzie dwoił się i troił, by tę przewagę niwelować.
Lechma Start Gniezno:
1. Matej Žagar
2. Bjarne Pedersen
3. Sebastian Ułamek
4. Piotr Świderski
5. Antonio Lindbaeck
6. Oskar Fajfer
Fogo Unia Leszno:
9. Przemysław Pawlicki
10. Grzegorz Zengota
11. Kenneth Bjerre
12. Damian Baliński
13. Fredrik Lindgren
14. Tobiasz Musielak
Nasz typ: 51:39
W Zielonej Górze na mecz z Polonią Bydgoszcz, uszczęśliwioną w tym roku adresem składywęgla.pl w nazwie, zrobiono to, co - może oprócz zwoływania konferencji prasowych - wychodzi tamtejszym działaczom najsprawniej. Czyli podniesiono ceny biletów. Taki rodzaj uhonorowania polonistów - awansowali do drugiego koszyka. Daj, panie Boże kiedyś polskim piłkarzom podobną nobilitację...
Sportowo ma być lekko, łatwo i przyjemnie. Falubaz, nawet z potykającym się o własne nogi w GP Andreasem Jonssonem i słabiutkim wczoraj Jarosławem Hampelem, u siebie w tym sezonie zapewne meczu nie przegra. Czy pozwoli komuś dobić do 40 punktów? Zbijać KSM-u w tym roku nie ma już sensu... Piotr Protasiewicz, a przede wszystkim Patryk Dudek jako rezerwowy, to wielka siła. Jeżeli do tego dojdzie odrodzony (czy na pewno?) Jonas Davidsson oraz jeżdżący tak jak w Gnieźnie Krzysztof Jabłoński, marnie rysują się szanse polonistów.
Może jednak nie będzie aż tak źle. Bydgoszczanie, przed sezonem typowani do spadku, jak na razie pokazali się z jak najlepszej strony. Bardzo wyrównany skład, z dwójką uczestników wczorajszej GP Hancockiem i Buczkowskim, trafiony transfer Hansa Andersena, jedni z najlepszych w lidze juniorów, a do tego powracający na własne śmieci i do wielbiących go kibiców Sasza Łoktajew - to wszystko są argumenty za tym, by wybrać się na stadion przy W69. Jeżeli doświadczenie byłego lidera Falubazu z Kalifornii oraz uwagi Łoktajewa przełożą się - nomen omen - na spasowanie z torem pozostałych zawodników, może być ciekawiej, niż się wydaje. W Częstochowie też miało być łatwo i przyjemnie...
Falubaz Zielona Góra:
9. Andreas Jonsson
10. Jonas Davidsson
11. Piotr Protasiewicz
12. Krzysztof Jabłoński
13. Jarosław Hampel
14. Patryk Dudek
15. Kamil Adamczewski
Polonia Bydgoszcz:
1. Greg Hancock
2. Aleksandr Łoktajew
3. Hans Andersen
4. Robert Kościecha
5. Krzysztof Buczkowski
6. Szymon Woźniak
Nasz typ: 54:36
W drugim z telewizyjnych spotkań PGE Marma Rzeszów zmierzy się na własnym torze z częstochowskim Włókniarzem. I jedni, i drudzy na inaugurację odnieśli minimalne zwycięstwa. Wyżej należy ocenić to rzeszowskie, bo wywiezione z zawsze trudnego terenu w Lubuskiem. Miejscowi mają wreszcie lidera z prawdziwego zdarzenia w osobie Nickiego Pedersena (do przywódczych zdolności Jasona Crumpa można było mieć spore zastrzeżenia. Delikatnie mówiąc). Jest lider krajowy - Grzegorz Walasek oraz, wszystko na to wskazuje, kontynuujący znakomitą passę z roku 2012 Rafał Okoniewski. Doszedł Jurica Pavlic, jak się okazało Jurica odmieniony po leszczyńskiej mizerii. Ta czwórka muszkieterów dała Stali dokładnie 45 punktów w premierowym meczu. Nawet przy Audi T(T) Dawida Lamparta mecz był wygrany. Bardzo podobnie może być dzisiaj, choć przeciwnik zupełnie z innej półki.
Zagrożenia? Tydzień temu rzeszowianie ścigali się z PUK-iem Iversenem, rekonwalescentem Zmarzlikiem i grupką statystów. Dziś przyjedzie Emil Sajfutdinow - zwycięzca GP Europy sprzed kilkunastu godzin. Zapewne cała okołoimprezowa kindersztuba kosztowała sympatycznego Rosjanina nieco sił, ale akurat on nie zwykł zawodzić, tłumacząc się następnie sukcesem dnia poprzedniego. W przeciwieństwie...
Częstochowski torpedowiec ma dwie wyrzutnie. Ta druga torpeda, Grigorij Łaguta, jest bardziej chimeryczna, ale wart w tym momencie przypomnienia jest ubiegłoroczny występ "Griszy" na torze przy Hetmańskiej: (2,2,3,3,2,2). Teraz mieszkaniec dalekiego Władywostoku ma wreszcie jakieś oparcie w partnerach.
Można by w końcu wspomnieć o braku rozpoznania rzeszowskiego toru przez Nickiego Pedersena, jako pewien atut gości, ale w przypadku Nickiego, który w przeszłości zęby zjadł na torze Stali, atut to cokolwiek wątpliwy. Jemu wystarczy zapewne próba toru.
Jak będzie? Doprawdy ciężko przewidzieć. Na siłę nieco, ale napiszemy, że w ogniu walki pierwsze pęknąć mogą częstochowskie ogniwa: Rune Holta i Michael Jepsen Jensen. To na tę parę ukierunkuje z pewnością frontalny atak trener Dariusz Śledź. Wiele zależeć będzie od postawy Łukasza Sówki. Jeżeli da radę objeżdżać nie imponującą niczym młodzież z Częstochowy - "Żurawie" powinny latać wysoko. Ale jak na razie to sam Sówka imponuje tylko nazwiskiem osobistego tunera oraz liczebnością własnego teamu. Jednak jeśli wreszcie pojechać na miarę talentu, to kiedy, jak nie dziś?
PGE Marma Rzeszów:
9. Nicki Pedersen
10. Dawid Lampart
11. Rafał Okoniewski
12. Jurica Pavlic
13. Grzegorz Walasek
14. Marco Gaschka
Dospel Włókniarz Częstochowa:
1. Rune Holta
2. Michael Jepsen Jensen
3. Grigorij Łaguta
4. Rafał Szombierski
5. Emil Sajfutdinow
6. Artur Czaja
Nasz typ: 48:42
W Toruniu konstelacja gwiazd z pewnością będzie nieco zmęczona żużlem. Zarówno Tomasz Gollob, jak i Chris Holder oraz Darcy Ward mieli wczoraj długi dzień, walczyli do upadłego, a w międzyczasie odpowiadali na setki bardziej lub mniej mądrych pytań. W dodatku kłopoty tego najmłodszego z kciukiem raczej nie są wyimaginowane. Chwała mu za to, że pomimo bólu potrafi wyczyniać takie harce (na ponoć nie leżącym mu zupełnie torze), jak wczoraj w wyścigu 14, gdzie ośmieszył wręcz całą stawkę.
Motywacja miejscowych gwiazd będzie zapewne lekkopółśrednia, ale wydaje nam się, że dla kibiców Unibaksu ten mecz będzie jednak dość istotny, a to dlatego, że będzie jednym z bardzo niewielu w sezonie, gdzie można (a nawet trzeba) dać więcej szans drugiej linii oraz juniorom. A potem, na spokojnie, ocenić ich postawę. Jak na razie o Kamilu Brzozowskim piszemy tu w bardzo pozytywnym tonie. Pokazał, że jednak drzemie w nim potencjał. Czy szkoleniowcy Unibaksu zdołają go uwolnić w tym roku? Niewiele jak na razie pokazał Emil Pulczyński, a bez jego puntów rywalizacja z Falubazem (czytaj: Patrykiem Dudkiem) przybiera nieco zatrważające barwy. W takich meczach musi młody torunianin budować swoją formę i upewniać się w niej. A ścigać będzie kogo, bo Bartosz Zmarzlik to rywal z najwyższej półki. Swoje ma też do udowodnienia Adrian Miedziński. Jak na razie najlepszy występ zanotował w sobotę przed kamerami Canal+, bo na inaugrację ligi, najogólniej mówiąc, zawiódł. A to przecież on musi być tym czwartym do brydża w ekipie Unibaksu.
O drużynie gości niewiele możemy napisać. Jeszcze mniej chcemy. Im teraz najbardziej potrzeba spokoju, a ciskać gromami - żadna to sztuka. Jeśli KK-rajowy lider mówi, że jeździ do tyłu i nie wie dlaczego, a Tomasz Gapiński w poczuciu bezradności zastanawia się, czy aby za rok nie spróbowac swoich sił w II lidze, to komentarz jest zbędny. Jest kryzys i muszą go gorzowianie przełamać. Paradoksalnie, taki mecz w jaskini lwa, z góry skazany na porażkę, może się temu przysłużyć. Przykład Sparty Wrocław, typowanej przez wszystkich jako czerwona latarnia ligi, która, praktycznie bez treningów, pojechała do Torunia na ścięcie, a na torze napsuła miejscowym mnóstwo krwi, pokazuje, że sport jest nieprzewidywalny. Zmarzlika, a zwłaszcza Nielsa Kristiana Iversena stać na piękne wyścigi. Reszta - niech wykorzysta ten mecz. Przed nimi dużo istotniejsze boje.
Unibax Toruń:
9. Chris Holder
10. Kamil Brzozowski
11. Adrian Miedziński
12. Darcy Ward
13. Tomasz Gollob
14. Emil Pulczyński
Stal Gorzów:
1. Krzysztof Kasprzak
2. Tomasz Gapiński
3. Niels Kristian Iversen
4. Paweł Hlib
5. Daniel Nermark
6. Łukasz Cyran
Nasz typ: 58:32