- Majorze Ikea! Raport taktyczny!
Generał siedział na składanym krzesełku, popijając bimber z piersiówki. Otarł resztki płynu z wąsa, beknął przeraźliwie i nie czekając na odzew powtórzył rozkaz. Po chwili do namiotu polowego wszedł speszony żołnierz, trzymając w dłoniach świeżo zaparzony napar z kocimiętki, a pod pachą stos map.
- Pan Generał mnie wzywał?
Generał westchnął głęboko, zdjął ubłocone buty ze stołu, wstał z krzesła, poprawił opadające spodnie i zmierzył majora groźnym spojrzeniem.
A wydaje wam się, żołnierzu, że twierdza Sztokholm zdobędzie się sama?
- Absolutnie nie, Panie Generale.
To dlaczego stoicie jak kołek z tym pedalskim napojem, zamiast przedstawiać mi wyniki rozpoznania?
- Już się robi, Panie Generale.
Major zerknął pożądliwie na piersiówkę w dłoni generała, ale posłusznie podszedł do stołu, odstawił kocimiętkę na bok i począł rozkładać mapy,
- Od zeszłorocznego, nieudanego ataku fortyfikacje niewiele się zmieniły. To diabelnie nowoczesna twierdza, być może nie największa, ale wciąż najnowsza, z jaką przyszło nam się zmagać.
Pogoda?
- Temperatura maksymalna 16 stopni, minimalna 9. Podczas przewidywanego rozpoczęcia operacji prawdopodobnie nie wystąpią żadne opady. Nie będzie to jednak miało znaczenia gdy już wedrzemy się do środka, ponieważ całość jest zadaszona.
Znakomicie. Jak tam morale wśród chłopaków?
Major Ikea zmieszał się lekko.
- Tu mamy problem, Panie Generale.
Co przez to rozumiecie, majorze?
- Wie Pan Generał, nie wiem, czy mogę…
To rozkaz.
- Skoro tak…
Widząc niezdecydowanie malujące się na twarzy majora, generał podsunął mu pod nos piersiówkę.
Macie, żołnierzu, pijcie. Straszny zajzajer, ale ukoi nerwy.
Major spróbował i już po chwili pożałował swej decyzji. Nerwy może i mu ukoiło, ale przy okazji skręciło kiszki i wypaliło przełyk. Rzucił się panicznie w kierunku naparu z kocimiętki i jednym haustem wypił zawartość, oblewając przy okazji mundur. Generał uśmiechnął się pod wąsem.
Ech, wy, żółtodzioby… no dobrze, majorze, doprowadźcie się do ładu i mówcie, co tam z chłopakami.
Ikea odsapnął chwilę, zaczerpnął partię świeżego powietrza i przemówił:
- Nasza jednostka jest przetrzebiona. Chłopcom brakuje zdrowia, wiary w siebie i, mówiąc szczerze, dobrego samopoczucia.
Generał huknął pięścią w stół, aż majorowi zatrzęsły się szkła kontaktowe.
Co to znaczy DOBREGO SAMOPOCZUCIA?! Jesteśmy cyrkiem, czy zawodowymi żołnierzami?
- Żołnierzami, Panie Generale!
Czy ja jestem od poprawiania im humoru?!
- Nie, Panie Generale, ale…
Mam im zamówić do namiotów dziwkę przebraną za klauna, czy samemu nadstawić dupska paradując w peruce i czerwonym nosie? Jak myślicie, majorze?
- Generale, nie chciałem…
To w czym jest problem?!
- Jak sam Generał wie, ostatnie misje nie były dla nas udane. Nasi najlepsi są ledwo żywi, a to nie wpływa dobrze na morale grupy.
Co się w takim razie stało?
- Pamięta Generał atak na Gorzów?
Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć!
Nie była to do końca prawda. W rzeczywistości Generał spędził misję w centrum dowodzenia zalany w trupa po spoufaleniu się z kilkoma miejscowymi poprzedniej nocy.
- No więc wie Generał, że straciliśmy wtedy dwójkę wybitnych ludzi. Porucznik Lurpak poważnie uszkodził kolano, a kapitan Kalifornia rękę. Straty są bardzo odczuwalne, bo to właśnie Lurpak wykazał się największym bohaterstwem podczas zeszłorocznego ataku na twierdzę przy której obecnie siedzimy. Zasług kapitana Kalifornii nie muszę wszakże wyliczać. Pojawiła się jednak szansa, że do nas dołączy.
No widzisz, majorze, nie taki diabeł straszny. To wszystko?
- Nie do końca. Podporucznik Jaguar, który otrzymał rok temu Krzyż Wiktorii za wybitne zasługi, narzeka na uraz ręki.
Ale przystąpi do walki?
- Twierdzi, że tak.
Znakomicie. To już wszyscy?
- Szczerze mówiąc, Generale, lista dopiero się zaczyna. Starszy chorąży Tramwaj, na przykład, wciąż nie wyleczył więzadeł w kolanie. Twierdzi jednak, że mu to nie przeszkadza. Porucznik Carlsberg miewa okazjonalne bóle barku, nie mówiąc już o jego słynnych napadach szału bojowego, przez które czasem cierpią współtowarzysze. Podporucznik Holden po tym, jak w zeszłym roku połamało mu prawie wszystkie kości w ciele, jest obecnie kruchy jak zapałka. Chorąży Vestas będzie trzymał w ręku karabin pierwszy raz od czasów misji w Danii. Sierżant Rolls-Royce prezentuje się tak dramatycznie, że ostatnio odesłaliśmy go z powrotem na testy rekrutacyjne. Ku zdziwieniu wszystkich zdał, ale wciąż w warunkach bojowych jest kompletnie nieprzydatny. No i wreszcie starszy chorąży sztabowy Bachus…
Twarz generała, od kilku minut ukryta w dłoniach, podniosła się nieznacznie.
Jezu, nawet on? Przecież był naszym czołowym żołnierzem w ostatnich latach. Co z nim?
Major podrapał się po brodzie.
- Dziwna sprawa, Panie Generale, ale nie wie tego nikt, łącznie z nim samym. Od jakiegoś czasu zaczął bać się pola bitwy. Narzeka na wyposażenie, snuje się dookoła, ręce mu się trzęsą przy ładowaniu pestek… szczerze mówiąc, strach dawać mu do ręki karabin, a co dopiero wysyłać w bój.
Generał pokręcił głową z niedowierzaniem.
Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Jesteśmy najbardziej elitarną jednostką na świecie, a obecnie przypominamy raczej "Szpital na peryferiach".
- Z tą najbardziej elitarną, Panie Generale, to też już nie wiadomo. Ludzie różnie mówią. W zeszłym tygodniu Sekowcy przeprowadzili szturm na Jasną Górę i z relacji świadków wynika, że było to cholernie imponujące.
Sekowcy, powiadacie… dlaczego nie zabierzemy ich najlepszych ludzi do nas?
- Próbowaliśmy, Panie Generale. Opierali się. W zasadzie to trend jest taki, że żołnierze odchodzą od nas i dołączają do nich. Sam Pan wie, że przed rokiem opuścili nas porucznik Gazprom i kapitan Miedzyń, który zresztą wycofał się po urazie nabytym podczas ataku na nasz sobotni cel.
Jak to, to oni nie poszli do cywila?
- No nie.
Generał mruknął pod wąsem coś, co zabrzmiało jak "pieprzeni dezerterzy".
No dobrze - odezwał się nieco głośniej. Jeśli szukać pozytywów, to przynajmniej nie ukradną nam naszego największego skarbu. Porucznik Foster’s jest z antypodów, a Sekowcy, z tego co mi wiadomo, rekrutują tylko Europejczyków.
- Yyy….
Co "yyy...”?
- No tak, ma Pan rację, Panie Generale, tylko że porucznik wciąż jest zawieszony za niesubordynację pod Dyneburgiem…
Generał stracił resztki nadziei.
To jest bezcelowe. Bez-ce-lo-we. Powinniśmy odwołać całą akcję. Przecież nawet nie mamy wystarczającej liczby ludzi. Żeby atak w ogóle miał sens, potrzebujemy co najmniej szesnastu…
Major Ikea wypiął niespodziewanie pierś i przywdział na twarz niewielki uśmiech.
- To już moje zmartwienie, Panie Generale. Mam w końcu kilka znajomości wśród lokalnych jednostek, obiecali, że podeślą nam swoich najzdolniejszych chłopaków.
Szwedów? Przecież oni w ostatnich latach słyną głównie z kompromitacji.
- Racja, Panie Generale, ale nie mamy innego wyjścia…
Generał wrócił na zajmowane wcześniej krzesełko i ponownie chwycił w dłoń piersiówkę.
Majorze, czy jest zatem jakakolwiek dobra informacja, którą chcielibyście mi przekazać?
- Owszem, Panie Generale.
Mianowicie?
- To już przedostatnia misja w tym roku. Potem jeszcze Gród Kopernika i fajrant…
Marcin Kuźbicki
(Twitter)