KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

WardJak żużlowe derby w Gorzowie, to wiedz, że coś się dzieje. Zawsze, i niekoniecznie na torze. Widzieliśmy już bijatykę fanów Stali z policją na ul. Śląskiej (to "na" akcentowane, bo burda miała miejsce na środku jezdni). Było kretyńskie rzucanie wyrwanymi krzesełkami w jadących zawodników, były obraźliwe transparenty, była akcja z "Tylko Falubaz" wywieszonym przez gorzowskich "pikników", były podkasowe utarczki i mniejsze zadymki. Była nawet potężna burza z piorunami, która uratowała Falubazowi finał. Niestety, był też żenujący spektakl po śmierci Lee Richardsona, potem jeszcze wieczne pretensje o stan toru i trwający ponad godzinę "mecz jednego wyścigu". Ten rok był szczególny, bo pozwolił nam przenieść się w romantyczne lata 90., gdy kontrole techniczne i spóźnienia stranieri były stałym elementem żużlowego pejzażu. Sportowo jednak to były kolejne wielkie derby. Jak na ironię, przegrane z kretesem, i przez jednych, i przez drugich. Teraz, jeśli ominą nas większe niespodzianki, obydwu lubuskich drużyn zabraknie w play-offach.


Muszę przyznać, że nie rozumiem oburzenia wielu fanów gorzowskiej Stali na to, czego dopuścili się goście w oczekiwaniu na spóźnialskiego Darcy'ego Warda. Kiedy sędzia zawodów Krzysztof Meyze po raz pierwszy zszedł z wieżyczki do parku maszyn, przekleństwom i wyzwiskom nie było końca. Oczywiście główny ciężar tej "walki" ochoczo wzięła na swoje barki grupa podchmielonych fanów znad parkingu. Ja jednak po cichu liczyłem na to, że Ward na mecz zdąży, gdyż po prostu wolę, jeśli moja drużyna zwycięża w równej walce, a nie "psim swędem". Który - tak po prawdzie - i bez tego był udziałem Stali, biorąc pod uwagę brak Protasiewicza, Hampela i Łoktajewa. Australijczyk w składzie "Myszy" był zatem ostatnią szansą na to, że mecz nie będzie potyczką do jednej bramki.

Oczywiście, Jacek Frątczak posłużył się kilkoma nieczystymi fortelami, co najmniej wątpliwymi moralnie. Najpierw Grzegorz Walasek w żółwim tempie przekraczał linię mety pierwszego biegu, gdy tymczasem komentatorzy nSportu dali się na to nabrać i pochwalili go za... miłosierne dostarczenie Sundstroemowi bonusa. Potem widzieliśmy motyw z badaniem przez sędziego gaźnika w motocyklu Sundstroema, co było jeszcze bardziej misterną grą. Bo - jak słusznie zauważył gość Magazynu Żużlowego w nSport Michał Korościel - Falubaz z premedytacją wybrał maszynę Szweda, gdyż ten znajdował się w najbardziej oddalonym od wieżyczki miejscu parku maszyn. Jak oceniać te zagrywki taktyczne Falubazu? Oczywiście, można ich zmieszać z błotem i oskarżyć o kombinatorstwo, ale tak szczerze, to który sztab szkoleniowy zachowałby się w takiej sytuacji inaczej? Nazwiska proszę. Zwłaszcza, że dla zielonogórzan brak awansu do play-offów może oznaczać poważne turbulencje finansowe, ze skutkami wykraczającymi poza bieżący sezon. Nie wieszałbym zatem psów na Jacku Frątczaku. A przynajmniej nie zdechłych. Nie pochwalę go za wyrachowanie vel perfidię (nie pierwszy raz zresztą się nią popisał), ale inaczej zachować się po prostu nie mógł. Co finalnie - poza wszystkim, co poleciało z trybun - dobrze wpłynęło na aspekt sportowy widowiska.

Frątczak-kaucjaWszystko na mój koszt - czyli "Jacek Falubaz" dzieli kasę

Dodam tylko, że początek tego spotkania przyniósł mi niebywałą dawkę humoru. Oczywiście wszystko w trakcie kilkukrotnych przebieżek sędziego Meyze w tę i z powrotem. Gdybym nie obserwował na żywo kipiących, ba, bulgoczących, z nienawiści fanów, obrzucających Warda, Frątczaka i każdego innego w zielonej koszulce wiązankami najwymyślniejszych wulgaryzmów, nie wpadłbym na to, że w temacie rynsztokowych neologizmów można być aż tak kreatywnym. To prostactwo i brak kultury, ale momentami rozbrajająco komiczne. A kiedy wreszcie na telebimie pokazano przebierającego się w biegu Darcy'ego Warda, zrobiło się naprawdę jak w cyrku. - Tam gdzie kończy się logika, zaczyna się żużel - przypomniałem sobie słowa wyryte nad wejście do świątyni boga Protasława.

Ward-kevlarTrening przed następną edycją "Mam Talent". Umiejętność - przebieranie się podczas sprintu

 Ward-kubełAutograf na kuble na śmieci. Mucha nie siada

Zanim przejdę do sportowej oceny tych zawodów, muszę dodać kilka słów o derbowej atmosferze na trybunach. Jak wspominałem, niezmienne były wrogie okrzyki wobec ekipy gości. Przyznam, że na derbach, z roku na rok, staje się dla mnie coraz bardziej żenujące, że zamiast pozytywnego dopingu dla Stalowców, stadion bryluje w okrzykach w języku "łacińskim". Oczywiście, stadion to nie opera, co na PoKredzie sami często powtarzaliśmy, jednak  wszędzie trzeba znaleźć zdrowy umiar. A takim na pewno nie jest ciągnięcie przez ultrasów przydługiej przyśpiewki, zakończonej w każdej zwrotce wyrażeniem "j...ć KSF". Szkoda, bo twierdzę, że akurat w tym aspekcie gorzowski "młyn" powinien choć trochę odróżnić się od swoich "kolegów" z trybuny K na południu Lubuskiego. Niestety, nawet tu bonusa nikt nie zdobył.

Gorzów-antyFalubazNa ZPT cała klasa robiła... ;)

Być może niektórzy ze śledzących transmisję telewizyjną się zdziwią, ale niezbyt okazale wyglądał doping na tych derbach. Miałem wrażenie, że właśnie oglądam zwykły ligowy mecz z Grudziądzem czy Rzeszowem, na których, pod tym względem, właściwie nic się nie działo. Trybuny były bardzo niemrawe, a w przerwach na równanie toru panowała właściwie cisza. I chociaż stawka meczu była ogromna, zaś wynik do końca na styku, nie było czuć tej niezwykłej atmosfery derbowego napięcia. Jak choćby z nieszczęsnego meczu w 2012 roku, gdy o bilet było bardzo trudno, za to gardła  zdarte zostały jeszcze przed pierwszym biegiem, a cały stadion dosłownie falował:

Być może takiej "petardy" na trybunach nie było tylko ze względu na nieznośny upał. Chciałbym w to wierzyć, jednak nie wiem, czy to nie zbyt łatwe wytłumaczenie.  Ten brak entuzjazmu jest w bieżącym sezonie odczuwalny i jeśli z czegoś wynika, to raczej nie z aktualnie panującej pogody, a ze słabej postawy w lidze. Sprzedaż biletów na derby, choć zainaugurowana bardzo wcześnie i wsparta potężną akcją marketingową na portalach społecznościowych, okazała się niewypałem. Do tego stopnia, że prezes Zmora próbował ratować komplet na trybunach zapraszając do Gorzowa fanów z Zielonej Góry, których pierwotnie miało nie być z powodu retorsji za wydarzenia z meczu Falubaz - Sparta. Tym razem udało się uniknąć najgorszego, gdyż do Gorzowa wybrało się nieco ponad stu fanów Falubazu (168 - jak podano w trakcie transmisji), ale kompletu i tak nie osiągnięto (14.600).

Wracając do sportu - to był mecz prawdy dla Stali Gorzów A. D. 2015. Gorzowianie wymęczyli dwa punkty w starciu z zaledwie dwoma dobrymi zawodnikami oraz jednym średniakiem, który po rocznej przerwie po raz pierwszy ścigał się w lidze. Stal wygrała indywidualnie zaledwie sześć wyścigów, z czego cztery padły łupem Bartosza Zmarzlika, a jeden Nielsa Kristiana Iversena (ten "łup" wymaga odrębnego akapitu, ale o tym za chwilę). Gdyby nie błąd Walaska z przekroczeniem białej linii z wyścigu 5., pewnie mielibyśmy remis. A gdyby Falubaz dojechał w biegu 11. na 5:1, na co wyglądało po starcie... Aż strach pomyśleć. Z drugiej strony, gdyby latający Australijczyk jednak do Gorzowa nie dotarł, Stal wygrałaby w okolicach... 68:22.

Dobrze więc, że Ward się pojawił. Dobrze też dlatego, bo mógł najdobitniej udowodnić słabość gorzowskich seniorów. Stalowcy nie byli dalece słabsi na wyjazdach, nie rozkręcali się powoli w sezonie, nie przegrywali z powodu pogody, nie prześladował ich pech i kontuzje. Stal w obecnym sezonie przegrywała, bo jest dramatycznie słaba. Poza Zmarzlikiem, jest kompletnie bez formy, z Krzysztofem Kasprzakiem na czele. A domowe mecze z GKM-em, Stalą Rzeszów czy Unią Tarnów nie powinny tego obrazu zaciemniać. Stal jest słaba słabością swoich seniorów i gdyby nie jeden wybitnie utalentowany junior, miałaby gwarantowaną I ligę w następnym roku. Nie chodzi tu o wyładowanie frustracji czy ślepą krytykę, bo dla mnie każdy, kto wiąże swoje życie z zawodniczą jazdą bez hamulców jest bohaterem, niezależnie od osiąganych wyników. Stwierdzam jedynie fakty, a te są takie, że nadszedł już moment oceny i wyciągania wniosków na przyszły sezon. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie błędy popełniono tuż po zdobyciu mistrzowskiego tytułu? Usiąść i po prostu wyciągnąć z tego wnioski. Ale najpierw, trzeba jeszcze uratować w lidze, co się da. 

Jeżeli coś cieszy, to fakt, że chociaż szanse na play-off spadły praktycznie do zera, udało się zdobyć dwa punkty ważne w walce o uniknięcie barażu. Wbrew pozorom, wyprzedzenie coraz lepiej jeżdżącej Stali Rzeszów wcale nie musi być takie oczywiste. Inaczej - jeżeli w przedostatniej kolejce Stalowcy utrzymają obecną formę w potyczce ze Spartą... może nie będę kończył. Co złośliwsi sugerują już, że Falubaz dla draki podłoży się w ostatniej kolejce u siebie GKM-owi, co może jeszcze kosztować gorzowian coś gorszego niż baraż. Bzdura? Ale czy kogoś jeszcze coś zdziwi?

Wracając do meczu derbowego, warto podkreślić ducha bojowego w drużynie z Zielonej Góry. Należy oddać i szacunek, że pomimo tak fatalnej sytuacji kadrowej, podjęli rękawicę w derbach, zresztą podobnie jak kilka kolejek wcześniej w Toruniu. Co by nie mówić o Jacku Frątczaku, to jednego nie można mu odmówić: lokalnego patriotyzmu, woli walki, umiejętności budowania pozytywnego team spirit w drużynie, ale także pewnego zmysłu taktycznego. I w tym miejscu wrócę do wspomnianej już "trójki" Iversena.

Kiedy oglądałem z odtworzenia ten wyścig i słuchałem dywagacji komentatorów "n-ki" na temat przyczyn "spektakularnej" szarży Iversena, nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. "Darcy wybrał bezpieczną ścieżkę i to się zemściło", "był zmęczony szóstym startem..." (w pewnym momencie miał kilkanaście metrów przewagi). A ja, nie mając przecież tak dobrej "miejscówki" jak zawodowcy, za to mając w pamięci spacer Frątczaka po murawie przed tym biegiem, byłem niemal pewien, że w razie czego, ów przekaże odpowiedni "team order" swoim zawodnikom, by doprowadzić do 6 punktów straty dających rezerwę taktyczną. Tak też się stało, Falubaz mógł wystawić najsilniejszy możliwy skład na nominowane, a menadżer zielonogórzan po 13. wyścigu biegał po murawie z uniesionymi w górę rękami, jakby właśnie wygrał mecz. Wrzask komentatorów (znalazł w końcu pogromcę!!!) zlał się z euforią wielu kibiców Stali, którzy też dali się nabrać i chyba pierwszy raz w tym meczu tak głośno ryknęli z radości. Tylko jak to możliwe, że ten jeden z kluczowych momentów meczu - coś, co bez problemu dostrzegli uważni kibice, umknął kompletnie wieloosobowej ekipie reportersko-komentatorskiej?

TeamOrder "Darcy, przepuść pana"

Ward-Iversen2015- No, dawaj Tuńczyk, bo nam się okrążenia kończą, a wolniej już nie mogę...


Darcy Ward - facet, który spadł z nieba (dosłownie), a potem zrobił wiatrak z całej drużyny rywali. Jak właściwie dotarł do Gorzowa? Na trybunach niemal nikt nie miał pojęcia, w trakcie transmisji z ust reportera Łukasza Benza padło: "Darcy Ward wylądował w Chwalęcicach koło Gorzowa - takie są informacje z obozu SPAR Falubazu" - jak było naprawdę, zdradził dzień po meczu sam "Jacek - Falubaz" w rozmowie z Radiem Zielona Góra:

- Wypadek na autostradzie spowodował, że Darcy nie zdążył na swój lot. O 11.20, kiedy zobaczyłem na telefonie, że dzwoni, aż usiadłem, bo on od pół godziny powinien być w samolocie... Usiąść i płakać każdy umie, trzeba było działać. Pomoc pilotów Aeroklubu Ziemi Lubuskiej, kierowców, ludzi z dużym sercem dla Falubazu spowodowała, że to wszystko udało się skoordynować. Awionetka lądowała na prywatnym lotnisku w Ulimiu, 7 km od stadionu. Nie wiem skąd pojawiła się informacja o innym lotnisku.

Dalsza marszruta?

17:06 - było lądowanie w Ulimiu. Potem 7 minut samochodem. Chcieliśmy przesunąć mecz o kilkanaście minut, Speedway Ekstraliga się zgodziła, telewizja też, ale prezes Stali Gorzów po konsultacji z zarządem nie wyrazili zgody. Byliby dzisiaj bohaterami... Ale ja im powiedziałem, że Darcy i tak dotrze. Potrzebne było jeszcze wsparcie na wysokości bramy wjazdowej, której przekraczanie zabrało nam kilka chwil. Na szczęście mamy w ekipie ludzi, którzy potrafią "oddziaływać".

Rację miał Krzysztof Cegielski, w Chwalęcicach nie ma lotniska. W końcu rodzony brat by wiedział... "Cegła" raz po raz ratuje naszych komentatorów w kwestiach stricte motocyklowych, ale jak widać ze wszystkim, co ma silnik jest za pan brat. W Chwalęcicach nie ma lotniska, jest za to malutkie... startowisko dla paralotni. Jeśli po 20 punktach Warda, rozkręcaniu gaźnika i całej awiacyjnej epopei pomyślicie, że nic ciekawszego w lubuskich derbach zdarzyć się już nie może... nie byłbym taki pewny. Z Darcym nic nie wiadomo. Czy ktoś już kiedyś wylądował motolotnią na murawie stadionu?


źródło: forum paralotniarskie
Slajdy: YouTube/nSport+


Michał (Gorzów)

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43