Widzieliście rewelacyjny i oparty na faktach "Moneyball"? Tam Brad Pitt jako Billy Beane, czyli menadżer baseballowej drużyny Oakland Athletics, wprowadza nowatorskie metody budowania zespołu. Korzysta z innowacyjnych programów statystycznych, dzięki czemu wyłuskuje z innych ekip niechcianych zawodników i "na oko" po prostu słabych. Efekt? Dwadzieścia zwycięstw z rzędu w okresie od 13 sierpnia do 4 września 2002 roku i rekord w historii American League. Po upragnionym awansie do Nice PLŻ, w sposobie budowy Polonii Piła, można znaleźć pewne analogie do filmowego wzorca zza Oceanu.
Oczywiście, żużel to nie baseball i tutaj seria 20 wygranych z rzędu meczów jest niemal nierealna (znacie taką?), ale wystarczy spojrzeć na statystyki, żeby dostrzec podobieństwa pomiędzy pilską Polonią a Oakland Athletics. Ogółem, pilski klub od czasu awansu dokonał 8 transferów nowych zawodników (Bjarne Pedersen, Norbert Kościuch, Michał Szczepaniak, Adrian Cyfer, Tomasz Gapiński, Brady Kurtz, Wadim Tarasienko i Paweł Staniszewski). Kurtza i Staniszewskiego odrzucam, bo wcześniej poza Polonią nigdzie nie jeździli. W przypadku Tarasienki biorę pod uwagę rok 2014, bo w sezonie 2015 odjechał zaledwie jedno spotkanie w barwach Startu Gniezno (0 pkt w 4 biegach). Nie liczę także oczywiście Danny'ego Kinga i Jonasa Davidssona, którzy w sezonie 2016 nie odjechali żadnego meczu. Sprawdźmy więc jak po przyjściu do północnej Wielkopolski prezentowała się pozostała szóstka.
1. Bjarne Pedersen: średnia za sezon 2015 - 1,939 pkt/bieg. Średnia za sezon 2016 - 2 pkt/bieg
2. Norbert Kościuch: 2015 - 1,704 pkt/bieg, 2016 - 2,044
3. Michał Szczepaniak: 2015 - 1,792 pkt/bieg, 2016 - 2,118 (najlepsza w drużynie)
4. Adrian Cyfer: 2016 - 1,076 pkt/bieg, 2017 - 2,182
5. Tomasz Gapiński: 2016 - 2 pkt/bieg, 2017 - 2,400 (najlepsza w drużynie)
6. Wadim Tarasienko: 2014 - 1,737 pkt/bieg, 2016 - 1,814
Oczywiście, zestawienie w przypadku Tomasza Gapińskiego czy (zwłaszcza) Adriana Cyfera nie może być jeszcze miarodajne, wszak Polonia odjechała w tym sezonie dopiero 3,5 meczu. Co więcej, trudno także porównywać PGE Ekstraligę z jej zapleczem. Mimo to, widać gołym okiem, że Cyfer jest w niesamowitym gazie, jest liderem i już teraz można stwierdzić, że jego transfer to znakomity ruch. Tak samo jak w przypadku Gapińskiego, bo wychowanek Polonii nie dość, że wykręca w tym roku świetne wyniki, to jeszcze jako kapitan dba o klimat w zespole i pomaga juniorom. Co do reszty - kto by stawiał przed ubiegłym sezonem, że Norbert Kościuch będzie tak szalał pod bandą i stanie się liderem pilan? Pobyt w Gnieźnie był dla niego przeciętny sportowo, słaby finansowo, a w Grodzie Staszica wyraźnie odżył. Podobnie sprawa ma się ze Szczepaniakiem, który niespodziewanie stał się w zeszłym roku najlepszym żużlowcem w zespole. Podobnie jak Kościuch, miał on za sobą przeciętny rok, tyle że w Ostrowie. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Marka Cieślaka z książki "Pół wieku na czarno": Pytanie tylko, czy wszystkim zależało na awansie, bo gdy spoglądałem na finałową jazdę Szczepaniaków, to sobie myślałem, że tym gościom właściwie nie zależało. Niby co mieliby w tej Ekstralidze robić, skoro radzą sobie tylko na pograniczu I i II ligi, a na zapleczu elity wykręcają średnią dającą miejsce w trzeciej dziesiątce. Dla przypomnienia - Michał w 2016 roku wykręcił dziesiątą średnią w lidze, a jego brat w obecnych rozgrywkach - czwartą.
Sezon 2012 - Tomasz Gapiński, były zawodnik Sparty, szykuje się do wyścigu z nowym zawodnikiem Sparty - przyszłym Indywidualnym Mistrzem Świata
Prawdziwym majstersztykiem okazało się jednak wyciągnięcie z czeluści żużlowego niebytu Wadima Tarasienki. Daję sobie rękę uciąć, że absolutnie nikt nie stawiał, że po zmarnowanym sezonie 2015, młody Rosjanin tak odpali. Wrażenia nie zamazuje słabsza końcówka poprzedniego roku, spowodowana problemami ze sprzętem. W tym roku Wadim znowu szaleje i chyba nikt w Pile nie wyobraża sobie drużyny bez niego.
Ciekawa i nieco paradoksalna sytuacja jest z Bjarne Pedersenem. Bo patrząc "na sucho" na jego wynik - wcale nie jest tak źle. Biorąc jednak pod uwagę jego postawę na torze, chimeryczną jazdę, przeszkadzanie kolegom z pary - wyglądało to już mocno średnio. Miał być liderem i najlepszym zawodnikiem, a dwa punkty na bieg to jednak trochę za mało. Paradoksalnie więc, ten, na którego najbardziej liczono, najmocniej zawiódł i już go w pilskim klubie nie ma. W ten trend wpisał się także, niestety, Patryk Dolny. Wychowanek pilskiego klubu nie był nowym zawodnikiem w drużynie, ale pamiętam, jak wszyscy kibice przed sezonem 2016 czekali tylko na informację o przedłużeniu z nim kontraktu. Jaki był dla niego pierwszy rok w Nice PLŻ, wszyscy pamiętamy. Też nieco zmarnowany. Dolny dostawał mało szans i raczej w kiepskiej atmosferze rozstał się z pilskim klubem. A podobnie jak z Pedersenem, wszyscy spodziewali się bardzo dobrej jazdy z jego strony.
Czy włodarze pilskiego klubu oglądali "Moneyball"? Tego nie wiem, ale z pewnością prezentują podobną taktykę na rynku transferowym i za rozsądne pieniądze budują mocną ekipę,odbudowują u siebie zawodników po przejściach, a ci na torze pokazują, że mogą wygrać z każdym. Może to dokładna analiza, może po prostu "nos" do transferów, ale można powiedzieć, że menadżer Polonii Tomasz Żentkowski to pilski Billy Beane. Teraz pozostaje tylko nawiązać do wspaniałej serii Oakland Athletics.
Jakub Sierakowski