Jestem masochistą. Odkryłem tego kolejny objaw. Czytam komentarze na facebookowym fanpage'u PoKredzie.pl. Przeglądam te Wasze wypociny i tylko się zastanawiam "czy Tobie czasem, Wąski, sufit na łeb się nie spadł?". Spokojnie, nie piszę o Was - tych normalnie dyskutujących. Piszę o Was - tych zajmującym się rywalami, nie sobą. Bo nasza zupa może być zimna i zepsuta, byle rywal miał swoją wylaną. A w cudzy talerz zerkać nie wypada.
Ukarać ich! Tych krzyżaków, te szczury, te medaliki, tych płaczków, tych uciekinierów, tych kombinatorów i złodziei. Bo liczymy się my! I tylko my jesteśmy czyści, bez skazy. Bo przecież my jesteśmy najlepsi. Ach, nastukam coś na klawiaturce, niech pójdzie im w pięty (taaa, na pewno myślicie wtedy "w pięty", szanowni hejterzy). Nasi? Nasi są tak świetni, że pojadą bez dopingu. Dojedźmy rywalom, po co kibicować ZA, lepiej PRZECIW.
Taka logika płynie z każdego szacownego wpisu. Postanowiłem Wam przybliżyć o czym mówimy. Oto kilka wypocin z postów o Przedpełskim (mecz ROW - Get Well) i oprawie Falubazu (derby Falubaz - Stal 13 sierpnia):
"TY ŁBIE TROLUNSKI czy Fredka zrobił to celowo?"
"Pawełek...no kurwa żenada. Spadaj razem z Twoim trolluniem do 1 ligi to przynajmniej przez sezon będziemy mieli spokój"
"Mam nadzieję, że kara będzie duża"
"Jak zwykle bydło.... nie uważając zwierząt"
Nieee no, jasne. Bo najlepiej, by po upadku Paweł wstał, otrzepał się i jechał. Nie jest ważne, czy połamany, czy nie. Ach, no i nie może mieć pretensji. Bo to przecież żużel. Ktoś tu się "Gladiatora" naoglądał. "Jam jest kibic, Wasz Cezar. Ja decyduję, bo należy mi się, dlatego, że Was oglądam". A Ci kibice rywali? "Jeśli stworzą coś fajnego i kreatywnego to są bydłem. I tak są. Powinni ukarać za to rywali". Celowo nie wspominam, czy ów kretyn siedzi na stadionie, czy przed telewizorem.
Hej fani z Torunia - Wy nie święci. Kubeczki na MotoArenie latają, jakikolwiek doping słychać rzadziej niż gwizdy. Może Gród Kopernika wreszcie nauczy się od Zielonej Góry jak kibicować? Żal mnie ogarnia, gdy przybywam do "domu" z Wrocławia. Różnica bije po oczach i uszach. Rozumiem, że postawa drużyny nie nastraja, ale skupcie się na pozytywach. Lindgren, Vaculík, Cieślak… nie za dużo tego? Holder&Holder Points Company potrzebuje Wasze wsparcia.
Kibice z Częstochowy i Rybnika - co Was bardziej boli w Toruniu? Stadion, stabilność finansowa czy brak spadku od 40 lat? I nie, nie mówcie nic o awansie przy "stoliczku", że ligę powiększyli wtedy itd. Bo przypomnę Wasze "awanse". Gramy dalej? OK, jedziecie w tym sezonie naprawdę dobrze, mam duży szacunek. Kibice z Częstochowy powinni być dumni, bo wynik jest już wykręcony ponad stan. Zresztą rybniczanie, Wy nie gorsi. Walka z losem jest trudna, a Wy się nie dajecie. Macie jednak sporo pecha. Oklaskujcie Worynę i Holtę, odczepcie się od Torunia!
Zielona Góra i Gorzów. Ja wiem, derby, miasta nie przepadają za sobą, ale dajcie na wstrzymanie. Wolę śledzić walkę na oprawy i doping niż na wyzwiska i skargi. Rywalizacja - owszem, ale do każdego rywala należy mieć szacunek. Choćby taki, jaki okazują sobie Wasi ulubieńcy z lubuskich ekip.
Leszno i Wrocław. Jako torunianin miałem różne myśli na to, co mnie czeka, ale ostatni rok pokazał, że można. Przywracacie wiarę w doping. Gdybym poszperał, pewnie bym znalazł jakieś świnie lub coś. Inna sprawa, że staram się opisywać to, z czym sam miałem styczność. A DPŚ w tym roku to były naprawdę znakomite zawody. Ekstraliga we Wrocławiu (kibicowsko) zresztą też.
Grudziądz. Szanuję za wiarę tylu ludzi. Pomimo nie najlepszego sezonu, już wiecie, że zostajecie w Ekstralidze. Szczerze gratuluję. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko utrzymania Get Well i awansu Polonii Bydgoszcz. Jedno już spaliło na panewce, wierzcie w to drugie. Co to za potyczki ligowe bez derbów?
foto: falubaz.com
Kończąc - jestem ciekaw, ile hejtu czeka mnie po tych wypocinach. O ile oczywiście Pan szef uzna pomysł na taki tekst za warty publikacji. Zwykłem być wyrachowanym złośliwcem, ale są jeszcze kwestie, w których ta pogoń za żużlową utopią trwa. Jedna z nich to kibicowanie - w końcu mamy na to wpływ. A jeśli coś można osiągnąć, to dlaczego do tego nie dążyć?
Mateusz Dziopa