KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Na pewno nie zamierzam być prezesem GKM, bo znakomicie z tej roli wywiązuje się Marcin Murawski. Na razie zwyczajnie odpoczywam.

 

Zbigniew Fiałkowski dla "Przeglądu Sportowego"

Lebedev2017Choć do "Sezonu na Busa", czyli czasu plotek i domysłów, jeszcze parę tygodni, w tym felietonie i tak sporo razy przyjdzie mi powoływać się na to, co podobno się zdarzyło, co ludzie mówią, co zasłyszało się, ale nie ma jak potwierdzić. Wszak pewne w tym życiu są tylko podatki, śmierć i Greg Hancock w Grand… oj, jednak nie.


Ileż można pisać o Łagutach?


Z kronikarskiego obowiązku odnotowuję, że posiedzenie POLADY w sprawie Grigorija Ł., zwanego dalej Griszą, w końcu się odbyło, dokumentacja medyczna została dostarczona (i nawet przed terminem), ale wniosek o wyłączenie dla celów terapeutycznych odrzucono. Czy możemy już zakończyć ten temat?

Wiem, że nie. Sprawa się ciągnie jak wygotowana guma Donald, a ludzie w żużlu dzielą się na tych, którzy wciąż się emocjonują, i na tych, którzy chcą już zakończenia tej smutnej epopei. Kolejny odcinek telenoweli "M jak Meldonium" - 1 września, ale czy będzie to odcinek ostatni? Scenarzyści trzymają nas w niepewności. Niepewny jest też los samego Griszy, ponieważ podobno na mieście (tym co na Łotwie) mówią, że Grisza miał powiedzieć, że jeśli dołożą mu karę dwóch lat lub więcej, to zakończy karierę. Z mojej skromnej babskiej perspektywy rok wystarczyłby w zupełności, bo czy to nie wszystko jedno, co za doping? Łoktajew dostał rok, Dudek dostał rok, to dlaczego Grisza miałby dostać więcej? Na pewno nie dlatego, że meldonium jest bardziej dopingiem, bo nie jest, nie na żużlu. Na pewno nie, jak chcieliby niektórzy, z uwagi na "przeciąganie sprawy". Sprawę przeciągała, przypomnę, POLADA, a zawodnik tylko grał na czas, by przygotować linię obrony. Zauważcie, że dokumenty ze szpitala dostarczył w przekładzie przed upływem regulaminowych dwóch tygodni, co w jakimś stopniu świadczy o dobrej woli. No to za co cztery albo i dwa lata? Żeby zniechęcić innych do brania dopingu? Już cała ta telenowela skutecznie zniechęca do brania czegokolwiek. Gdybym była żużlowcem i miała uczestniczyć w takim cyrku, chyba bym się przerzuciła na szachy...

Łoktajew

 

A propos. Po poprzednim felietonie niektórzy zarzucali mi szkalowanie czystych sportowców, ponieważ stwierdziłam, że większość coś bierze. A przecież bierze. Witaminy na przykład. Środki przeciwbólowe. Magnez. Jak się przeziębią, to pewnie aspirynę biorą. Stalin mawiał: "pokażcie mi człowieka, a paragrafy same się znajdą". Tak samo z farmakologią wszelaką i suplementami: jak się uprzeć, to ze wszystkiego można zrobić doping. Nawet z antydepresantów. Tylko po co się upierać?

W każdym razie słyszałam również, że Grisza twierdził, iźli jeśli będzie zmuszony zakończyć karierę, zostanie mechanikiem. To byłaby jego wielka szansa na bliski kontakt z Grand Prix... Tylko u kogo miałby tym mechanikiem zostać? Na pewno nie u brata, biorąc pod uwagę napięte stosunki wewnątrzłagutowskie.

A skoro już o tym mowa – Artiom Łaguta tak bardzo dystansuje się od brata, że nawet nazwisko zmienił. Nie to, żeby tak całkiem. Ale w poważnej części Internetu pojawił się komunikat, że wolą samego przyszłorocznego uczestnika Grand Prix jest, aby wszelakie niecyryliczne media zapisywały go jako Artema Lagutę.

O tempora! O mores! O w mordę! Nie ma mowy. Nie dlatego, żebym Artioma nie szanowała, ale bardziej jednak szanuję zasady języka polskiego. Istnieje coś takiego jak polska transkrypcja języka rosyjskiego i skoro jesteśmy w Polsce, mówimy i piszemy po polsku, to nazwiska też transkrybujemy po polsku. Ponadto językowi angielskiemu bez różnicy, czy Artem, czy Artyom, ale po polsku (i po rosyjsku) różnica jest, rzekłabym, znacząca. Na tyle, że Artem to imię ukraińskie. Chyba że młodszy z Łagutów planuje zmienić narodowość, ale o to go nie podejrzewam.

Woleć to sobie może Andrzej (Andżej?) Lebiediew vel Andžejs Lebedevs, który ma dwa równoprawne warianty nazwiska – rosyjski i łotewski. Tu trzeba samego zainteresowanego zapytać, czy czuje się bardziej łotewskojęzyczny, czy rosyjskojęzyczny. Ale wszelkie preferencje transkrypcyjne i odmianowe przegrywają w starciu z zasadami. Poza tym, jak by to wyglądało: "bracia Grigorij Łaguta i Artem Laguta"?


Rezerwy za rezerwy


Skończyliśmy z Rosjanami? Super. To wróćmy na chwilę do… Rosji. W Togliatti 19 sierpnia 2017 roku odbył się Challenge Grand Prix 2018. Zapamiętajcie datę, trzymam kciuki, by okazało się, że to początek wspólnej historii BSI i tego uroczego acz biednego miasta w obwodzie samarskim. Phil Morris wyrażał się po zawodach jak najbardziej pozytywnie o miejscu organizacji i atmosferze, a i same zawody mogły się podobać. To znaczy, mogłyby, gdyby ktoś przeprowadzał transmisję na żywo. FIM jednak nie pomyślało o własnych operatorach, a jednocześnie zabroniło pracy żywym "wideorejestratorom" w rodzaju pani Kristiny z Togliatti, która transmituje stamtąd większość wydarzeń żużlowych. Jeśli nie znacie pani Kristiny, koniecznie ją sobie zguglujcie, nader przyjemna persona i ma piękne zdjęcia w kevlarze Mega Łady (a jej ostatnim dziełem jest youtube'owa transmisja z Indywidualnych Mistrzostw Rosji, przeprowadzona z murawy stadionu STK Oktiabrskij 31 sierpnia 2017 - dop. red.).

Challenge odbywał się w obsadzie nieco kadłubowej. Nie tak kadłubowej jak Puchar Nice 1. LŻ w Pile i z zupełnie innych powodów. Trochę wody upłynęło między półfinałami kwalifikacji do Grand Prix i wielkim finałem. Max Fricke i Adrian Miedziński zdążyli odnieść kontuzje, a że droga do Togliatti długa i wymaga wizy, rezerwy cyklu nie miały kiedy się przygotować i do Rosji nie dotarły. W efekcie widzieliśmy na torze – albo i słyszeliśmy, biorąc pod uwagę, że transmitował tylko niezastąpiony red. Konieczny z Radia Elka – młode rosyjskie wilczki, Gleba Czugunowa i Romana Lachbauma. Lachbaum pokazał tyle, ile pokazują chłopcy w jego wieku w starciu z takiej klasy zawodnikami jak Pawliccy czy Jepsen Jensen, to znaczy uciułał jakieś punkciki. Ładniej poszło Czugunowowi – żużlowy poeta wygrał nawet swój pierwszy wyścig. Będzie z tego gościa pociecha w żużlu. A poeta nie tylko dlatego, że ładnie jeździ. Otóż Gleb Czugunow w wolnym czasie pisze wiersze. Taki to oryginał. Ciekawe, czy o żużlu też pisze, bo ja bym chętnie taką poezję poczytała.

Holder Czugunow barazDPS2017


Nie wiemy, co w wolnym czasie robi Patryk Dudek, bo Przemek Pawlicki to wiemy - bawi małego Leosia. Obu panom jednak w Challenge’u poszło wyśmienicie. Być może bracia Pawliccy w przyszłym sezonie zamienią się rolami i o ile obecnie to starszy jest mechanikiem młodszego podczas Grand Prix, to w sezonie 2018 Piotrek zostanie członkiem teamu Przemka. Samemu Piotrowi w Togliatti nie poszło najlepiej, ale na jego usprawiedliwienie można powiedzieć, że chodził o kulach niczym Jason Doyle. Takich czasów dożyliśmy, że niedługo widok zawodników zdrowych w parku maszyn będzie wzbudzać społeczne niepokoje.

Wielu ludzi zastanawiało się, po co do Rosji jedzie Patryk Dudek, skoro utrzymania w cyklu jest niemal pewny. Teraz już wiemy: pojechał zdobyć nowego fana. Jeżeli bowiem zielonogórzanin zachowa pozycję w czołowej ósemce cyklu, do Grand Prix awansuje czwarty zawodnik Challenge’u, czyli Craig Cook. Dudek już oficjalnie obiecał w mediach społecznościowych koszulkę dla swojego najwierniejszego kibica. Trzymamy za słowo!

Droga do Togliatti jest długa i trudnościami najeżona, o czym wie trójca Smolinski-Kildemand-Madsen, którzy z powodu awarii systemu bezpieczeństwa spóźnili się na lot Moskwa-Samara i utknęli na lotnisku Szeremietiewo. Tym niemniej piękny stadion w Togliatti, słynna rosyjska gościnność i egzotyczna dla żużla lokalizacja są moim zdaniem warte walki o rundę Grand Prix. Sami zawodnicy i dziennikarze, jeśli nie liczyć twórczości jednego "redaktóra", też wypowiadali się o Togliatti przeważająco pozytywnie, więc dlaczegóż by nie ekspansja na wschód?


Tor przeciwko ludzkości


Znacie taką grę "Karty przeciwko ludzkości"? Najogólniej chodzi w niej o to, że mamy plik odpowiedzi, obrazoburczych, niepoprawnych politycznie albo po prostu kontrowersyjnych, i musimy używać ich do odpowiedzi na pytania tak, by stworzyć jak najbardziej obraźliwe, niesmaczne, a przy tym prymitywnie śmieszne połączenie. Grają w to głównie ludzi o wysokim poziomie tolerancyjności, bo to jedyna okazja, żeby pośmiać się z tego, co na co dzień śmieszyć nie powinno. Gra niby straszna, ale jednak cieszy.

Tak samo było z rundą Grand Prix w Gorzowie, a konkretnie z tą nawierzchnią. Niby jeden wielki koszmar, ale zawody mogły się nawet podobać. Albo może to ja jestem mało wymagająca, bo ostatnio widziałam na żywo IMME (mijanki – ktokolwiek widział, ktokolwiek wie), SBP w Gnieźnie (mijanki – po błędach rywali) i mecz Leszna z Rybnikiem (mijali to rybniczanie Sajfutdinowa, jak zdefektował). W Gorzowie było więcej rywalizacji niż w tych trzech zawodach razem wziętych.

Maciej Janowski po objęciu fotela lidera klasyfikacji generalnej cyklu zapowiadał, że jedzie na luzie i na tytuł się nie napala. Chyba jednak odczuł presję, ponieważ w Gorzowie pojechał najgorzej z Polaków i nie awansował nawet do półfinału. W przeciwieństwie do Doyle’a, który tym razem wspiął się na wyżyny i stanął na podium. Zawody układały się niepomyślnie dla Polaków, to znaczy w finale było ich tylko dwóch i tylko jeden zajął miejsce na "pudle". A wygrał właściciel kotów rasy sfinks oraz bogatej kolekcji tatuaży, czyli Tai Woffinden – i tylko zamącił wszystkim obraz sytuacji.

Daugavpils2013 podium

Woffi coraz śmielej sięga w wywiadach do porównań z mistrzowskich sezonów 2013 i 2015. Tak było w GP Łotwy 2013. Dwóch wielkich rywali Taia na torze już nie ma. Nie ma też Pedersena i Hampela. A więc...


Łudziłam się, że skoro cykl Grand Prix jest za połową, to czegoś się w końcu dowiemy. A guzik. Ja po tej rundzie rywalizacji o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata nie jestem nic mądrzejsza. Grand Prix jest w tym roku jak piłkarska Ekstraklasa - każdy może wygrać z każdym. Tylko że w Ekstraklasie wynika to ze słabości wszystkich drużyn (Legia wszak znowu poległa w europejskich pucharach, nie to co Qarabağ Ağdam), a w GP - z siły wszystkich zawodników. W tabeli jest ciasno jak diabli, przynajmniej na miejscach 1-7. Siódmy Emil Sajfutdinow traci do lidera osiemnaście punktów, a nad ósmym w klasyfikacji Vaculikiem ma przewagi trzynaście "oczek". Dziesięć punktów, czyli dystans w pełni do przebycia przy świetnym turnieju niżej klasyfikowanego zawodnika i kiepskim tego na lepszej pozycji, dzieli od Jasona Doyle’a Fredrika Lindgrena, który okupuje piątą lokatę w tabeli. W obrębie czołowej siódemki absencja w jednym turnieju wyklucza z walki o medale. To takie ostrzeżenie dla pewnego Australijczyka, który przez ostatnie dwa lata konsekwentnie nie dojeżdżał cyklu Grand Prix do końca.


Krwawa ofiara bóstwom żużlowym


Dobrze by było jednak, żeby Doyle nie złapał kolejnej kontuzji. BSI zabrakło już rezerwowych w cyklu, więc powołali dodatkową trójkę - Jepsena Jensena, Milika i Lebiediewa. Dwóch z nich już miało okazję zaprezentować się w Gorzowie, ponieważ w podstawowej stawce zabrakło Pedersena, Iversena i Hancocka, a rezerwowi pod tytułem Kildemand i Fricke też są kontuzjowani. Ten sezon przyniósł wielką i krwawą ofiarę bóstwom strzegącym sportu żużlowego. W przykrych okolicznościach pożegnaliśmy karierę Tomasza Golloba, niepewna jest przyszłość dwóch innych przedstawicieli "starej gwardii", Nickiego Pedersena i Grega Hancocka (obaj inwestują w młodzież, ale nie wiadomo, czy sami wrócą na tor), być może stracimy dla żużla Grigorija Łagutę, choć z odmiennych powodów. Zazwyczaj te krwawe bóstwa zadowalały się jedną ofiarą na sezon. W tym roku hurtem wzięły kilku zawodników, których na torach naprawdę będzie brakować.

Oby sezon 2018 pod tym względem był lepszy. I oby 2017 już nikogo nam z torów nie sprzątnął.


Joanna Krystyna Radosz

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Na pewno nie zamierzam być prezesem GKM, bo znakomicie z tej roli wywiązuje się Marcin Murawski. Na razie zwyczajnie odpoczywam.

 

Zbigniew Fiałkowski dla "Przeglądu Sportowego"

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43