KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

Stal Sparta 2017Po raz kolejny zdałem sobie sprawę z tego, że wraz z upływem lat, czas "przyspiesza". Całkiem niedawno, subiektywnie rzecz biorąc, cieszyłem się z inauguracyjnej wygranej Stali na Motoarenie. Zanim zdążyłem się obejrzeć, sezon minął błyskawicznie i nastała ta "gorsza połowa roku". W związku z tym, że od ostatniej Bulwarówki mija niepostrzeżenie pół roku, uznałem, że jest to dobry czas na podsumowanie sezonu 2017 w wykonaniu Stalowców. Oprócz tego, warto wspomnieć o mijającym okresie transferowym, przytoczyć kilka wydarzeń okołosportowych z bieżącej działalności klubu, czy powróżyć z fusów na temat najbliższej przyszłości.

Mijający sezon dla mnie, jako kibica Stali Gorzów, był do pewnego momentu trochę nijaki. Oczywiście, postawa drużyny dość często okazywała się niespodzianką, najpierw sensacyjne wygrane na wyjazdach w Toruniu i we Wrocławiu, potem kryzys objawiający się zawstydzającymi porażkami na wyjazdach z ROW-em, Włókniarzem i GKM-em, czy remisem u siebie z Falubazem. Choć już to samo w sobie było ciekawe, nie zarejestrowałem w swojej kibicowskiej świadomości czegoś "wow", co zapamiętałbym na lata. Być może po części z powodu już nie tak elekryzującej atmosfery na trybunach stadionu przy Śląskiej, do czego jeszcze wrócę. Ale swoje zrobiła też coraz mniejsza liczba mijanek na gorzowskim owalu, choć wiosną obiecywano coś innego, a wszystko z powodu podniesienia łuków. Sezon był więc dość leniwy, aż do wydarzenia po którym już nic nie było takie samo, czyli do przegranego półfinału ze Spartą Wrocław. A właściwie, do samej końcówki wygranego - wydałoby się - meczu rewanżowego, którą na pewno zapamiętam na bardzo długo, jak chyba wszyscy kibice Stali.

Choć żużel obserwuję coraz dłużej, niejedno już widziałem i często sobie wmawiam, że już wyrosłem z emocjonowania się wynikami ulubionej drużyny, tamtego wieczoru znowu złapałem się na tym, że ten sport wzbudza we mnie momentami ogromne przeżycia. Tym razem te gorsze. Pochwalę się też. Ani przez moment, czy to z powodu niskiej przegranej we Wrocławiu, czy to kontuzji Drabika, nie stawiałem Stali w roli faworyta tego dwumeczu. Nawet gdy rewanż układał się po myśli gorzowian, czułem, że Stal wciąż może to przegrać, mając w tyle głowy piorunującą końcówkę Sparty w Gorzowie w rundzie zasadniczej, możliwość idealnego dopasowania się do naszego toru przez kluczowych Spartan i zastosowania rezerw taktycznych przez rywala. Byłem więc trochę przygotowany mentalnie na taką końcówkę, w przeciwieństwie do większości kibiców Stali zawieszających już w myślach złote medale na szyjach gorzowskich zawodników. I chyba ta pewność wygranej zadecydowała o tym, jak wielkim zbiorowym szokiem było przegranie "wygranego" półfinału przez Stal.

Stal Sparta polfinal2017
Pustawy stadion, szok i niedowierzanie jednych, a obok szalona radość drugich - taki był w tym roku ligowy speedway. A do tego prawdziwy rollercoaster emocji. To, co czuli gorzowianie w półfinale, za chwilę, po finale, poczuli kibice Sparty. Z kolei ci przegrani Stalowcy triumfowali na stadionie Falubazu po meczu o brąz...


Wydarzenie to przeszło do historii gorzowskiego żużla, zaś lokalni dziennikarze zaliczyli tę porażkę do najbardziej spektakularnych klęsk Stali Gorzów na przestrzeni ostatnich lat, porównując je do takich wydarzeń, jak porażka w 2005 roku w półfinale I ligi z KM Ostrów czy nawet do meczu Stal Pergo - Apator w 2002 roku decydującym o pierwszym w historii klubu spadku z najwyższej klasy rozgrywek. Jak wspominał redaktor Borowy, o którym też wspomnę później, po tym meczu z "Aniołami" pierwszy raz ujrzał całkowicie milczący tłum wracający ze Śląskiej. Po tegorocznym półfinale ze Spartą było zupełnie odwrotnie. Między ludźmi wracającymi z meczu panował gwar, padały częste przekleństwa i słowa niedowierzania. Jeszcze na stadionie, czego wtedy telewizja nie pokazała, znalazł się jeden frustrat, który rzucił butelką w wiwatującego na rundzie honorowej Janowskiego. Zaś na drugi dzień po meczu jedna z lokalnych rozgłośni radiowych zgotowała zawodnikom Stali jeszcze gorszą "szyderę" niż naszym piłkarzom po blamażu na Mistrzostwach Świata w Korei w 2002 roku. Jednym słowem, jedna zbiorowa histeria, która doprowadziła nawet do częściowego bojkotu derbów o brąz. 50% pustych krzesełek na derbach? Kolejny dowód na to, jak speedway może być nieprzewidywalny...

StalGorzow mistrz2016
Tak było przed rokiem. Nic dziwnego, że oczekiwania były adekwatne do poziomu, na jaki Stal się wdrapała

Nie bez podstawy wydaje się pytanie, czy jedna nieudana seria w jednym meczu nie spowoduje innych negatywnych konsekwencji w życiu klubu, tym razem tych długoterminowych? Mając nadzieję, że do tego nie dojdzie, mam świadomość, że istnieje takie ryzyko, zwłaszcza jeśli po drodze klub spotkają inne nieszczęśliwe przypadki. Skąd ta obawa? Prezes Ireneusz Maciej Zmora w rozmowie z Radiem Gorzów bez ogródek stwierdził, iż przez przegrany półfinał klub mógł nie zarobić około 550.000 złotych. Co jego zdaniem miało też pewien wpływ na możliwości transferowe Stali przed sezonem 2018. I rzeczywiście, gorzowscy kibice raczej zgodnie oceniają mijające okienko transferowe jako mało spektakularne. Z klubu odchodzą Iversen oraz Pawlicki, przychodzą Woźniak i Ljung. Fani liczyli na większe "petardy", lecz sam prezes stwierdza, iż założony plan został spełniony. Wniosek? Wydaje mi się, że po przeliczeniu możliwości budżetowych postanowiono tym razem pojechać za bardziej realne pieniądze i skupić się na spłaceniu pewnej części kredytu, jaki ciąży na klubie. A wynik sportowy? Z tym zestawem nazwisk potrafię sobie wyobrazić dosłownie wszystko. Od mistrzostwa Polski, do spadku z ligi. Czego przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności wykluczyć też niestety nie można. Jeśli jednak Stali dopisze szczęście, juniorom uda się jeszcze podnieść swój poziom, a Linus Sundstroem zacznie jeździć w Polsce z takim powodzeniem, jak w lidze szwedzkiej - Zmora okazałby się geniuszem. Zbudowałby zespół za mniejsze pieniądze, ale skuteczny i przede wszystkim... coraz bardziej "gorzowski".

Głośno mówi się bowiem o tym, iż juniorzy, a na pewno Rafał Karczmarz będą dostawać więcej niż regulaminowe trzy starty w meczu. W zeszłym sezonie ryzyko postawienia na nieopierzonych młodzieżowców opłaciło się, a nawet okazało się strzałem w dziesiątkę, choć wielu pukało się w czoła. Liczę, że i w nowym sezonie to ryzyko się opłaci. Wiadomo zresztą nie od dziś, iż jednym z marzeń Zmory jest oparcie w przyszłości klubu na kilku wychowankach, co powtórzył we wspomnianym wyżej wywiadzie. Przy tej okazji padły też niespodziewane słowa z ust prezesa, chyba po raz pierwszy w gorzowskim środowisku zostało podniesione na głos coś, czego nikt nie dopuszcza nawet do myśli. "Chciałbym żeby za trzy, cztery lata w pierwszym składzie drużyny oprócz dwóch juniorów - wychowanków, wystąpiło dwóch seniorów wychowanków Stali Gorzów. Czyli zakładam, że to będzie Bartek Zmarzlik i jeszcze jeden zawodnik. Ale też trzeba sobie powiedzieć, że Bartek nie jest przywiązany na zawsze do tego klubu i może będzie kiedyś taki moment, kiedy on zechce z klubu odejść - i to też trzeba mieć gdzieś z tyłu głowy i mieć to wkalkulowane".

Niby oczywista oczywistość, bo każdy może zmienić klub, ale symptomatyczne, że ta wypowiedź pojawiła się teraz, nigdy wcześniej władze Stali głośno o tym nie dywagowały.

Zmarzlik2013
Bartosz Zmarzlik - najmłodsza ikona w dziejach Stali Gorzów? Zdjęcie z sezonu 2013

 

Okazją do cytowanego wywiadu w Radiu Gorzów była też uroczysta gala 70-lecia powstania KS Stal. Prezes był pytany nie tylko o historię, ale też o przyszłą wizję klubu. I tutaj też można bylo usłyszeć niezwykle ciekawe plany. Zmora wyraził nadzieję, że przyszły model klubu powinien zakładać większy udział kibiców w jego zarządzaniu, podobnie, jak ma się to w przypadku piłkarskich klubów hiszpańskich. Prezes Stali ma nadzieję, że za 5-6 lat rzesza kibiców płacących składki zostanie de facto częścią zarządu i będzie mieć demokratyczny wpływ na takie sprawy, jak wybór prezesa czy politykę transferową. Trzeba przyznać, że to pomysł, jak na polskie warunki, niezwykle nowatorski. Rewolucyjny wręcz. Muszę powiedzieć, że osobiście przyjmuję go dość sceptycznie, choćby z powodu ogólnej niechęci polskiego społeczeństwa do zrzeszania się w jakiekolwiek inicjatywy, nieważne z jakiej dziedziny. A gdy trzeba będzie jeszcze za to płacić... tym bardziej. Natomiast z dużą ciekawością zaobserwuję, co przyniesie przyszłość. I mimo wszystko kibicuję. Warto w tym miejscu zatrzymać się na chwilę na okołożużlowej działalności prezesa Zmory, tym razem w kontekście polityki historycznej klubu, gdyż to z nią łączy się jubileusz 70-lecia działalności Stali.

Od czasu, gdy Maciej Zmora został prezesem zarządu Stali Gorzów, doszło za jego kadencji do wielu cennych inicjatyw, które zdaniem wielu, wcześniej były nieco zaniedbywane. Cieszy więc choćby ten najbardziej aktualny fakt, jakim jest bogaty program obchodów obecnego jubileuszu. Zaczęło się od przedsezonowego biegu ulicami miasta, był też uroczysty bal integrujący środowisko klubowe. Teraz, jesienią 2017, odbyła się wielka gala jubileuszowa w gorzowskiej filharmonii, na której m.in. odznaczeni zostają wybitni zawodnicy, którym w barwach Stali udało się wywalczyć co najmniej 1000 punktów w lidze. Niedawno odbyło się też głośne wydarzenie, czyli posadzenie 70 drzew na jednym z gorzowskich osiedli z udziałem większości byłych i obecnych zawodników, pracowników i działaczy Stali Gorzów. Trzeba przyznać, że integracja była udana, jeśli razem do zdjęcia ze szpadlami pozowali wspólnie Zmora, Komarnicki, Synowiec i Les Gondor - byli prezesi klubu, często nieszczędzący w przeszłości wobec siebie wzajemnych uszczypliwości.

Wielkość Stali polega na tym, że jesteśmy razem, choć w przeszłości niejednokrotnie próbowano wbić między nas klin - powiedział Władysław Komarnicki.

{youtube}jIZsPX9yz94{/youtube}

W trakcie sezonu zbierano również środki na budowę pomnika pierwszego indywidualnego mistrza Polski Edmunda Migosia. Choć odsłonięcie pomnika się opóźni, wydaje się, że nastąpi to już niebawem. Uhonorowano byłego prezesa Stali Gorzów Witolda Głowanię, któremu przyznano tytuł honorowego prezesa. Rozpoczęto też akcję (przy współpracy klubu z gorzowskim Archiwum Państwowym) polegającą na zbieraniu pamiątek wśród kibiców związanych z historią klubu. Ma ona mieć charakter ciągły i w zależności od jej sukcesu zrodzi się być może jakiś owoc w postaci wydawnictwa czy wystawy. Powstała też publikacja autorstwa wspomnianego już Roberta Borowego na 70-lecie klubu. Autor "Żużla nad Wartą 1990-2014", tym razem skupił się na nieco szerszym ujęciu Stali Gorzów, nie tylko tym żużlowym, ale wielosekcyjnym, czego nie każdy kibic żużla ma świadomość. Książka opisuje wszystkie wiodące sekcje sportowe, których na przestrzeni lat było niemal 20, a także ludzi, które je tworzyli. Jak widać, było tych wydarzeń bardzo dużo, lecz oprócz spraw ściśle związanych z jubileuszem, warto odnotować wiele innych sukcesów prezesa Zmory na wspomnianym polu. Można zaliczyć do nich wskrzeszenie Memoriału Jancarza (o co na łamach pokredzie.pl wielokrotnie apelowaliśmy), odsłanianie kolejnych tablic na koronie stadionu z odciśniętymi dłońmi największych legend Stali Gorzów, odrestaurowanie sztandaru klubowego czy coraz częstsze honorowanie byłych, zasłużonych zawodników, w czym prym wiodą inicjatywy fundacji Bogusława Nowaka, takie jak organizowanie spotkań, turnusów rehabilitacyjnych dla byłych zawodników czy zbieranie środków na nagrobki zmarłych żużlowców Stali. Jak zatem widać, na omawianej płaszczyźnie działo się bardzo dużo. Prezes Zmora dba o to, by całe środowisko gorzowskiego speedwaya jeszcze mocniej się integrowało. I o ile o wynikach w minionm sezonie czy składzie 2018 możemy długo dyskutować i polemizować, za to należą mu się bezwzględnie wielkie słowa pochwały.

Było o plusach, teraz czas na łyżkę dziegciu. Wydaje się, że sławetna końcówka sezonu okazała się porażką nie tylko sportową i finansową, ale także - niestety - marketingową. Moim zdaniem klub przespał w tym względzie play-offy, które pod względem frekwencji okazały się wielką klapą. Niezwykle atrakcyjny półfinałowy pojedynek ze Spartą Wrocław oglądało tylko 12.000 widzów, czyli liczba daleka od kompletu. Ludzi od stadionu odstraszyły droższe bilety na ten pojedynek niż w fazie zasadniczej, co - jak pokazał miniony sezon - jest już niestety plagą także w innych ośrodkach. Dość śmieszne były tłumaczenia prezesa Stali, który frekwencję taką uznał za sukces, gdyż... "Sparta nigdy nie była dla naszych kibiców atrakcyjnym przeciwnikiem". Pozostawię to bez komentarza. Pojedynek o brąz z Falubazem trudno natomiast nazwać inaczej, jak frekwencyjną katastrofą, gdyż mecz ten oglądało tylko 7.800 fanów. Tutaj również przesadzono z cenami wejściówek. Może biorąc pod uwagę przeciwnika, ceny były do zniesienia, lecz mając na uwadze fakt, iż tydzień przed tym spotkaniem wielu kibicom odechciało się żużla na długi czas z powodu klęski ze Spartą, to i tak były one zwyczajnie zbyt wygórowane. Efekt wszyscy widzieli, choć upieram się, że można było to rozegrać inaczej i przekuć tę porażkę jeśli nie w sukces, to przynajmniej marketingowe wyjście z twarzą. Mecz o brąz z Falubazem był doskonałą okazją do tego, by w ramach zadośćuczynienia kibicom za "straty moralne" w półfinałach, ich wieloletnią wierność i coroczne zwycięstwa w klasyfikacji średniej frekwencji w ekstralidze, obniżyć o połowę ceny wejściówek. Gdyby poszedł taki komunikat, to jestem pewien, że znalazłby odbiorców i frekwencja byłaby godna derbów, a klub mógł zarobić pewnie podobnie, jak przy sprzedaniu 7.800 droższych biletów. Okazało się inaczej, a efektem było zdetronizowanie, po raz pierwszy od wielu lat, z pozycji lidera na rzecz stolicy Dolnego Śląska. Na marginesie - tego też bym się nie spodziewał, gdyby ktoś mi to oznajmił w 2015 roku, gdy nawet 4.000 miejsc na remontowanym Olimpijskim było trudno zapełnić. Po dwumeczu z Falubazem ogłoszono decyzję o odejściu z klubu architekta sukcesów marketingowych Stali z ostatnich lat, czyli Jacka Gumowskiego, co większość fanów przyjęła z zawodem i niezrozumieniem. Powodów rozstania nie podano, a "ludzie w tramwajach" też za wiele o tym nie plotkowali. Nie chcę zatem dywagować, o co naprawdę poszło.

Stal kibice2017
Półfinał 2017 na stadionie im. Jancarza


Jak się okazało, równie smutny przebieg pod względem frekwencji i atmosfery miał też rewanż o brąz w Zielonej Górze. Celowo w tytule artykułu napisałem o zaciskaniu pasa w woj. lubuskim, gdyż "zaprzyjaźniony" klub z południa również jakby zwolnił tempo. Jakże wymowny był wywiad po tym pojedynku z prezesem Tymczyszynem, który jak dziecko we mgle opowiadał przed kamerami o problemach z kontraktami na przyszły rok. Po tym jak powiedział, iż mimo kłopotów spróbuje się jeszcze porozumieć z Hampelem, za chwilę na konferencji prasowej ten drugi wypalił, iż nieodwołalnie odchodzi z drużyny. Ostatecznie skład Falubazu, podobnie zresztą jak Stali, nie powala na kolana, choć - i tutaj kolejna analogia - stać go na każdy wynik, włącznie z najwyższymi celami. Nie jest to już jednak żaden gwiazdozbiór, zestaw "na pewny medal", co miało miejsce w zeszłych latach. To też było symptomatyczne dla żużlowego Lubuskiego - tu zawsze starano się iść na całość z kontraktami. Teraz w obu ośrodkach widać uspokojenie i spuszczenie z tonu. "Inne kluby mają teraz więcej pieniędzy, więc zawodnicy idą tam. Kiedyś to Falubaz potrafił wyciągnąć każdego" - takimi słowami spuentował trener Marek Cieślak falubazowy "exodus" w Radiu Zielona Góra. Sam Cieślak - to wiadomość z ostatnich dni - też odszedł, a w nowym sezonie zarabiać będzie we Włókniarzu Częstochowa. W Stali świadczy o tym "wyciszeniu" nie tylko spokój na rynku transferowym, ale także tegoroczna rezygnacja ze złoszenia piłkarzy ręcznych do Superligi. Klub miał prawo tam zagrać, gdyż jako druga najlepsza drużyna I ligi dostał zaproszenie od centrali do startu w elicie. Ostatecznie z tego zrezygnowano z powodów finansowych, więc drużyna pozostaje w obecnej klasie. Liczę na to, że te ruchy organizacyjne w obu lubuskich klubach są jedynie odzwierciedleniem roztropnych działań oszczędnościowych, a nie oznaką czegoś gorszego.

Jeśli chodzi o całokształt ligowej rywalizacji także wyciągam kilka wniosków i utwierdzam się w przekonaniu, że musi być dokonana reforma. Znowu bowiem system play-off pokazał swoje oblicze i nie odzwierciedlił prawdziwej siły sportowej poszczególnych drużyn na przestrzeni całego sezonu. Wystarczy bowiem popatrzeć na miejsca pierwszej czwórki przed półfinałami, a potem na te ostateczne. Moim zdaniem mistrzem Polski powinna zostać drużyna nalepsza w przekroju całego sezonu, a nie najlepsza (lub najzdrowsza) jedynie w końcówce rozgrywek. Rozumiem argumenty o podnoszeniu frekwencji, atrakcyjności i emocjach, jakie ten system wywołuje i wcale ich nie lekceważę. Więc jeśli ten system musi trwać, niech ekipy z wyższych miejsc po rundzie zasadniczej dostaną jakiś handicap przed finałami. Tak, by runda zasadnicza, nie była czymś w rodzaju meczów towarzyskich bez stawki, a także by zapobiec wszelkim kombinacjom z "układaniem się" przed play-offami. Inna rzecz natury ogólnej, która wywołuje u mnie przerażenie, to zapowiedź większej ilości meczów w piątki z powodu transmisji w NC+ i Eleven od 2019 roku. Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że frekwencja od tego roku drastycznie się zmniejszy.

Stal Gorzów

Ostatnią ciekawostką godną zauważenia z życia Stali było zaprezentowanie kevlaru na sezon 2018. W tym roku, w odróźnieniu od lat ubiegłych, gdy niemal zawsze był prezentowany jako jeden z ostatnich, teraz pokazano go jako pierwszy w Polsce. Opinie mile widziane w komentarzach, tradycyjnie głównie na facebooku, zaś wszystkim kibicom życzę krótkiej zimy.


Michał / GW

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43