KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

Falubaz stal2017Podsumowanie sezonu ma zupełnie inny wymiar, gdy dokonuje się go po zakończeniu okresu transferowego, bo wówczas możemy oprzeć się nie tylko na wynikach, ale także na sile klubu w rozmowach z żużlowcami. Jaka była w tych rozmowach siła Falubazu? Odeszło dwóch najskuteczniejszych zawodników, odszedł menadżer, odszedł Andriej Karpow. Co ważne, wszyscy pożegnali się z klubem w sposób, który klubowym działaczom chluby nie przynosi. Dlaczego drużyna mająca w składzie gwiazdy światowego formatu nie potrafiła po raz czwarty z rzędu wejść do finału? Co się stało z pedantyczną wręcz dbałością o wizerunek? Czy z dawnej magii pozostała już tylko iluzja?


Ostatnie dwa i pół miesiąca w Falubazie było czasem skrajnych wręcz emocji. Z jednej strony kompletnie nieudane play-offy (trzy porażki i jeden remis), następnie wspomniane odejście Jarosława Hampela, Jasona Doyle'a (to te bardziej medialne) oraz Andrieja Karpowa (do tego tematu wrócę pod koniec tekstu). Potem podpisanie kontraktów z żużlowcami spoza wielkiego topu, ale potrafiącymi wygrać z każdym. Gdy wydawało się, że skład jest ustalony, w ostatniej chwili dołącza się dwóch kolejnych kandydatów do jazdy, a dwa tygodnie później odchodzi człowiek, który z tych wszystkich ludzi miał stworzyć drużynę. Dramat? Dno? Okazuje się, że wcale nie. W miejsce jednego menadżera pojawia się cały sztab szkoleniowy, co wygląda na dokładnie przemyślaną koncepcję. Skłamałbym pisząc, że potrafię to wszystko zrozumieć.


Słuchając przedstawicieli Falubazu powinienem skupić się wyłącznie na nieudanych play-offach, których przyczyną była oczywiście słabsza niż można było oczekiwać postawa Jasona Doyle'a. Czy jest to wiarygodne wytłumaczenie? Niby to prawda, ale zdecydowanie nie cała. Mógłbym uwierzyć w takie tłumaczenie, ale skoro sytuacja powtarza się czwarty raz z rzędu, to chyba jednak przyczyn należy szukać także gdzieś głębiej – w klubowych strukturach, w filozofii prowadzenia klubu, w sposobie przekazywania informacji na zewnątrz, w tym także do własnych kibiców. W tej ostatniej kwestii mam trochę uwag, bo słuchając wypowiedzi przedstawicieli klubu trudno nie zauważyć, że ogólny przekaz jest kierowany wyłącznie do stosunkowo wąskiej grupy ludzi, czyli najwierniejszych kibiców drużyny. Przyznam, że niespecjalnie podobały mi się słowa wypowiedziane przez Tomasza Walczaka podczas jednej z rozmów w Radiu Zielona Góra, kiedy to kierownik zielonogórskiej drużyny powiedział, że ci, którzy opuścili klub nie byli prawdziwie związani z Falubazem, czyli w domyśle można powiedzieć: nie byli jednymi z nas. To taki przekaz zahaczający już lekko o jakąś ideologizację zatrudnienia. Nie jest przecież tajemnicą, że żużel w Polsce służy właściwie tylko do zarabiania pieniędzy, bez żadnej głębszej idei. Świetnie żyje z żużla całkiem spore grono ludzi, od działaczy centrali rozpoczynając, a na zawodnikach i ich teamach kończąc. Jeśli więc zwyczajna mamona jest powodem podpisywania kontraktów w ekstralidze, to naprawdę nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Dlaczego więc zawodnicy mają być emocjonalnie związani nie tylko z klubem, ale także z całym środowiskiem?

Doyle Falubaz2017


Skoro nagle odeszło kilka ważnych osób, to wyjścia są trzy: albo współpraca z klubem miała jakieś niedoskonałości, albo dostali lepsze propozycje finansowe, albo to klub nie chciał już z nimi współpracować. Przekaz z Falubazu był taki, że z każdym z nich chciano przedłużyć współpracę, więc ta trzecia opcja odpada. Przynajmniej oficjalnie. Czy pójście za pieniędzmi w świecie działającym wyłącznie dla pieniędzy jest czymś dziwnym? Chyba nie. Jeśli inni zaproponowali lepsze warunki, to cóż pozostaje? Można się oczywiście rozpisywać na temat sposobu pożegnania, ale czy to ma jakieś większe znaczenie? Przecież wszyscy są świadomi tego, że to żużlowe eldorado w Polsce niedługo się skończy, więc trzeba brać póki dają. Nie ma w tym, niestety, żadnego głębszego przesłania.


W przypadku Falubazu koniec okresu transferowego wcale nie oznaczał, że wiemy już wszystko o przyszłorocznej drużynie. Znaliśmy co prawda ludzi mających zdobywać punkty, ale wciąż niezakończona była kwestia kontraktu z menadżerem, choć podczas prezentacji w Brodach podano, że zespół w nowym sezonie poprowadzi Marek Cieślak. Nowych zawodników pytano, czy na ich decyzję miał wpływ fakt, że to właśnie "Narodowy" poprowadzi Falubaz. Podsumowując całą sytuację z perspektywy czasu mam wrażenie, że im więcej mijało dni i tygodni, tym mniejszą ochotę miała każda ze stron na przedłużenie tej współpracy. Pozostawała jednak kwestia sensownego wyjścia z tej niezbyt komfortowej sytuacji i wydaje się, że ten pojedynek wizerunkowo lepiej rozegrał Falubaz. Argumenty pana Marka zabrzmiały niczym kopiuj-wklej z 2011 roku, zaś Falubaz dziewięć dni po podpisaniu przez Cieślaka umowy z Włókniarzem przedstawił zupełnie nowy sztab szkoleniowy.


Skórnicki IMP2012Zdjęcie z finału IMP 2012 w Zielonej Górze - Adam Skórnicki, mistrz z roku 2008, oklaskuje medale Okoniewskiego, Buczkowskiego i Jędrzejaka. Teraz to on będzie najważniejszą osobą w zielonogórskim parkingu

 

Ten nowy sztab szkoleniowy jest w sumie sporym skrótem myślowym, bo przecież w skład sześcioosobowej grupy przedstawionej 1 grudnia wchodzą także odpowiedzialni za przygotowanie sprzętu dla miejscowych juniorów Krzysztof Jabłoński i Andrzej Jarząbek. Generalnie wygląda na to, że klub ma jakiś pomysł na szkolenie i mam nadzieję, że wcieli w życie to, co zostało powiedziane podczas konferencji prasowej. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Skoro klub wprowadza te zmiany dla swojego dobra, to trochę dziwna jest ta próba pokazania, że my jesteśmy najlepsi i dajemy na szkolenie milion złotych. Taka rywalizacja jest kompletnie bezsensowna i trochę obawiam się po tych słowach, czy rzeczywiste założenia są tak do końca zgodne z tym, co zostało zapowiedziane. W końcu w tym roku wydano (podobno) 400 tys. zł na samych juniorów, a wystarczyło pójść na październikowy Memoriał Rycerzy Speedwaya, żeby zobaczyć jak wielka przepaść (zarówno w kwestii umiejętności, jak i sprzętu) dzieliła zielonogórskich młodzieżowców od chociażby Przemysława Liszki, Szymona Szlauderbacha czy Huberta Czerniawskiego. O Rafale Karczmarzu nie wspominając. Mam nadzieję, że w przyszłym roku kibice będą mogli znacznie częściej oglądać wychowanków na torze przy W69, że w trakcie towarzyskich zawodów będą prezentować się adepci. Rozumiem, że wychowanie dobrego zawodnika jest procesem, który musi potrwać (a i tak nie ma żadnej gwarancji, że praca przyniesie wymierne efekty), dlatego jedyne, czego wymagam od klubu w aspekcie szkolenia, to poważne podejście do tematu i częste organizowanie zawodów.

Memorial Rycerzy 3 2017

W trakcie wywiadu przeprowadzonego na antenie Radia Zielona Góra na początku grudnia redaktor Jacek Białogłowy dopytywał się o cele ekstraligowej drużyny na sezon 2018. Kamil Kawicki wyraził się bardzo jasno: spokojne utrzymanie się w lidze. Wszystko co będzie powyżej 6. miejsca będzie liczone na plus. I akurat w tym względzie zgadzam się z członkiem zarządu Falubazu. Skład jest ambitny, ale na pewno nie najsilniejszy, więc tworzenie mocarstwowych wizji nie ma najmniejszego sensu. "Spokojne utrzymanie" bez presji wyniku ma też pewnie na celu spokojne i terminowe realizowanie zobowiązań, czyli budowanie dobrego wizerunku w stosunku do zawodników. Wydaje mi się, że za rok o tej porze będzie się mówić dużo więcej o transferach Falubazu. Tylko - sprawa kluczowa - trzeba się jeszcze bezpiecznie utrzymać.

Falubaz ogłosił ceny karnetów. Pozostały one na podobnym poziomie w stosunku do tych z sezonu 2017. Klub będzie mógł zatem w ciągu najbliższych dwóch czy trzech miesięcy ocenić, jak do tematu zmian w składzie oraz zapowiadanych zmian w szkoleniu młodzieży podchodzą kibice. Pełna weryfikacja nastąpi od kwietnia, gdy rozpoczną się rozgrywki ligowe. Wracając do myśli o Andrieju Karpowie, wydaje mi się, że w ciągu ostatnich kilku lat skupiono się na żużlowcach, których można uznać za gwiazdy. Patrząc na to zjawisko z zewnątrz wydawało mi się, że do negocjacji z tą konkretną drużyną trzeba wejść i od razu walnąć pięścią w stół narzucając swoje warunki. Zawodnicy drugiej linii byli niestety spychani na margines. Poklepywano ich po udanych występach, ale zapominano, gdy przestawali być potrzebni. Tak niestety zmarnowano dwa lata z Mikkelem Bechem, tak potraktowano wspomnianego Ukraińca. Teraz, w momencie, gdy zatrudnia się właściwie samych żużlowców drugiej linii, trzeba pamiętać, że potraktowanie ich w podobny sposób może spowodować, że za rok nie będzie już chętnych do rozmów.

BechJensen Falubaz


Ta nasza podobno "najlepsza liga świata" przypomina trochę osiem kubków i jakieś pięćdziesiąt kilka kulek. Na końcu każda kulka trafi do jednego z kubków, bo... nie ma innego wyjścia. Nie ma niestety specjalnego wzrostu liczby zawodników na rynku, bo żużel – jak na niszowy sport – jest po prostu zbyt drogi. A będzie tak drogi, dopóki w Polsce będą tak wielkie pieniądze. A będą, i to jeszcze przez co najmniej cztery kolejne lata. Jeśli podaż na rynku żużlowców się nie zwiększy, to ceny pewnie będą szły w górę i niewiele pomogą tutaj pseudoograniczenia zawarte w regulaminach. Kiedyś budżety klubowe składały się z kilku najważniejszych pozycji, czyli wpływów z biletów, wpływów od sponsorów oraz wpływów od samorządów. Obecnie dochodzą jeszcze coraz wyższe wpływy z centrali oraz z transmisji telewizyjnych, co oczywiście ma wyrównać problemy ze znalezieniem sponsorów i niższą frekwencją. Samorządy swoje dokładają, szczególnie w latach wyborczych. I tak to niestety wszystko funkcjonuje wokół pieniędzy.

I właściwie nie wiadomo, dlaczego w Polsce stawki są kilkakrotnie wyższe niż w Szwecji, Anglii czy Danii. Wielu kibiców przyjęło, że tak po prostu musi być, bo... zawsze tak było. Ba, wielu fanów w fejsbukowych dyskusjach, także na PoKredzie.pl, afirmuje ten stan rzeczy. Włącznie z chwaleniem lokalnych polityków za wielomilionowe "transfuzje" publicznych pieniędzy do klubów, niekiedy ratujące je z opresji po "radosnej twórczości" ich działaczy czy kolejnym nieudanym szturmie na szczyt. Oczywiście, kiedy transfuzja dotyczy ich klubu, bo kiedy mowa o klubie lokalnego rywala, wtedy uwagom o nieudolności, uszczypliwościom i wyrazom dezaprobaty nie ma końca. W tym sensie aż absurdalnie śmieszne wydają się być padające regularnie z ust tych samych kibiców zarzuty w stylu "złotówa!" w odniesieniu do poszczególnych żużlowców (zebrałoby się tych "złotów" już 1/3 ligi). W świecie, gdzie prawie wszystko robi się dla pieniędzy. Jednocześnie tych samych żużlowców możemy często zobaczyć podczas turniejów towarzyskich w Niemczech czy w pardubickiej Zlatej Prilbie. Nie wiem co sądzą o tym inni kibice, ale ja cieszę się, że mistrzem świata został Jason Doyle. Przez miesiąc konsekwentnie pokazywał swojej polskiej drużynie, że można mieć w żużlu dużo ważniejsze cele niż jakaś Ekstraliga, a po sezonie poszedł tam, gdzie dostał trochę więcej. Dostosował się chłop do warunków, a jednocześnie spełnia swoje indywidualne marzenia. A polscy kibice i tak będą mu bić brawo. Dzisiaj w tym mieście, jutro w innym. Można? Takich sytuacji będziemy mieć coraz więcej, bo brakuje zawodników, a jednocześnie jest w Polsce parcie na wyniki i na tę "najlepszą ligę świata". Zaś żużlowcy żyć z czegoś muszą. To jest przecież tak proste.

Dlatego, szczerze mówiąc, nie spodziewam się wielkich fajerwerków w Ekstralidze. Mam nadzieję, że w Zielonej Górze tor będzie pozwalał na jakąś walkę. I tak jak napisałem wcześniej, mam nadzieję na organizowanie towarzyskich zawodów młodzieżowych, bo tam nie ma jeszcze tych wielkich pieniędzy. Tam chętnie się wybiorę.

 

Więcej ciekawych tekstów na blogu "Żużel widziany z trybun" kibic-zuzla.pl

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Nic to nie oznacza, bo od nowa się skupiamy, od nowa walczymy o najwyższe cele.

Bartosz Zmarzlik na pytanie TVP, ile dla niego znaczy sytuacja, gdy już w pierwszych dniach kwietnia ma na swoim koncie 4 wygrane turnieje

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2023
1. Betard Sparta Wrocław  14 30 +124
2. Platinum Motor Lublin  14 28 +185
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 20 +54
4. TAURON Włókniarz  14 18 +13
5. ForNature Solutions Apator  14 15 -42
6. FOGO Unia Leszno  14 11 -98
7. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 10 -61
8. Cellfast Wilki Krosno  14  7 -175
 1. Liga Żużlowa 2023
1. ENEA Falubaz Zielona Góra
 14  35 +232
2. Abramczyk Polonia Bdg.
 14  21 +18
3. Arged Malesa Ostrów  14  21 +22
4. ROW Rybnik  14  18 -28
5. Trans MF Landshut Devils
 14  15 -56
6. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14  12 -45
7. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź  14  10 -93
8. InvestHouse Plus PSŻ  14  8 -50
2. Liga Żużlowa 2023
1. TEXOM Stal Rzeszów
 12  21 +137
2. Ultrapur Start Gniezno
 12
 20 +91
3. OK Bedmet Kolejarz Opole  12
 19 +43
4. Grupa Azoty Unia Tarnów  12
 14 +43
5. Optibet Lokomotiv
 12  14 -24
6. ENEA Polonia Piła  12  10 -111
7. Metalika Recycling Kolejarz  12
 5 -177

Klasyfikacja końcowa SGP 2022

1. Bartosz Zmarzlik
166
2. Leon Madsen
133
3.  Maciej Janowski
106
4. Fredrik Lindgren 103
5.  Robert Lambert 103
6. Daniel Bewley
102
7. Patryk Dudek 102
8. Tai Woffinden 93
9.  Martin Vaculík
91
10. Jason Doyle 83
11. Mikkel Michelsen 82
12. Jack Holder 67
13. Max Fricke 52
14. Anders Thomsen 51
15. Paweł Przedpełski
29

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43