"Quo Vadis Domine?" - zapytał Piotr Chrystusa w książce Henryka Sienkiewicza, a ten kto zdecydował się przeczytać tę swego czasu obowiązkową szkolną lekturę zapewne wie, że Jezus odpowiedział mu: "idę do Rzymu, by mnie powtórnie ukrzyżowano". Czy przyszły beniaminek PGE Ekstraligi świadomie decyduje się na „ukrzyżowanie” awansując do najlepszej żużlowej ligi świata? Czy może jednak nie taki diabeł straszny? W Ostrowie jak i w Krośnie na pewno mocno się nad tym zastanawiali, ele cyrograf z Ekstraligą opiewający na ok. 6 mln zł kusił... Jedna i druga ekipa ma jednak swoje problemy, choć biorąc pod uwagę wymaganą infrastrukturę, to Arged Malesa Ostrów znajduje się w korzystniejszym położeniu.
Jeśli chodzi o kwestię samego stadionu, to krośnianie na pewno mają problem z jego zbyt małą, żeby nie powiedzieć niewielką, pojemnością. Prezes Grzegorz Leśniak zapowiada jednak inwestycje w porozumieniu z władzami miasta, które mają przynieść zwiększenie obecności kibiców na trybunach. Koszt rozbudowy to około 15 mln zł, a liczba widzów, którzy będą mogli oglądać Wilki w akcji ma wynosić 6 tysięcy. Kolejna kwestia to brak własnego transformatora potrzebnego do zasilania oświetlenia stadionowego. Klub obecnie korzysta z agregatu, nie jest to jednak rozwiązanie długofalowe. Oczywiście trzeba jeszcze rozwiązać sprawy związane z odwodnieniem liniowym oraz plandekami, ale z tym problemem borykają się także kluby ekstraligowe, natomiast prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski wspominał, że część środków przekazanych przez władze ligi będzie można wykorzystać właśnie na wykonanie inwestycji z tym związanych.
Sportowo zespół z Podkarpacia nie wygląda źle – zostaje Andrzej Lebiediew, który w tym sezonie prezentuje poziom na pewno wyższy niż pierwszoligowy. Tobiasz Musielak również wydaje się być bliski pozostania na kolejny sezon, co prawda ma propozycje z innych klubów, ale awans, gdyby mimo wszystko nastąpił, mógłby rozwiać wszelkie wątpliwości. Pomijając wpadkę w pierwszej odsłonie finału, wydaje się, że atmosfera panująca w Krośnie mocno sprzyja także Mateuszowi Szczepaniakowi, a silniki przygotowywane przez jego ojca zwłaszcza na domowym owalu spisują się wzorowo.
Wzmocnień krośnieński zespół musi upatrywać na pozycji U24 oraz, rzecz jasna, w obsadzie juniorskiej. Występy wypożyczanych z wyższej ligi Orgackiego i Marcińca pokazały, że na działaniach doraźnych nie ma sensu polegać. Nie wiadomo co z pozostaniem w zespole Václava Milíka. Czech od kilku sezonów jeździ w kratkę, ale być może lepsze zabezpieczenie sprzętowe pozwoliłoby mu osiągnąć stabilizację i być pewnym punktem zespołu.
Ostrowianie za to nie muszą angażować aż tak sporych środków finansowych w stadion, jest on bowiem modernizowany na bieżąco, a na jesień tego roku zaplanowany jest remont trybun na wyjściu z pierwszego łuku, wtedy na całości obiektu kibice będą mogli zasiąść na krzesełkach. Pojemność stadionu to ok. 10 tys miejsc. Obiekt posiada odpowiednie zabezpieczenie elektryczne do zasilania oświetlenia, więc światło na pewno z tego powodu nie zgaśnie, tak jak to miało miejsce kilka lat temu...
Jednakowoż ostrowscy działacze również będą musieli uporać się ze znanym już nam dobrze odwodnieniem liniowym, oraz zakupem plandek – biorąc pod uwagę podobieństwa toru ostrowskiego do leszczyńskiego – inwestycja ta może opiewać na ok. 1 mln zł. Marek Cieślak wypowiedział się niedawno w mediach, że gdyby Ostrów chciał uczestniczyć w ekstraligowych rozgrywkach, to on by składu nie zmieniał. I pewnie tak właśnie się też stanie, a jeśli, to zmieni się on w niewielkim stopniu.
Nie wiadomo wciąż co z Patrickiem Hansenem, który od dawna jest przypisywany do składu Stali Gorzów, ale który wciąż deklaruje, że ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął oraz że dobrze czuje się w Ostrowie. Choć są tacy, którzy publicznie twierdzą inaczej...
Radziłbym mu podpisanie kontraktu jednak w Gorzowie, bo tak jak mówię, to może być jego ostatnia szansa – radzi zawodnikowi Michał Aszenberg, były zawodnik i nasz ekspert (...) Prawda jest taka, że Hansen w Ostrowie w ogóle się nie zadomowił, więc jego ewentualne odejście nie będzie niczym szczególnym - przeczytaliśmy 29 września w "Przeglądzie Sportowym".
Cóż, jeśli Hansen - mieszkaniec Ostrowa, mający tam dom, partnerkę i mówiący po polsku - w Ostrowie "w ogóle się nie zadomowił", to ja stawiam tezę, że lepiej od Hansena w niektórych zakamarkach tego miasta zadomowił się tylko Marek Cieślak.
Być może już po meczu rewanżowym w Krośnie dowiemy się, jaką decyzję podjął utalentowany Duńczyk. Już teraz za to udało nam się dowiedzieć, że ostrowianie prowadzili wstępne rozmowy z jego rodakiem, znacznie bardziej doświadczonym Nielsem Kristianem Iversenem (oczywiście info pewne 100% KMO). Czy to zawodnik, który byłby w stanie powalczyć z najlepszymi? Ostatnie poczynania Duńczyka pokazują, że nie... chociaż nie takie już powroty widzieliśmy.
Ciekawa informacja na temat innego doświadczonego i utytułowanego już zawodnika (wielokrotnego zwycięzcy rund Grand Prix) przemknęła w żużlowych mediach w tygodniu pomiędzy obiema odsłonami finału. Chodzi o Mateja Žagara, którego Falubaz spadł do eWinner 1. Ligi i którego zawodnicza przyszłość jest w tej chwili niewiadomą. Byłby jednym z pierwszych naturalnych kandydatów do wzmocnienia beniaminka PGE Ekstraligi, jednak - rzekomo - działacze ostrowscy z premedytacją numeru do Słoweńca wykręcać nie zamierzają. Klasa sportowa to jedno, ale osobną kwestią, równie ważną, jest dopasowanie zawodnika do drużyny pod względem mentalnym i charakterologicznym. A tutaj, jak wieść gminna niesie, z Matejem bywa różnie...
Wydaje się, że to byłaby słuszna droga dla ostrowskich działaczy. Przy braku możliwości zakontraktowania gwiazd największego kalibru, warto poszukać takich zawodników, którzy mają być może słabsze CV w minionych kilku latach, ale drużynowo i w aspekcie "team spirit" mogą przynieść więcej pożytku. Może Buczkowski? Może Fricke? Może nawet Holder?
Doświadczeni Gapiński i Walasek, wsparci sprzętem od Ryszarda Kowalskiego, na pewno łatwo by skóry nie sprzedali, a Nicolai Klindt, mający co prawda w tym roku swoje problemy, pokazywał już też nie raz swoją wartość. A przede wszystkim doskonale zna ostrowski owal. Szansę powinien dostać także Oliver Berntzon, bo widać, że ten zawodnik ma chęci i ambicje, by walczyć o wyższe cele, a tegorocznego serialu Grand Prix, debiutanckiego dla niego, nie czyniłbym probierzem dla jego ligowej przydatności.
Uważam, że oba te zespoły - Wilki i Ostrovia - sportowo są w stanie nawiązać walkę choćby z GKM-em Grudziądz w drodze po utrzymanie. I nie jest to utopijna wizja. Pytanie, czy wystarczy nerwów, sił i motywacji, by w tych składach cieszyć się z pozostania w PGE Ekstralidze? Na odpowiedź musimy jeszcze trochę poczekać. Ale... per aspera ad astra - zakończmy również po łacinie. Oby za rok jedynym gwiezdnym motywem dla obu klubów nie pozostało właśnie światło gwiazd widoczne na odległym nocnym niebie.
Przemek Owczarek
Zdjęcia: Joanna Szymczak (Ostrów), Jakub Malec (Krosno)