KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

DSC 4007Hej, długo mnie nie było. Bo tak to czasem jest, że miłość, nawet ta żużlowa, boli i człowiek nie ma ani siły, ani czasu, ani emocjonalnej przestrzeni na dzielenie się nią ze światem. Ale potem następuje przełom i wracamy, zawsze wracamy z tym naszym sportowym syndromem sztokholmskim. Nie ma co z tym walczyć.

Chcieli jak najlepiej, a wyszło…


Wiecie, że żyjemy w nowej erze żużla?

Nie zauważyliście?

No, ja na razie też nie. Pamiętam ambitną konferencję Discovery Sports na początku października. Słuchając jej, sama się zachłysnęłam tą wizją: pełna profesjonalizacja, rozszerzenie geograficznych horyzontów żużla, TAKIE TRANSMISJE… I serio, wiele rzeczy nadal mi się podoba i nadal mam na nie nadzieję. Ot, na przykład zamiana Grand Prix w wielkie święto. Z mojego pierwszego, najpierwszego sezonu (2005) pamiętam rozczarowanie, że nie mogę jechać na GP do Bydgoszczy i nie tylko nie zobaczę zawodów, ale też nie wpadnę do Hali Łuczniczka w wieczór przed zawodami. Oczywiście nie wykluczam, że spora część tej wyjątkowości weekendu z Grand Prix wynikała z tego, że żużel był dla mnie czymś nowym, nieznanym i ekscytującym, ale nawet kiedy już zaczęłam regularnie jeździć na zawody, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że każde z nich to święto.

A potem gdzieś to się rozpłynęło. Grand Prix stało się po prostu kolejną imprezą w kalendarzu, niezasługującą ani na jakąś szczególną oprawę (jeśli nie liczyć dość generycznych atrakcji dodatkowych sponsorowanych przez Monstera), ani na nadmiar atencji ze strony kibiców. I o ile jeszcze niektóre turnieje w Warszawie faktycznie otaczała pewna mistyczna aura, o tyle we Wrocławiu w pamiętnym 2019 już mi tego zabrakło (na szczęście tam jakiś niedostatek atrakcji zewnętrznych z nawiązką wynagrodziła jakość rywalizacji). A Toruń? Toruńskie wrażenia rozmyły się w świeżych, pandemicznych spojrzeniach.

DSC 4009

Nic dziwnego, że hasło Make Speedway Great Again działa na wyobraźnię. Zwłaszcza kiedy czytamy o Mistrzostwach Argentyny. To co, w Argentynie nie da się zrobić żużla? No pewnie, że się da. Jak się zachce, to da się nawet w Katarze, tylko trzeba lokalnej ludności wyjaśnić, dlaczego to jest super.


I problem nie leży w tym, że to niemożliwe, bo reklamy uczą nas, że niemożliwe nie istnieje. Problem nie leży nawet w tym, że żyjemy w szalenie niepewnym świecie i nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy dopadnie nas niweczący plany lockdown.

Problem tkwi w samej tożsamości żużla. W tym, że z jednej strony człowiek by chciał, żeby ten sport miał oprawę jak MotoGP czy Formuła 1 (bo jak marzyć, to z przytupem)… a z drugiej to nadal ma być nasz żużel, ten prowincjonalny sport bliskiego zasięgu, gdzie to jest totalnie normalne, że po zawodach wpadasz do parku maszyn, ściskasz dłonie zawodników, wymieniasz z nimi komentarze. Żeby było rodzinnie.

Ta tożsamość jest założona tak głęboko w genach żużla, że nawet regulaminy jej odpowiadają. Widzieliście regulaminy Grand Prix? Można tam znaleźć urocze, schematyczne rysunki przedstawiające zawodników na starcie albo kolejność wyjazdu maszyn zajmujących się kosmetyką toru. Sami spójrzcie:

GP rys1

GP rys2I jeżeli ktoś przyjdzie i powie, że od teraz będzie zupełnie inaczej, to:

a)      nie będzie zupełnie inaczej, bo takich rewolucji nie przeprowadza się w jeden sezon (a jak ktoś spróbuje, to musi się liczyć z ofiarami);

b)      nie zdobędzie sobie ani zaufania, ani życzliwości środowiska.


Myślę, że to trochę spotyka grupę Discovery. Myślę, że mają świetne plany długodystansowe, które potrzebują czasu i stabilnej sytuacji zewnętrznej, żeby się rozwinąć. Ale nowi włodarze cyklu Grand Prix kiepsko zaczęli. Nie zmienili nic w tym, co kibicom przeszkadzało – skostniałym cyklu Grand Prix bez powiewu świeżości czy kalendarzu od lat budowanym z tych samych lokalizacji (chociaż powrót do Goričan może tu być jaskółeczką, o ile okaże się udany). Zmienili natomiast to, co albo nie miało znaczenia (logo cyklu, układ strony internetowej), albo było lepsze, a stało się gorsze (pomysł z transmisją na platformie streamingowej, co kompletnie przeczy idei popularyzacji żużla). Kiepski początek tworzenia historii, czyż nie?

Dlatego z drżeniem, ale i nadzieją czekam na kolejne pomysły grupy Discovery. Może to tylko złe miłego początki. A gorzej jak za BSI, które miało wylane na wszystko, to już raczej nie będzie.


Tafla prowincjonalna


Wobec tych rozczarowań i niepokojów prawdziwą odtrutką było oglądanie drugiej rundy finałowej Indywidualnych Mistrzostw Rosji w ice racingu. Ja nie wiem, co ci Rosjanie mają z tym lodem, ale czy to w łyżwiarstwie figurowym, czy to właśnie w „zimowej odmianie żużla” (oni serio to tak nazywają, nie do mnie pretensje!) Mistrzostwa Rosji są dalece bardziej ekscytujące niż mistrzostwa świata. I stoją na wyższym poziomie. Tylko w ice racingu nie ma tak gniotących kwot narodowych jak w łyżwiarstwie.

W każdym razie w Kamieńsku Uralskim w styczniowe południa (u nas – poranki) toczyła się walka nie tylko o medale, lecz także o prawo występów w największych międzynarodowych imprezach. I trudno powiedzieć, co było ważniejsze. Najlepszy dowód? Dmitrij Kołtakow, któremu FIM dało już dziką kartę na cykl Ice Gladiators (według tylko sobie znanego klucza, bo haaaalo, to Igor Kononow do krwi ostatniej tłukł się z Dinarem Walejewem o mistrza rok temu), nie odpuszczał ani na moment. Wożenie się po bandach było na porządku dziennym, a o wynikach decydowały bardziej umiejętności niż sprzęt sam w sobie. W dodatku nie brakło i niespodziewanych rozstrzygnięć. Chociażby w ostatniej serii drugiego turnieju drugiego finału, gdy młodziak Artiom Burmistrow, dotąd w Kamieńsku Uralskim zdobywający punkty niemal wyłącznie „na trupach”, dołożył sobie dwa „oczka” w biegu z Solannikowem, Kononowem i Bogdanowem. Tak, Solannikow został wykluczony, ale zanim jeszcze został, i tak jechał za Burmistrowem.

Mijanki, niespodzianki, walka do ostatnich metrów. Po prostu idylla staromodnego kibica żużla.

Wisienką na torcie był wyścig dodatkowy, w którym doświadczenie spotkało się z młodością. Igora Kononowa kojarzą nawet ci, którzy nigdy nie widzieli ice racingu – przed laty ścigał się i w klasycznej odmianie speedwaya, i to nawet w Polsce. Z kolei Nikita Bogdanow jest tak tajemniczy, że przed Mistrzostwami Europy w Tomaszowie Mazowieckim musieliśmy pospiesznie ustalać jego datę urodzenia. A teraz chłopak będzie musiał się podzielić swoimi danymi z twórcami programów Ice Gladiators, bo nie dość, że awansował do kwalifikacji do cyklu (co w przypadku Rosjan jest niemal równoznaczne z awansem do samego cyklu), to jeszcze Kononowa pokonał i został mistrzem Rosji (miesiąc z maleńkim haczykiem po tym, jak zdobył tytuł mistrza Europy, ma passę ten Nikita). Stare wygi będą musiały go nauczyć udzielać wywiadów, bo przejęty i chyba trochę zakłopotany nowo kreowany mistrz był bardzo lakoniczny w rozmowie po zawodach.

DSC 0882


Otóż właśnie. Rozmowa po zawodach. W ogóle – zawody. Transmisję na Youtubie, ogólnodostępną, poprowadzono tak fachowo, że niektóre polskie telewizyjne transmisje (wiecie, o jakim kanale mówię, nie?) mogą się schować. Był komentator (pełniący jednocześnie funkcję spikera na stadionie), były powtórki, były skromne, lecz estetyczne grafiki z obsadami wyścigów i podobiznami zawodników. Były nawet wywiady z parku maszyn, choć w ich przypadku trochę nawalała technologia i odpowiedzi zawodników było słychać na zasadzie piąte przez dziesiąte. A po turnieju, przed dekoracją, przeprowadzono wywiad po kolei z każdym z medalistów. Co ciekawe – w otoczeniu kibiców, którzy w ramach „prezentu noworocznego” dostali możliwość wyjścia na lód i stania tuż obok swoich idoli. Kibice oklaskiwali zwycięzców, wznosili okrzyki na ich cześć i byli fantastyczną ice racingową rodziną.

I tak sobie pomyślałam: fajnie byłoby mieć w żużlu to i jeszcze doskonałe transmisje, i dobre gaże dla zawodników. Nawet kosztem jakiejś wydumanej światowej popularności. W końcu spora część uroku takiego Bartosza Zmarzlika polega na tym, że nie jest Robertem Lewandowskim, czyż nie?


Joanna Krystyna Radosz

PS: Chcecie zobaczyć żużel, który jest kolorowy, dobry i kochany, a jednocześnie pełen znanych nam emocji? . „Szkołę wyprzedzania” w formie e-booka kupicie już za 14,99 zł [tutaj], ale papierową też dostarczymy wam do domu, a jaką ma ładną okładkę! Natomiast „Czarna książka. Antologia opowiadań żużlowych” [tutaj] oraz „Opowieści na marginesach” [tutaj] są dostępne zupełnie ZA DARMO.

PPS: Wszelkie przedstawione w niniejszym felietonie poglądy należą do autorki i nie trzeba się z nimi zgadzać. Wszelkie przedstawione w niniejszym felietonie fakty należą do rzeczywistości i nie ma sensu ich negować.

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Teraz jest mi trochę wstyd i przykro, że tak się potoczyło. Mogę przeprosić tych kibiców, którzy poczuli się może urażeni, ale ten przekaz, który poszedł w mediach przez jednego z naszych gorzowskich dziennikarzy, który został wrzucony (do sieci), nie był od początku. Wdałem się w tę polemikę, niepotrzebnie. / Stanisław Chomski dla C+

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2024 - zmierz się z najlepszymi!

Najszybsze żużlowe newsy

SpeedwayNews logo

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2024
1. Orlen Oil Motor Lublin  14 31 +162
2. Betard Sparta Wrocław  14 19 +30
3. ebut.pl Stal Gorzów  14 19 -37
4. KS Apator Toruń  14 15 -7
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  14 14 -58
6. NovyHotel Falubaz  14 13 -33
7. Krono-Plast Włókniarz  14 12 -50
8. FOGO Unia Leszno  14 11 -87
 Metalkas 2. Ekstraliga 2024
1. Arged Malesa Ostrów  14  28 +128
2. Abramczyk Polonia  14  27 +161
3. Innpro ROW Rybnik  14  23 +63
4. Cellfast Wilki Krosno  14  19 -20
5. #OrzechowaOsada PSŻ  14  18 -16
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 14  13 -54
7. Texom Stal Rzeszów  14   9 -80
8. Zdunek Wybrzeże Gdańsk
 14   3 -182
Krajowa Liga Żużlowa 2024
1. Ultrapur Start Gniezno
 10  21 +94
2. Unia Tarnów  10
 16 +55
3. PKS Polonia Piła  10
 11 +18
4. OK Kolejarz Opole  10
 11 -39
5. Optibet Lokomotiv  10  10 -23
6. Trans MF Landshut Devils  10  6 -105

Klasyfikacja SGP 2024 (po 10/11 rund)

1. Bartosz Zmarzlik
159
2. Robert Lambert
137
3. Fredrik Lindgren
127
4. Martin Vaculík 114
5. Daniel Bewley
111
6. Mikkel Michelsen 101
7. Jack Holder 97
8. Dominik Kubera
88
9. Leon Madsen 76
10. Łotwa duża Andrzej Lebiediew
75
11.  Max Fricke 64
12. flaga niemiec Kai Huckenbeck 58
13. Szymon Woźniak 46
14. Jason Doyle 47
15. Maciej Janowski
46
16. Czechy duzaFlaga Jan Kvěch 41

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43