„Folwark Zwierzęcy” Georga Orwella - ta książkowa pozycja obrazuje nam w sposób niemal doskonały to, co dzieje się pomiędzy do niedawna współpracującymi ze sobą ludźmi, a także nawiązuje do czasu, gdy jeszcze ta kooperacja trwała. Chodzi oczywiście o obecne przepychanki na linii Zbigniew Fiałkowski – PZM – Grzegorz Leśniak – Maciej Polny. Idylliczna rzeczywistość i wręcz epikurejski byt w strukturach GKSŻ miał miejsce przez dobrych kilka lat. Do momentu konfliktu na tle ideologicznym, do czasu w którym jedni nie pojechali, drudzy źle ubili tor, natura zesłała deszcz, a były wiceprzewodniczący GKSŻ stanął przed kamerami wypowiadając ze smutkiem słowa mówiące o odwołaniu zawodów. I cóż on winien? Czymże zgrzeszył, że jak sam mówi w rozmowie z WPsportowefakty robi się z niego „kozła ofiarnego”? Zbigniew Fiałkowski udzielił wywiadu, jedni się do niego odnieśli, drudzy nie (PZM) – rozłóżmy zatem całość tej groteski na czynniki pierwsze.
Wydawać by się mogło, że najlepszym rozwiązaniem po wielu miesiącach od nieszczęsnych wydarzeń z Krosna byłoby po prostu zostawić całą sytuację w brzmieniu ciszy i nie wkładać kija w mrowisko, zwłaszcza, że na owy kij może przypadkiem nadziać się może sam wkładający, a chyba tak właśnie się stało.
„Doszło do sabotażu klubu z Krosna (…) Zmarzlik i Kubera podali rękę przewodniczącemu GKSŻ, a potem wycofali się z ustaleń”
... i nawet podobno Marko Lewiszyn nie miał problemu podczas próby toru. W czym zatem problem? Fiałkowski podkreśla, że wraz z Krzysztofem Okupskim doskonale znali specyfikę krośnieńskiego toru i byli gotowi na wyzwania związane z jego przygotowaniem, piłeczkę odbija natomiast prezes Cellfast Wilków Krosno w swoim oświadczeniu stwierdzając: „Pan Zbigniew Fiałkowski nie jest osobą, która na co dzień pracuje przy torach, a mówienie jeszcze, że doskonale zna specyfikę toru w Krośnie brzmi wręcz zabawnie. Chyba nikt nie jest w stanie nabrać się na takowe słowa. Tym bardziej, że krośnieński owal przed sezonem 2023 przeszedł dużą metamorfozę i sami uczyliśmy się go od nowa.” Grzegorz Leśniak wspomina także, że w środę poprzedzającą niedzielne zawody w Krośnie spadło ok. 50 mm deszczu i jest to potwierdzone odpisem IMGW, a następnego dnia nieposiadający licencji toromistrza Fiałkowski miał zarządzić wjazd równiarki na odmoczony po opadach tor. W swoim oświadczeniu zaś do tego momentu odniósł się także Maciej Polny:
„Wśród bezpośrednich wykonawców nie było zgody, co do metod jak doprowadzić tor do stanu używalności, a ich wzajemna komunikacja także pozostawiała wiele do życzenia. W efekcie doszło do ciągu niepotrzebnych zdarzeń, wzajemnych słownych uniesień, obrażania się, a na koniec także niefortunnych decyzji ze strony przewodniczącego jury, który postanowił ściągnąć na obiekt ciężki sprzęt w postaci równiarki i sam zasiadał za jej kierownicą.”
W wywiadzie Zbigniewa Fiałkowskiego dla WPsportowefakty załączona została także dokumentacja fotograficzna, wykonana na zlecenie byłego wiceprzewodniczącego GKSŻ, przez, jak sam mówi, „znajomego z Krosna”, a więc robota detektywistyczna została wykonana, Agencja Wywiadu byłaby dumna. Możemy dostrzec tam również zrzuty ekranu z treścią maili, które zostały wysłane do Macieja Polnego, Piotra Szymańskiego, czy klubu z Krosna – dziwi jednak trochę struktura tekstu, jakby wycięta z edytora tekstu, okraszona kursywą – pozostawmy to natomiast do indywidualnej interpretacji.
„Przyznaję, że czasami rozważaliśmy w klubie dlaczego e-maile, które rozsyłała tak ważna osoba jak wiceprzewodniczący GKSŻ Zbigniew Fiałkowski nadchodziły z prywatnej skrzynki jednego z ogólnodostępnych portali. Wyglądało to bardzo nieprofesjonalnie i mało poważnie. Być może powodem był fakt, że pan Zbigniew Fiałkowski jednocześnie sprawował dwie funkcje, wspomnianą w GKSŻ i członka rady nadzorczej klubu GKM Grudziądz. Czy tak powinno być? Cieszymy się z ostatnich zmian w strukturze zarządzającej ligą. Funkcje pełnią osoby nie łączące stanowiska klubowego z zarządzającym rozgrywkami” - komentuje Leśniak.
[slajd: Canal+]
Jak zatem wyglądały stosunki na linii zawodnicy - przewodniczący jury?
„Żużlowcy powiedzieli, że wystartują w zawodach, po czym każdy wrócił do swoich zajęć. W biurze zawodów zaczęli pojawiać się kolejni zawodnicy, którzy dostarczali dokumenty zgłoszeniowe. Nauczony dniem poprzednim, zapytałem jednak Piotra Szymańskiego, czy ma plan B, jeśli żużlowcy znowu zmienią zdanie. Odpowiedział, że nie ma planu, ale zasugerował, bym przygotował oświadczenia o odmowie startu, co zresztą uczyniłem. Te druki pozostały niepodpisane. Później okazało się, że moje obawy były uzasadnione. Zawodnicy już przed próbą toru, o którą ich prosiliśmy, odmawiali jazdy. Próba toru się odbyła. Kibice zapewne doskonale pamiętają, jak wyglądała. Sześciu żużlowców jechało normalnie z gazem, a reszta symulowała jazdę.” Były prezes GKM-u Grudziądz stwierdził także, że widział tych zawodników, którzy jazdy odmówili jeżdżących na gorszych torach. Lecz któż z nas nie widział? Przecież „w Anglii by pojechali” i racja, prawdą jest natomiast także to, że niejednokrotnie sam Zbigniew Fiałkowski odwoływał zawody ligowe na torach, na których zawodnicy którejś z drużyn chcieli jechać. Czyżby rola i współodpowiedzialność za organizację imprezy sprawiała, że tok myślowy zaczyna się zmieniać?
O to, czy rzeczywiście były wiceprzewodniczący GKSŻ proponował zmianę terminu rozegrania rundy IMP w Krośnie mówi dla SF Piotr Szymański:
„Tak, oczywiście, w tego typu sytuacjach szuka się wielu rozwiązań i to było jedno z nich. W toku rozmów z osobami będącymi w Krośnie podjęto jednak wspólnie decyzje o kontynuowaniu prac na torze. W niedzielę - w drodze do Krosna - na moje pytanie, czy nie lepiej jednak przełożyć zawody na poniedziałek, ponieważ Canal+ ma okienko, otrzymałem odpowiedź od Zbyszka, że tor nadaje się do jazdy”
Koniec końców do rozstrzygnięcia pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia. Kwestia 50 tys. złotych.
„Pomiędzy mną a Polskim Związkiem Motorowym była niepisana, ustna umowa, że wraz z kolegą, który nie chce, by podawać jego nazwisko, otrzymamy po 50 tysięcy złotych. To była forma prowizji za sprzedaż praw reklamowych IMP na lata 2023 - 2025 wypłacana po każdych zawodach. Teraz już wiem, że nasza umowa nie zostanie zrealizowana” - opowiada Fiałkowski.
Zaraz, zaraz... ustna umowa? W tak poważnej organizacji jak PZM? Nie dziwmy się zatem, że Michał Sikora nie zajął głosu w sprawie wcześniej wspomnianej kwoty... „Dla mnie i dla kolegi?” 100 tysięcy złotych do podziału 50/50? Któż by nie chciał? Mieliśmy już w jednej z polskich komedii słynne zdanie „dziś jedna sztabka pan prezes i jedna sztabka pan Siara”. Swoją drogą, pozostając w filmowej retoryce – kolega in cognito Pana Zbigniewa to istny Lord Voldemort – czyli ten, którego imienia nie wolno wymawiać. No, ale ani były prezes GKM-u, ani jego kum nie dostaną nic, jak informuje najbardziej zainteresowany, zaznaczając iż to na pewno przyniesie wiele radości fanom czarnego sportu. Drodzy kibice, nie bądźcie tacy!
Podsumowaniem tych rozważań niech będzie cytat "Jeśli ktoś bardzo chce, może żyć tak samo jak wcześniej, nieważne, czy jest się bogaczem, czy nędzarzem" - George Orwell, "Na dnie w Paryżu i w Londynie".
Przemysław Owczarek