Rzadko tu polecamy cudze produkcje (słabe są oczywiście, i tyle), ale poniedziałkowy artykuł pod znamiennym tytułem "Kryjom dla SportoweFakty.pl: Nie ma tematu Sullivana i moim zdaniem nie będzie" polecamy przeczytać. Taki hit tygodnia. Menadżer Unibaksu jest chyba kolejnym, po Marku Cieślaku, który naszego naczelnego speedway-portalu nie traktuje poważnie. A mówiąc wprost, robi sobie zeń jaja. Bo przecież pół Torunia wie, że jest dokładnie odwrotnie, a Ryan Sullivan już od wtorku rozpocznie treningi na Motoarenie. Co właśnie potwierdziła swoją publikacją Gazeta Pomorska. Jest panika w Toruniu. Albo chłodna biznesowa kalkulacja. Skoro przed sezonem wydało się taką górę forsy na zespół gwiazd, który obecnie, już bez gwiazdy numer jeden, zbiera baty gdzie popadnie, to może lepiej zacisnąć zęby, ugiąć się przed żądaniami rozkapryszonego dezertera, zapłacić mu z góry stawkę, jakiej nie widział nawet ozłocony nieprzyzwoicie Gollob, ale projekt finalny p.t. "złoto 2013" postarać się uratować?
My tu o złocie, a jak na razie to ten, ponoć zbijający już KSM, Unibax może obudzić się z ręką w nocniku i zmagania wielkiej czwórki obejrzeć w telewizji. Mało realne, ale nie nierealne. W tej chwili torunianie mają 3 punkty przewagi nad Unią Leszno, 4 nad jej imienniczką z Tarnowa i aż 6 "oczek" nad finiszującą ostro Stalą. Niby wszystko jest pod kontrolą, ale jeśli najbliższy mecz we Wrocławiu potoczyłby się w sposób podobny do ostatnich zmagań na "Jancarzu", wszyscy trzej rywale mogą się niebezpiecznie zbliżyć. W przedostatniej, najpewniej kluczowej kolejce, Unibax podejmuje leszczynian i będzie to bezpośrednie starcie o play-offy. Wygrywający zgarnia pełną pulę. Że bukmacherzy za mocnego faworyta obiorą miejscowych - to wiemy. I co z tego. "Byki" jadące mecz o wszystko na torze raczej się nie położą. Co więcej, czas pracuje na ich korzyść. Lindgren będzie wracał do zdrowia, Unia słabsza niż w ostatnich tygodniach już nie będzie. Porażka z Lesznem byłaby dla Unibaksu koszmarem. Wizerunkowo, finansowo (frekwencja w kolejnych meczach) i oczywiście sportowo, bo ligę torunianie kończą wyjazdem do Tarnowa, więc szanse na wyprzedzenie w tabeli Leszna byłyby iluzoryczne. Co oznacza czwarte miejsce po fazie zasadniczej, każdy wie. A niewykluczone są także inne, bardziej drastyczne scenariusze. W końcu kto broni prezentującej tyleż piękny, co spóźniony finisz Stali Gorzów wygrać wszystkie trzy mecze do końca? Albo ekipie Marka Cieślaka "jakimś cudem" zwyciężyć w Częstochowie? Te 9 pozostałych do zdobycia punktów może jeszcze przewrócić tabelę do góry nogami i w Toruniu zdają się to rozumieć. Choć niespecjalnie chcą się z tym afiszować. Nawet na portalu sprawującym ponoć medialny patronat.
Jak zastępują Holdera Eddie Kennett i Matěj Kůs - toruńscy działacze już wiedzą. Co prawda - o czym pisaliśmy w sobotniej zapowiedzi (żeby nie było, ze tacy mądrzy jesteśmy po fakcie) - wciąż nie rozumiemy angażu Czecha, który to transfer naszym zdaniem jest oznaką kompletnej ignorancji i przypomina zachowanie człowieka, któremu pali się okrycie wierzchnie. Wtedy czyni się dużo i szybko, ale rzadko kiedy mądrze. Widać w Toruniu pali się żywym ogniem. A przecież Kennett jest w stanie te 5-6 punktów przywozić, choć niekoniecznie od razu, w meczu z liderem ligi. Swoim pierwszym i jedynym, jak się okazuje.
Kto byłby w stanie godnie zastąpić Chrisa Holdera w decydujących meczach sezonu? Już nie na 5-6 punktów, a nieco więcej, z ważnymi biegowymi zwycięstwami włącznie? Nazwiska przychodzą do głowy dwa. Oba z Australii. O ile Jason Crump "podpisuje" już ponoć od jakiegoś czasu kontrakt w Stali Gorzów (niestety, wraz z poprawiającą się jazdą gorzowian i coraz pewniejszą ucieczką ze strefy spadkowej temat począł umierać śmiercią naturalną), o tyle w kwestii powrotu Sullivana do Unibaksu już 7 lipca, wnet po kontuzji Holdera, orzekliśmy tu - przy gorzowskim wątku, a jakże - że jest to tylko kwestią czasu. Nie będziemy więc udawać ciężko zaskoczonych. Tylko redakcja, która pierwsza puścić miała w obieg sensacyjne info się nie zgadza. Niniejszym gratulujemy kolegom z żużlowego działu Pomorskiej.
Bardziej od samozachwytów lub samobiczowania ciekawiśmy teraz jak to się dalej potoczy? I czy w ogóle gra warta świeczki? W to, że Sullivan Karkosika "obedrze ze skóry" jakoś nie wątpimy. Czy prawdziwe są plotki mówiące o gaży 150 tys. zł za mecz, czy równych 200 tys. - mniejsza z tym, to tak czy siak kolosalna kasa. Jeżeli do tego "Sully" faktycznie nie chce słyszeć o gwarantowanych tylko trzech meczach rundy zasadniczej, a potem jakimś konsylium, które miałoby zadecydować, co lepsze dla klubu: dalsze jego występy, czy może pełna ZZ-tka - to już byłoby ustępstwo połączone z mega ryzykiem. A co, jeśli Australijczyk okaże się ciut lepszą wersją tego hipotetycznego 6-punktowego Kennetta? Albo jeszcze gorzej: sympatycznym panem z brzuszkiem, którego wykończy po trzech biegach każdy inny tor niż w Toruniu? Pewnie Unibax będzie wtedy wolał ZZ-tkę, jednak Sullivanowi jego pieniądze i tak trzeba będzie przelać. Czyli do klęski sportowej dojdzie klapa finansowa. Ale kto bogatemu zabroni...
Dobrze życząc toruńskiemu klubowi, który w tym roku jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia, walcząc i z rywalami, i z dużym pechem, mamy nadzieję, że osiągnięto pewien kompromis, a za cenę kolejnych tysięcy zł w kontrakcie Ryan Sullivan zgodził się, by najwięcej dla przyszłości tego mariażu z rozsądku zależało od jego postawy na torze. Da się to uzgodnić i zapisać, nawet w przypadku tak kategorycznie żądanego przez Australijczyka ryczałtu.
Nawiasem mówiąc, czy trochę nie w gorącej wodzie kąpani karkosikowi doradcy? Przecież w to, że i tak doprowadzą do możliwości zastosowania ZZ-tki za Holdera nie wątpimy. I chyba nie tylko my, ale i cała żużlowa Polska. Jakby poprzeliczać co trzeba, pewnie wyszłoby czarno na białym, że już ją mają. W obliczu tego nawet cztery kolejne zera Kennetta, czy szalonego pomysłu zwanego "opcją kusą" zwieńczone batami we Wrocławiu, niewiele zmienią. Wygrana z Unią Leszno zapewni play-offy. Na 90 procent z 3. miejsca. Czyli i tak w półfinale przyjdzie zmierzyć się z bardzo silnym Włókniarzem lub jeszcze silniejszym Falubazem. Wtedy już Kennetty i Kůsy pójdą w odstawkę, a sprawa zrobi się prosta: Ryan Sullivan w swoich 4 startach musi dać drużynie więcej punktów, niż zastępujący mistrza Darcy Ward, Tomasz Gollob, Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski.
Hmm... I przy tym "hmm" pozostańmy. To takie memento - żeby się nie okazało, że za okrągłe 200 tysi od meczu ktoś poważnie osłabi, mocno już osłabiony, Unibax.