"Nagonka na Unię trwa", "Nicki - trzymaj się!", "Słusznie go Cegła bronił", "Napiszcie może po co się tam pchał Woffinden" - to kilka z komentarzy, które - różnymi kanałami - otrzymaliśmy po niedzielnej relacji z meczu Sparta - Unia Leszno. Z niczego się nie wycofujemy. Skoro jednak część kibiców - naszych miłych Czytelników przecież, zarzuca nam "nagonkę", w dodatku powołując się na fakt, iż Nickiego - rzekomo - bronią takie autorytety jak Krzysztof Cegielski, warto się nad sprawą pochylić. Niekiedy to, co zarejestrowały oczy na żywo, przegrywa z zapisem na nośnikach cyfrowych. A nawet całkiem często przegrywa. Żeby wytrącić z dłoni ewentualny zarzut o stronniczość źródła, wykorzystaliśmy wyłącznie zapis video klubowej telewizji UniaLesznoTV.
W linku powyżej macie rzeczony bieg nagrany z wysokości wyjścia z pierwszego łuku wrocławskiego stadionu. Chałupniczym sposobem pocięliśmy sobie ten materiał na slajdy. Jakość nie będzie najlepsza, ale dla wyrobienia sobie zdania, zmiany lub ugruntowania już przyjętego - powinno wystarczyć. A z pewnością być pomocne.
1. Dojazd do szczytu pierwszego wirażu: Nicki środkiem toru, Przemysław Pawlicki już się nie liczy, na szeroką wychodzi Woffinden.
2. Nicki wciąż środkiem toru, Woffinden coraz szybszy.
3. Ułamek sekundy, w którym zaczynają się problemy lidera Unii.
4. Przednie koło motocykla Nickiego Pedersena jest już w górze, kontrola nad torem jazdy jest w tym momencie ograniczona.
5. Po sylwetce na motocyklu widać, jak zawodnik przenosi ciężar ciała do przodu, aby uniknąć tzw. świecy lub niekontrolowanego odejścia w stronę bandy. Mimo tego motocykl Nickiego zbliża się w kierunku jadącego swoim torem Taia Woffindena.
6. Nickiemu udaje się wyjść cało z opresji, jednak tor jego jazdy jest już zmieniony - wkrótce musiałby przeciąć tor jazdy rozpędzonego pod bandą Anglika.
7. Duńczyk niebezpiecznie zbliża się do rywala. Wciąż jest jeszcze przed Woffindenem.
8. Slajd najsłabszej jakości: Pedersen dojeżdża do Anglika. Zawodnicy jadą już praktycznie koło w koło. Czy doszło do kontaktu? Tutaj wersje Nickiego i Taia się rozmijają.
9. Nicki kontruje, chcąc uciec do środka toru. Zwraca uwagę wyłamanie motocykla i kierunek jazdy. Woffinden jest już w uślizgu.
10. Woffinden uderza w dmuchaną bandę, Nicki Pedersen kontynuuje jazdę, odjeżdżając w stronę środkowej części toru. Czy doszło do bezpośredniego kontaktu ułamek sekundy wcześniej? Tego nie rozstrzygniemy. Ale nie to - według nas - było w tej sytuacji najistotniejsze.
***
Teza I: "Nicki Pedersen był z przodu, to Woffinden nie przymknął gazu"
Był. Tylko jechał jakby w bok, nie do przodu...
I od razu pytanie pomocnicze: czy w momencie, kiedy panowie "zaczęli się mieć ku sobie", to Nicki kierował motocyklem, czy motocykl Nickim?
Teza II: "Nie doszło do kontaktu"
Być może. Tego, nie dysponując profesjonalnym sprzętem i lepszym nagraniem, nie rozstrzygniemy. To jednak - w którąkolwiek stronę - nie jest pierwszorzędny argument.
Teza III: "Sytuacja jakich wiele. Sędzia powinien zarządzić powtórkę we czterech".
Jeśli przyjąć optymistyczną - w tym wypadku dla leszczynian - wersję i uznać, że sytuacja bezspornie zaistniała na pierwszym wirażu, warto przypomnieć, że przepis o powtórce wyścigu w pełnej obsadzie nie jest jakimś samodzielnym bytem w regulaminie sportu żużlowego (inna sprawa, że zbyt często nadużywanym). Sędzia MOŻE zarządzić powtórkę w pełnej obsadzie, jeżeli nie jest w stanie wskazać winnego przerwania wyścigu. Czy w tej sytuacji nie dało się go wskazać?
Teza IV: "Słusznie "Cegła" bronił Nickiego w "Magazynie ligowym"
Hmm, czy zaiste bronił? Nie zgodził się z żółtą kartką dla lidera Unii - i jako dziennikarz, ekspert zaproszony do studia, felietonista, a przede wszystkim fachowiec, ma pełne prawo wyrazić swoje zdanie. Po to go zaproszono. Ale jako swojego adwokata chyba go Pedersen nie zatrudni.
- Nicki zmienia tor jazdy w kierunku Woffindena i powoduje jego upadek.
- Myślę, że Nicki nie musiałby aż tak bardzo poszerzać, bo Woffi i tak nie dałby rady przejść na drugą czy trzecią pozycję.
Tyle "Cegła".
***
Nikt normalny nie ma pretensji do Nickiego Pedersena za to, że pociągnęło mu motocykl. Ani na PoKredzie.pl, ani we Wrocławiu, ani w żużlowej Polsce, ani pewnie nawet w tych mediach, które nieco zagalopowały się w niedzielę, pisząc o "kolejnym bandyckim zachowaniu Duńczyka". Kto bywa częściej na Stadionie Olimpijskim, ten wie, jaką sławą cieszy się wyjście z pierwszego wirażu na tamtejszym torze. Problemy, dużo większe, mieli tam już Walasek, Crump, Bjerre, Lindgren, Jonsson, Dudek, Ś.P. Richardson... W zasadzie miało dwie trzecie ligi.
Natomiast - i tutaj nasz mały apel - nie dokarmiajmy stereotypów. Nie patrzmy na nazwiska, a na sytuację. Bo inaczej, brnąc w schematy, upodobnimy się do tych, którzy w rzeczoną niedzielę wymachiwali do siebie palącymi się, niebieskimi i żółto-czerwonymi szalikami, bełkocząc przy tym coś o wiejskich klimatach.