"Fucking Toruń... a teraz się okazuje, że Toruń fajny" - tymi słowami, nie ukrywając swojej irytacji, a nawet zażenowania, opiekun Falubazu skomentował zachowanie Australijczyka w wypowiedzi dla Radia Zielona Góra. I raczej sobie tego nie wymyślił. Cieślakowi niejedno można zarzucić, ale nie od dziś znany jest z tego, że kiedy coś mu leży na sercu, wali "prosto z mostu". Tymczasem po niespodziewanej decyzji Grega Hancocka o odpuszczeniu Ekstraligi w sezonie 2018, sytuacja się komplikuje - na rynku nie widać klasowych liderów z najwyższej półki (chyba, że ktoś wierzy w renesans formy pozbawionego "Heleny Trojańskiej" Pedersena). W mig pojawiły się głosy, że temat Doyle'a w Toruniu wcale nie jest przesądzony, a Falubaz nie złożył broni. Nawet pomimo przykrych reminiscencji, twardego - rzekomo - kursu finansowego i zadry w cieślakowym sercu.
Redaktor Maciej Noskowicz z Radia Zielona Góra w "Magazynie Żużlowym" z 24 października przepytał Marka Cieślaka oraz Marcina Grygiera, rzecznika Falubazu. Dzięki temu chyba nikt już nie ma wątpliwości, jak naprawdę wyglądały rozmowy klubu i samego Cieślaka z Jasonem Doylem w końcówce sezonu 2017 oraz w październiku, tuż przed "magiczną" datą 1 listopada. Wiemy też jakie jest oficjalne stanowisko zielonogórskiego klubu w - jak się okazuje - wciąż nie do końca zamkniętej kwestii dalszej współpracy z Australijczykiem.
Marek Cieślak: Czy ja będę rozmawiał i nakłaniał kogoś do jazdy w Falubazie? Nie jadę do Australii w tym celu. Na pewno będę rozmawiał z zawodnikami o różnych rzeczach, bo się z wszystkimi dobrze znam. Na pewno nie będę namawiał Doyle'a na jazdę w Falubazie, bo po prostu uważam, że szkoda mojego czasu. Doyle miał cały rok do podjęcia decyzji. Cały czas pytał się mnie, co ja planuję, i mówił: "jak ty będziesz w Falubazie, to ja też". Okazuje się, że jednak się pomylił. Bo on będzie gdzie indziej, a ja będę w Falubazie. Prawdopodobnie, bo umowy jeszcze nie podpisałem, ale wszystko na to wskazuje, że będę. I tyle. Wiadomo, że skład jakiś tam budujemy. Może to być skład nawet bardzo dobry, tak że ja jestem optymistą. To, co miałem załatwić z zawodnikami, to już załatwiłem. Czyli niektórych przekonałem. Teraz są sprawy finansowe, w które ja się już nie wtrącam, bo to nie moja rola. Ale niektórych przekonałem, i to fajnych zawodników, żeby u nas jeździli, i oni chcą. Kwestia, żeby teraz dogadał się klub z nimi pod względem finansowym.
Maciej Noskowicz (Radio Zielona Góra): Chciałem o tego Doyle'a zapytać. Bo to już jest definitywne - z tego, co pan mówi - że jego nie będzie w Falubazie. Czy miał pan z nim jakiś kontakt w ostatnich tygodniach? Czy on do pana dzwonił, wypytywał "Marek, jak będzie...?"
Cieślak: Tak było, do pewnego momentu. Ale ja powiem tak: jeżeli zawodnik chce jeździć w klubie, to rozmawia szczerze z klubem i mówi: tak, dobra, podpiszemy umowę, bo teraz jest ten nowy regulamin, więc dopiero po 1 listopada. Jeżeli ktoś ucieka od konkretnej odpowiedzi i zmienia wszystko, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że chłopa nie ma. I koniec. Bo inaczej się zachowuje człowiek, który chce współpracować, a inaczej ten, który po prostu nie umie powiedzieć prawdy. Na przykład Jarek Hampel przyszedł i powiedział: nie rozmawiamy więcej, bo ja zmieniam klub. No i jest jasna sprawa. A ten... ani tak, ani tak. Ale to dla mnie jest jednoznaczne z tym, że jego nie ma. Tym bardziej, że Toruń się wypowiada, że próżne moje zabiegi w Australii, żeby przekonać Doyle'a. A ja go wcale nie chcę przekonywać! Od tego zacznijmy. Wcale go nie chcę przekonywać. Dlatego że Falubaz zrobił dla niego bardzo dużo. Bo myśmy go brali w momencie, kiedy nikt go nie chciał. Bo taka była prawda. Bo kontuzja, słaby sezon w Toruniu. Toruń nawet - jak to się mówi - nie pierdnął w jego stronę. To ja do niego wydzwaniałem. I dopiero u nas się rozwinął. Byłby mistrzem świata w zeszłym roku, w tym roku chyba będzie. Tak że u nas zrobił karierę. A jeżeli jeszcze chodzi nadąsany, bo człowiek miał do niego pretensje o te play-offy, o te półfinały z Lesznem, które nam zawalił totalnie, no to... A, niech on już sobie tam idzie. Tym bardziej, że on całe dwa lata mówił mi tylko jedno: "Fucking Toruń, Fucking Toruń!". A teraz się okazuje, że Toruń fajny. No to... powiem, że... z niewolnika nie ma pracownika.
Marcin Grygier (rzecznik Falubazu): Jeżeli chodzi o pojawiające się artykuły, głównie na Sportowych Faktach i Przeglądzie Sportowym, to [śledzę je] z pewnym zażenowaniem, bo ciężko zrozumieć, jak można jednego dnia jedną informację podawać na trzy różne sposoby. Nie mamy do końca wpływu na to, co pisze się w tych portalach. Newsy o Falubazie są dobrze klikalne - to też dobrze o nas świadczy. Szkoda, że w takim świetle, a do tego dochodzi próba kreacji takiego totalnego chaosu. W klubie nie ma komu pracować, prezesa nie ma, właściwie nie będzie żadnych kontraktów - takie przesłanie można było wynieść z artykułów, ostatnio głównie na "PS". Tymczasem jest zupełnie inaczej, klub pracuje na pełnych obrotach, prowadzimy rozmowy z wieloma zawodnikami. Ciężko dzisiaj mówić o konkretnych nazwiskach. Padło tutaj "Grzesiu Zengota i Peter Kildemand" - powiem tak: z jednym i z drugim rozmawiamy, ale rozmawiamy też z masą innych zawodników, w związku z czym mówienie dzisiaj o konkretnych nazwiskach nie ma najmniejszego sensu. Na dzisiaj ekantor.pl Falubaz to: Piotr Protasiewicz, Patryk Dudek i juniorzy - i tego się na tę chwilę trzymajmy. Trzymajmy się faktów.
Maciej Noskowicz: Wczoraj Marek Cieślak mówił, że na pewno Jason Doyle już nie pojedzie w Falubazie. Czy ten temat w ogóle jeszcze wśród zarządców jest aktualny? Czy z racji tego, że Australijczyk się nie odezwał, temat oficjalnie jest zamknięty?
Grygier: Oficjalnie nie jest zamknięty do startu okna transferowego, czyli do 1 listopada. My z Jasonem mamy uzgodnione, punkt po punkcie, warunki kontraktu, podaną rękę, co by wskazywało na to, że kontrakt właściwie jest pewny, a wiemy, że tak nie jest. Pojawiły się oferty z innych klubów, wyższe, zdecydowanie wyższe, a my na pewnym poziomie kontraktów podpisywać nie będziemy, będąc świadomi tego, w jakiej sytuacji był klub na koniec roku 2015. Musimy gospodarować pieniędzmi mądrze i na pewno nie damy się ponieść emocjom. Nie będziemy płacić pieniędzy, których nie mamy, czy które mamy wirtualnie. Zatem temat Jasona jest otwarty, ale w wynegocjowanych wspólnie pieniądzach i w pieniądzach po prostu realnych dla naszego klubu.
----
Materiał opublikowany za zgodą Autora. Cała audycja do wysłuchania na stronie: rzg.pl/sport/magazyn-zuzlowy