Tytuł przewrotny, owszem, ale chyba nie jesteśmy odosobnieni w takiej perspektywie. Z całym szacunkiem dla zwycięskiego obozu PSŻ. "Skorpiony" w końcówce meczu zdołały odbić zwycięstwo z rąk TŻ Ostrovia, dopisały sobie dwa punkty do tabeli #Metalkas2Ekstraliga (z jak dużą szansą na bonus?), jednak derbowy bój potwierdził dobitnie jedno - Poznań nadal nie wygrzebał się z kryzysu, który przyszedł, dość niespodziewanie, po naprawdę dobrym początku rozgrywek. I to pomimo szybkiej finalizacji rozmów w sprawie pozyskania Gustsa. A najgorsze jest to, że tor Golęcin przestał być czynnikiem pomagającym miejscowym, a jeśli już, to minimalnie. Bardziej niż klasa sportowa zawodników, punkty rozdaje układ pól startowych. Vide: przykład ze starcia PSŻ - Unia Leszno, gdy nawet Grzegorz Zengota, ligowiec wybitny jak na II poziom rozgrywkowy, nie był w stanie nic zdziałać z zewnętrznych pól. Do tego ponownie zdarzyły się głupio tracone punkty przez najmłodszych (skąd tyle defektów akurat w Poznaniu?!), a renesansu formy ekstraligowca Bartosza Smektały jak na razie nie widać...
Ostrovia, jeżdżąca w tym sezonie pod szyldem Moonfin Malesa, zebrała wiele pochwał za walkę, liderowanie przez 2/3 meczu i doprowadzenie do emocjonującej końcówki w derbach Wielkopolski. ...Tylko punktów za to nie dają. Teoretycznie ten bonusowy dzięki temu wynikowi będzie na wyciągnięcie ręki. Teoretycznie...
Bo jak pokazał bieg zdarzeń, szybko mknących tegorocznego czerwca, już niespełna 48 godzin później wysiłek włożony w dotrzymanie kroku "Skorpionom", zebrał żniwo w najmniej odpowiednim momencie. Na torze Unia Tarnów, czyli drużyny notowanej jeszcze niżej niż PSŻ, team Ostrów nie tylko przegrał (to może zdarzyć się najlepszym), ale wpadł pod szeroki heder galicyjskiej sieczkarni. 57:33... Do 10. biegu jeszcze jakoś to wyglądało (35:25), ale potem... nie było czego zbierać. Trudno nawet skomentować wyniki po 5 punktów w 6 startach Walaska czy Berntzona, mającego przecież za sobą sezon w Grand Prix. Lahti, Lewiszyn, Szczepaniak i koledzy, na tle pogubionych ostrowian, wyglądali jakby szykowali się właśnie do walki ze Zmarzlikiem w Manchesterze. A to przecież Unia Tarnów - ekipa, która dopiero zaczyna wjeżdżać się we własny tor, na wyjazdach obrywa średnio w okolicach "60 w łeb", zaś przed wizytą ostrowian legitymowała się... okrągłym zerem w tabeli.
Ewidentnie brak Beckera, nawet przy opcji ZZ, w takich specyficznych okolicznościach (mecz po meczu, coraz wyższa temperatura) przerósł ostrowian, stał się dla niektórych zawodników zbyt dużym obciążeniem. I prawdę mówiąc, trudno się dziwić. Nikt nie ściągał Walaska, żeby jeździł po sześć biegów "piątek - świątek". Z opcją siedmiu, bo w takich sytuacjach jak w Tarnowie, przy katastrofie wiszącej nad horyzontem, każdy menadżer chciałby mieć komfort skorzystania z 2-3 liderów nawet 7-krotnie. Tymczasem #OstroPoSwoje jest zdolny jechać tylko Frederik Jakobsen. Nie jeździ perfekcyjnie, w "Jaskółczym Gnieździe" 6/7 wyścigów przegrał, podczas derbów WLKP akcje klasy światowej przeplatał biegami słabymi (była jedynka, było zero/defekt), ale do niego nie można mieć żadnych pretensji. Duńczyk solidnie pracuje na swoje cyferki na fakturze.
Co gorsze dla teamu TŻ, sokolim wzrokiem (hmm, jaskółczym) miejscowi kibice dostrzegli, że w krytycznym momencie meczu zaiskrzyło na linii #Walasek - #Brzozowski i reszta sztabu. A ten akurat ostrowianie mają potężny, chyba najszerszy w lidze. Doliczając opiekunów - mentorów dla zawodników młodzieżowych.
Teraz "Stanley" Chomski, jako ten najbardziej doświadczony maestro, będzie mógł się wykazać i posklejać drużynę przed rewanżem z derbowym rywalem z Poznania, który - jak wspomnieliśmy - wcale nie musi okazać się łatwy. To, że "Skorpiony" zawodzą u siebie, niekoniecznie musi przełożyć się na słabość wyjazdową. Zwłaszcza gdy presja jazdy przed własnymi fanami oraz sponsorami zejdzie, a zarazem ma się świadomość, że rywal znad Ołoboku jest osłabiony, nie dysponuje już taką przewagą kadrową jak w poprzednich sezonach. Memento dla ostrowian niechaj będą potyczki z Orłem, który - owszem - dołował w lidze od dawna, ale przyjeżdżał na Stadion Miejski i niemal zawsze podejmował ostrą walkę z silniejszymi gospodarzami. Bywało, że zwycięską.
To może być kolejna ciekawa odsłona derbów, ciekawsza niż się wydaje. Być może coś jeszcze wydarzy się w składach. Trudno było przewidzieć kontuzję Beckera i jednoczesne problemy Norberta Krakowiaka, z których on sam musi się wykaraskać. Walasek tylko połowicznie ratuje sytuację. Coraz częściej mówi się, że klub spróbuje sięgnąć po kogoś nowego, a prym wiedzie kierunek brytyjski i nazwiska, które co nieco już znaczą - Dan Thompson lub Anders Rowe. Ten ostatni poznał już żużel na polskich torach, nawet na poziomie PGE Ekstraliga w barwach Apatora Toruń. Kibice coraz głośniej chcą alternatywy dla zawodzącego Sebastiana Szostaka, który tradycyjnie doskonałe wyjścia spod taśmy przeplata porażkami w walce na dystansie (niestety, tych drugich jest więcej)... A może właśnie te informacje zmobilizują "Sebę" i w domowej odsłonie derbów to będzie wreszcie ten Szostak, jakiego chcieliby oglądać i fani TŻ, i sam zawodnik?