Szymon Woźniak był z pewnością najsmutniejszym z zawodników po wielkim finale PGE Ekstraligi 2022. To jego arcyważne punkty dawały Stali Gorzów zwycięstwa i awanse do kolejnych rund rozgrywek, tym razem jednak, w tym najważniejszym meczu sezonu, od początku wszystko układało się nie po myśli wychowanka bydgoskiej Polonii. Finalnie zaś skończyło się sportową katastrofą - tylko dwoma "oczkami" w sześciu startach (0,1,1,0,0,W).
- Nie da się jechać bez szprych, ale sędzia podjął taką, a nie inną decyzję... Na pewno czuję się odpowiedzialny za ten wynik, bo gdybym pojechał na swoim poziomie, to już przed wyścigami nominowanymi byłoby po zawodach - mówił załamany Woźniak na antenie CANAL+ tuż po decydującej dla losów meczu sytuacji z wyścigu XIV, gdy stało się jasne, że to właśnie jego arbiter wykluczy z powtórki. Jeszcze więcej usłyszeli kibice niespełna godzinę po meczu.
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to "przepraszam". Chociaż ciężko jest przepraszać za coś, w co włożyło się całe serce. Zawiodłem szystkich - kibiców, siebie, drużynę, swój team... Biorę odpowiedzialność za ten wynik na siebie. Każdy teraz podchodzi, pociesza mnie, ale ja nie mam już 18 lat. Wiem, że zawiodłem. Bartek szybciej namawiał mnie na przesiadkę na swój motocykl. Żałuję, że tak późno się na to zdecydowałem. To była "rakieta". Już na próbie toru to czułem. Potem okazało się, że trzeba tym motocyklem nieco inaczej pokonywać wiraż. Słyszę teraz skanudujących moje nazwisko kibiców. Dziękuję im, że jeszcze mają siłę i chęć mnie dopingować. Zrobię wszystko tej zimy - każdego dnia będę wstawał rano i pracował - żeby zrekompensować sobie i kibicom to niepowodzenie.
[Wypowiedzi: Canal+]