Ostrów Wielkopolski doczekał się zarządu, który na pierwszym miejscu stawia dobro klubu. Nie słychać nic o zadłużeniu. Zawodnicy także chwalą sobie władze i nie mówią o braku przelewów. Okienko transferowe pokazało, że w Ostrowie poważnie myśli się o awansie. Duża w tym załuga sposorów, przede wszystkim tych wieloletnich - Andrzeja i Jana Garcarków. Wzięli oni na swoje barki sfinansowanie dwóch największych transferów.
Pierwszym zawodnikiem jakim Ostrovia pochwaliła się w tym okienku był Nicolai Klindt. Żużlowiec z Danii był w poprzednim sezonie niekwestionowanym liderem drużyny. Na swoim torze nie zawodził, na wyjazdach także robił dwucyfrowe wyniki. Zatrzymanie go jest dużym sukcesem. Na jego dezycję o pozostaniu miał na pewno wpływ awans do pierwszej ligi. Gdyby nie udało się wywalczyć promocji, trudno byłoby go zatrzymać. W kolejnym sezonie, po dostosowaniu sprzętu do wyższej klasy, powinien spokojnie podołać wyzwaniu i być pewnym punktem zespołu.
Kolejnym zawodnikiem który zdecydował się pozostać w Wielkopolsce jest Renat Gafurow. Do Rosjanina mam mieszane uczucia. Przede wszystkim dlatego, że zawiódł w rundzie rewanżowej. Słabsze mecze zdarzały się również w fazie zasadniczej, ale te można mu wybaczyć. W play offach jednak trzeba jechać równo, na swoim najwyższym poziomie. Najlepszym jego meczem według mnie, takim, w którym jechał na miarę swoich możliwości, był mecz z Rawiczem na wyjeździe, gdzie razem z Klindtem pojechali znakomicie i wywalczyli remis. Osobiście w jego miejsce wolałbym Bjarne Pedersena, który moim zdaniem miał bardziej udany sezon. Niestety Duńczyk wybrał klub z Opola. Zobaczymy jak Renat pokaże się w lepszej lidze. Oby pozytywnie nas wszystkich zaskoczył.
Kiedy zaklepano już Klindta, nadszedł czas na dwie bomby tranferowe ogłoszone w salonie braci Garcarków. Grzegorza Walaska i Tomasza Gapińskiego przedstawiać nie trzeba. Tych dwóch weteranów - nie mam co do tego wątpliwości - będzie liderami Ostrovii. Przede wszystkim Grzegorz, który w poprzednim sezonie jeździł w Stali Gorzów i pokazał się z dobrej strony, chociaż zadanie miał niełatwe. Musiał zastępować Martina Vaculika - gwiazdora zespołu podczas jego kontuzji. W czasie niobecności Słowaka klub z województwa lubuskiego wygrywał swoje mecze, a ważne "oczka" zdobywał właśnie Walasek. Przypomnę że to właśnie ten zawodnik zwyciężył w Łańcuchu Herbowym 2018, pomimo iż niewielu w nim upatrywało faworyta. Do tego dochodzi doświadczenie, które jest ogromne. Podobnie jak u Gapińskiego, który w poprzednim roku ścigał się dla Polonii Piła. Pomimo skomplikowanej sytuacji w jakiej znalazła się jego drużyna, także ma za sobą udane występy i myślę, że nie obniży swojego poziomu. Do tego dochodzi transfer Sama Mastersa, który już kiedyś reprezentował barwy Ostrowa. Jego poprzedni sezon nie był dla niego z pewnością satysfaktcjonujący. Duży wpływ jednak miała na to kontuzja z którą musiał walczyć. W Lublinie często towarzyszła mu krytyka kibiców, ale uważam, że Masters "rajderem" jest bardzo dobrym. Znajomość ostrowskiego owalu zaprocentuje. Formację seniorską uzupełnia Łoktajew, który jest pewną niewiadomą, jednak powinien być pewnym punktem w drugiej linii.
Juniorzy, którzy będą reprezentowali biało-czerwonych, to Kamil Nowacki i Marcin Kościelski. Na wszystkich wielkie wrażenie wywarł występ młodego Mateusza Cierniaka podczas barażowego rewanżu z Polonią Piła. Byłoby zbyt pięknie, gdyby zagościł w składzie na nowy rok, jednak Kamil Nowacki bardzo dobrze pokazał się pod koniec sezonu 2018, mając decydujący wpływ na wynik drużyny i awans. Kościelski jest dużą zagadką. Z pewnością ma jednak swoje ambicje.
Trener Mariusz Staszewski pasuje do ostrowskiego środowiska. Dobrze wykonuje swoją pracę. Dogaduje się z zawodnikami i prowadzi szkółkę, co w przyszłości powinno przynieść efekt w postaci wychowanków. A ile znaczą tacy zawodnicy, przekonujemy się choćby po wyczynach młodzieży z Leszna. Przyszły sezon zapowiada się bardzo ciekawie. Oczywiście pozostałe kluby także się wzmocniły i jest to duży plus dla całych rozgrywek. Mam tutaj na myśli głównie Unię Tarnów, Stal Rzeszów czy drużyny z Gniezna i Rybnika. Skład Ostrovii "na papierze" jest bardzo intersujący jednak rola beniaminka nigdy nie jest łatwa - to sport i wszystko zweryfikuje dopiero rozpoczęcie sezonu.
Adrian Kujawski